czwartek, 30 czerwca 2016

Rozdział II - 'Nie zdziwcie się jak kiedyś obudzicie się na środku Morza.'



Jasne promienie słońca otulały piękną Juratę, położoną nad malowniczym Morzem Bałtyckim. Hotel, w którym wypoczywała reprezentacja Polski w piłce nożnej, tętnił życiem, choć wiszące na ścianach zegary wybijały dopiero ósmą rano. Piłkarze przygotowywali się do lekkiego treningu, natomiast ich drugie połówki planowały dzień w pięknej Jastarni. Trzy małżonki, czołowych i znanych wszystkim piłkarzy reprezentacji biało – czerwonych rozkoszowała się jasnym i ciepłym słońcem, jednocześnie wymieniając się ciekawymi plotkami, z pierwszych stron gazet i forów internetowych. Lubiły spędzać ze sobą czas, w swoim towarzystwie czuły się jak ryby w wodzie.
-No, no kochani ja sądzę, że można by było tak naszym kolegom te żoneczki porwać. - wszystkie trzy zwróciły głowy w kierunku grupki piłkarzy, którzy w reprezentacyjnych dresach i z uśmiechami na twarzy podążali w ich kierunku. Ewa Piszczek spojrzała wymownym wzrokiem na Artura Jędrzejczyka, uśmiechającego się do niej promiennie.
-Masz swoją, to pilnuj, żeby Ci nie uciekła. - posłała mu szeroki, sztuczny uśmiech puszczając w jego kierunku oczko. Jędza jedynie bąknął coś pod nosem, po czym odwrócił głowę w innym kierunku i udał obrażoną minę.
-Ale nie macie się mu co dziwić, takie widoki to nie codzienność, nawet dla mnie. - mąż Ewy ukucnął obok niej, całując w policzek.
-No, no Piszczu, czyżby kanapa w salonie? - zaśmiał się Mączyński, opierając się o Peszkina, który rzucił mu pełne politowania spojrzenie.
-Chcesz wylądować na tarasie? - Łukasz uniósł pytająco brwi, po czym ręce Krzysztofa uniosły się ku górze, w geście kapitulacji.
-A gdzie Arek? - w pewnym momencie zapytała Agata, która od kilkudziesięciu sekund przyglądała się przyjaciołom swojego męża. Piłkarze spojrzeli po sobie, po czym, każdy z nich wzruszył ramionami. Dopiero po chwili piłkarz Borussi Dortmund, przypomniał sobie wczorajszą rozmowę z Błaszczykowskim i Stępińskim.
-Kuba i Mariusz mieli zabrać go na męski spacer. - odpowiedział po chwili namysłu i analizowania w myślach przebiegu rozmowy.
-Męski spacer? - spytał zdziwiony jego wypowiedzią Zieliński.
-Taa, taka męska rozmowa. - dodał po chwili Piszczek siadając na wolnym leżaku obok swojej żony. Założył okulary przeciwsłoneczne i rozkoszował się jasnymi promieniami słońca, które właśnie zaczęły coraz mocniej ogrzewać.
-Słuchajcie, ale z Milikiem to trzeba coś zrobić. Odkąd rozstał się z tą swoją ''dziewczyną'', jest nie do zniesienia. - Glik spojrzał po swoich kolegach z reprezentacji, szukając w nich zrozumienia.
-Kolejny genialny pomysł? - z ironią w głosie zapytał Pazdan. Jędza rzucił mu mroczne spojrzenie, uderzając go lekko w tył głowy. -Auu.
-Nasze pomysły zawsze są genialne. - napomknął Artur, zwracając się do stojącego obok niego łysego obrońcy Legii. -Może, czasami nie kończą się tak jak byśmy zaplanowali, ale wstęp zawsze jest genialny. - dodał, wypinając dumnie pierś do przodu. Pazdan przewrócił oczami, wzdychając. Zawsze pomysły, zwane przez Jędrzejczyka, pomysłami genialnymi, w ostateczności stawały się pomysłami wołającymi o pomstę do nieba. Ale cóż, Michał był lojalnym przyjacielem, i choć często obrywał, to zawsze dawał się w nie wplątywać. Choć, w gruncie rzeczy, nie mógł narzekać na brak wrażeń i humoru.
-Dzień dobry.- Robert Lewandowski przywitał wszystkich uśmiechem. Wszyscy poza Agatą Błaszczykowską nie odwzajemnili gestu kapitana. Blondynka uśmiechnęła się do niego i pomachała mu delikatnie, za co w duchu jej podziękował. Wiedział, że Anna swoim zachowaniem sprawia, że on staje się odludkiem w reprezentacji, jednak miał nadzieję, że wszystko się skończy... z happy endem.
-Masz ochotę na sok pomarańczowy? - spytała, ku wielkiemu zdziwieniu wszystkich, włączając jej najlepsze przyjaciółki. Wyciągnęła spod leżaka butelkę ulubionego napoju jej męża. Jeszcze zanim Kuba wpadł w konflikt z Robertem, ona była jego dobrą przyjaciółką. Brakowało jej tych chwil, ale poza Julią nikomu o tym nie mówiła. Kapitan reprezentacji pokiwał z aprobatą głową, po czym odebrał od żony Błaszczykowskiego plastikową butelkę z sokiem z pomarańczy.
-Dzięki. - uśmiechnął się delikatnie do siedzącej już teraz na leżaku kobiety. Sam musiał przed sobą przyznać, że brakowało mu tych ich rozmów. Ale cóż, stracił to popadając w konflikt z Jakubem i musiał się pogodzić z tym faktem. Gdy chciał odejść, zatrzymał go głos, którego nie spodziewał się usłyszeć.
-Robert, poczekaj. - za jego plecami pojawił się Łukasz Piszczek, dotąd leżący na leżaku. Długo rozmawiał z Kubą i wiedział, że napięte relacje między nim a Robertem strasznie mu ciążą i postanowił coś z tym zrobić. Miał nadzieję, że uda mu się ich ze sobą pogodzić. Chciał, aby znów tworzyli wielkie trio. Nie tylko na boisku ale i w życiu prywatnym. Lewandowski odwrócił się na pięcie stając oko w oko z obrońcą Borussi Dortmund. Spodziewał się najgorszego a usłyszał to co najlepsze.
-Wybrałbyś się ze mną, z Kubą, Fabianem, Milikiem i Stępińskim na piwo? - spytał, a twarze towarzyszących im piłkarzy przybrały dziwne wyrazy. Czuli się jakby byli we śnie. Napastnik Bayernu Monachium zawahał się. Nie wiedział, czy to nie spisek i co powie o tym jego żona. Dobrze wiedział, że nie jest zwolenniczką takich wypadów, ale przecież to było jego życie. On jej nie zabraniał i liczył na to, że ona również nie będzie.
-Pewnie. - odpowiedział ściskając jego dłoń, po czym odszedł w kierunku, w którym wcześniej zamierzał.
-Piszczu, ty masz gorączkę? - spytał w pewnym momencie Jędrzejczyk. Dopiero po chwili wyrwał się z zaszokowania, w którym się znajdował przez dłuższą chwilę. Odkąd pamiętał, Kuba i Robert potrafili mierzyć się morderczymi wzrokami, na każdym kroku, a teraz Piszczek próbuje ich umówić w jednym miejscu. Nic nie rozumiał i wszystko mu nie pasowało.
-Nigdy nie czułem się lepiej. - odpowiedział z szerokim uśmiechem rzucając się z powrotem na leżak.


Trójka piłkarzy, dotąd idąca leśną ścieżką w milczeniu, postanowiła przysiąść pod rozłożystym dębem. Najstarszy z nich, obiecał pomoc i słowa postanowił dotrzymać. Wiedział, że bez w pełni sprawnego psychicznie Milika, sukces może nie być tak oczywisty, choć każdy z nich po cichu wierzył w sukces reprezentacji. On, wierzył w niego najmocniej ze wszystkich.
-Posłuchaj mnie Arek... - w pewnym momencie zwrócił na siebie uwagę starszego z napastników. Zawodnik Ajax'u Amsterdam spojrzał na niego smutnym wzrokiem, jednak postanowił uważnie wsłuchać się w jego słowa. Nie chciał nikogo obarczać swoimi problemami, nie chciał aby ktokolwiek czuł się zobowiązany aby mu pomóc. Pewne rzeczy musiał sobie poukładać sam a rozstając się ze swoją dotychczasową połówką jedynie się do tego zmotywował. Wiedział również, że musi zrobić wszystko aby jego gra w mistrzostwach była tą idealną. -...musisz wziąć się w garść. I nie mówię tego, żeby się wywyższyć czy pokazać, że jestem lepszy, bo wiesz, że nie jestem. Po prostu chcę, żebyś wiedział, że teraz każdy z nas jest gotowy na to aby Ci pomóc. Zależy nam na Tobie, stary. Jesteś super napastnikiem i świetnym człowiekiem. - dokończył. Arkadiusz przez chwilę bawił się skrawkiem swojej reprezentacyjnej bluzy. Wiedział, że może liczyć na każdego z nich, z drugiej strony nie chciał zarzucać ich swoimi kłopotami. Jednak słów Kuby, po prostu było mu potrzeba.
-Dzięki. - uśmiechnął się, ściskając jego dłoń. Ku uciesze Stępińskiego podniósł się z zielonej trawy i uśmiechał się do nich promiennie. Mariusz, miał nadzieję, że stary Arek w końcu wróci.
Pochłonięci rozmową, postanowili udać się na boisko, gdzie, za niecały kwadrans, miał odbyć się trening reprezentacji. Z uśmiechami na twarzy mijali pracowników hotelu, po czym skręcili w małą ścieżkę prowadzącą przez urokliwy ogród. Gdy przechodzili obok małego sadu, Kuba przystanął zauważając, że sznurówka w jednym z butów rozwiązała się. Dwaj napastnicy postanowili iść razem a on powiedział, że ich dogoni. Gdy miał już biec za nimi, usłyszał podniesione głosy i tknięty czystą, ludzką ciekawością zatrzymał się aby wyłuskać strzępki rozmowy.
-Nie udawaj, że nie wiesz o co mi chodzi! Chciałeś coś osiągnąć, trafić do Realu i co? Znowu zaczynasz się z nimi bratać? Bo co, Piszczek i reszta to lepsza partia niż Cristiano? - szybko zorientował się, kto jest właścicielem wzmożonego głosu.
-Jeżeli Ci to nie pasuje, to możesz stąd jechać. - Robert w porównaniu do swojej żony był opanowany.
-Żebyś wiedział, że to zrobię! - krzyknęła, a on postanowił ulotnić się z tamtego miejsca jak najszybciej, zachowując ten dialog tylko dla siebie.
Trening reprezentacji był wyjątkowo łagodny, co zdziwiło każdego z piłkarzy. Sądzili, że Nawałka bardzo poważnie podchodzi do Euro i przygotowań z nim związanych. 'Miła niespodzianka', pomyślał Fabiański leżąc na murawie przyhotelowego boiska. Z przymkniętymi oczami, rozmyślał o swoim miejscu na Euro. Wiedział, że numerem jeden w bramce będzie Wojtek i w sumie się z tym pogodził, chciał być wsparciem dla chłopaków, nawet jeśli musiałby siedzieć cały turniej na ławce rezerwowych.
-Fabian! - stanął na równe nogi i złapał się za serce, słysząc nad swoim uchem krzyk Grosickiego. Fala śmiechu rozniosła się po boisku, na którym poza nimi znajdowała się reszta reprezentacji wraz ze sztabem szkoleniowym. Spojrzał na Kamila, wzrokiem bazyliszka, co pomocnik reprezentacji przyjął z wyjątkowym spokojem.
-Zabiję Cię. - warknął.
-Ee, raczej nie. Wytrzymałbyś dwadzieścia pięć lat w jednej, ciasnej celi? - spytał z uśmiechem na twarzy. Łukasz przez chwilę zastanowił się, po czym pokiwał mu z dezaprobatą głową, jednak morderczy wzrok nadal wbijał się w postać pomocnika Stade Rennais.
-Czego ode mnie chcesz? - spytał przez zaciśnięte zęby, ku uciesze obserwujących ich piłkarzy.
-Kocham Cię. - zdziwienie na twarzy Łukasza Fabiańskiego pojawiło się bardzo szybko. Szeroko otworzone oczy i otwarta jama ustna dawały do zrozumienia, że szok jakiego doznał był nie mały. Chciał się uszczypnąć, aby sprawdzić czy to nie jakiś chory sen. 'A może po prostu jestem w ukrytej kamerze.', stwierdził w myślach, nadal uważnie obserwując Grosickiego.
-Widzicie mówiłem wam, że to pic na wodę. Trzeba było spróbować na kobiecie łatwiej by poszło. - pełny głos Artura Jędrzejczyka dotarł do jego uszu, wyrywając go z zamyślenia.
-Co??? - spytał zdziwiony.
-To taki eksperyment biologiczny. Chcieliśmy sprawdzić, jak zareagujesz na tę … deklarację. Cóż, nie udało się. - westchnął na samym końcu Jędza, opadając na zieloną murawę obok Pazdana.
-Czy wy nie macie nic lepszego do roboty? - bramkarz w końcu ochłonął i wrócił na ziemię.
-Mieliśmy plan dorysować Ci wąsy, ale Grosik wyleciał z tym eksperymentem. - bąknął Peszkin z wyraźnym smutkiem w głosie.
-Nie zdziwcie się jak kiedyś obudzicie się na środku Morza. - warknął chwytając swoje rzeczy i odszedł w kierunku hotelu w wyjątkowo nieciekawym humorze.


Dźwięk dzwonka telefonu komórkowego leżącego swobodnie na jasnej komodzie w małym jednorodzinnym domku, wyrwał szatynkę od przygotowywania obiadu dla swojej sąsiadki. Wytarła mokre dłonie o nieco wilgotną ścierkę kuchenną. Szybkim krokiem weszła do małego salonu, gdzie aparat komórkowy się znajdował. Z uśmiechem na twarzy odebrała połączenie przychodzące i choć Jakuba nie widziała raptem dwa dni, już za nim tęskniła w końcu znali się od dziecka.
-Halo.
-Cześć kwiatuszku, nudzi Ci się w domu?
-Powiedzmy.
-To pakuj manatki i przyjeżdżaj do Juraty.
-Żartujesz?
-Zadzwoń jak będziesz dojeżdżać.

-Kub... - połączenie zostało zerwane a szatynka stała zdziwiona na środku salonu. Nie rozumiała swojego przyjaciela, w ogóle. Westchnęła kierując się do swojej sypialni, aby spakować walizki i wyruszyć w podróż do nadmorskiej Juraty.


Witajcie!!!
Pojawiam się z drugim rozdziałem dziś, jeszcze przed ćwierćfinałem z udziałem naszych Orłów Nawałki. Mam nadzieję, że was, tym wyżej, nie zawiodłam. Wierzę, że chłopaki dziś dadzą z siebie wszystko i z każdego wyniku będziemy dumni. Do boju panowie!!! 
Życzę miłego czytania ;)
Ps. Dziękuję za komentarze pod poprzednim postem.
Ps.2. CZYTASZ = KOMENTUJESZ
Evie. (Skoczna)

12 komentarzy:

  1. Lewy postawił się Ance! WOW :D
    Ja myślę, że ten telefon Kuby ma jakieś drugie dno, jest w tym plan wobec dziewczyny :D
    I ciekawe co wyjdzie z tego bratania się starego Trio z Dortmundu ;D
    Czekam na kolejny rozdział! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za komentarz.
      Domysłów bardzo dużo, ale obiecuję, że wszystko się wyjaśni w następnych rozdziałach.
      Pozdrawiam Cię gorąco ;)

      Usuń
  2. Cześć kochana! ;*
    Ach te pomysły naszych chłopaków... A raczej te ich "eksperymenty". Hahah :D Nawet nie wiesz jak polubiłam to opowiadanie! Mimo że to dopiero drugi rozdział, już mnie urzekłaś. ♥
    I wiesz co? Podoba mi się, że Piszczu wyciągnął rękę do Lewego. Myślę, że to nie zaszkodzi, a przed tak ważnymi meczami, może być nawet i kluczowe. ;)
    Podoba mi się także, że chłopaki okazują tak wiele wsparcia Milikowi. Potrzebuje tego chłopak. Ta laska wybrała chyba najgorszy moment na zerwanie, bo przecież Euro zbliża się wielkimi krokami...
    A telefon na końcu... Ciekawe, ciekawe... ;) Może Kuba chce poprawić troszkę humor panu Milikowi? :D
    Z niecierpliwością czekam na kolejny!♥
    Buźka ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za te miłe słowa, kochana!
      Cieszy mnie to, że spodobało Ci się moje opowiadanie. Obiecuje Cię nie zawieść.
      Sama nie wiem, dlaczego wplatam w to wątek tria z Dortmundu, ale mam wrażenie, że w realu konflikt pomiędzy Kubą a Robertem, konflikt zaciera się i już jest lepiej. :)
      Milik miał wielkiego pecha... cóż.
      A kto go tam wie? (Błaszczykowski, to Błaszczykowski)
      Cieszę się, że nie zawiodłam Cię tym rozdziałem.
      Buziaczki ;)

      Usuń
  3. Może to trochę nie na miejscu, może to trochę zabawne, ale to jak przedstawiasz relację Anki i Roberta mi odpowiada, bo sama czasem tak to sobie wyobrażam. Poza tym relacja Kuby i Roberta też bardzo realnie. W ogóle nie mam się czego czepić, bo to wszystko takie prawdziwe, a ich żarty, rozmowy i ogólnie całość... No, fenomen! :D Poproszę więcej ;)
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Co do relacji w małżeństwie Lewandowskich, to raczej taki jeden epizod. Nie powinien się więcej powtórzyć.
      Cieszy mnie, że to opowiadanie Ci się podoba. Mam nadzieję, że Cię nie zawiodę dalszym rozwojem zdarzeń.
      Pozdrawiam gorąco!!

      Usuń
  4. Przepraszam,że dobrnęłam na Twojego bloga dopiero teraz, ale z moją organizacją czasu jest coraz gorzej o.O
    Przechodząc do historii: bardzo mi się podoba. Bardzo łatwo jest sobie wyobrazić te rozmowy w rzeczywistości i wszystkie relacje pomiędzy zawodnikami też. I mój (od zawsze na zawsze) faworyt: Jędza jest wspaniały :)
    Z niecierpliwością czekam na następny rozdział, żeby dowiedzieć się jak dalej potoczy się ta historia :)

    Pozdrawiam,
    Anabel :)

    PS Czy mogłabym Cię prosić o informowanie o nowych rozdziałach na blogu: secrets-in-a-lie.blogspot.com lub na Twitterze @kamii_333? :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nic nie szkodzi kochana ;)
      Cieszy mnie fakt, że historia Ci się podoba. W tej historii miało chodzić o lekkość i obudzenie wyobraźni. Artur "Jędza" Jędrzejczyk będzie wspaniały, przez cały czas trwania historii.
      Trójka już nie długo. :)
      Również pozdrawiam!

      Usuń
  5. To dopiero drugi rozdział, a ja już uwielbiam to opowiadanie :)
    Przepięknie oddajesz emocje bohaterów, to opowiadanie jest tak prawdziwe, że wydaje się, jakby to wszystko wydarzyło się naprawdę :)
    Z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział :)
    Tak trzymaj! :)
    P.S. Kiedy następny? :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszy mnie to!
      Miło mi czytać tak pozytywny komentarz.
      Na pewno, będę się trzymać takiego poziomu.
      Pozdrawiam gorąco !!!
      P.S. Rozdział albo w niedzielę albo w poniedziałek.

      Usuń
  6. Hej!
    Oba rozdziały mega. Nie skomentowałam tego pierwszego bo tak się wciągnęłam w to czytanie, że chciałam jak najszybciej nadrobić.
    Wydaje mi się, że masz na to opowiadanie bardzo fajny, oryginalny pomysł. Jestem naprawdę ciekawa co będzie dalej z relacją Roberta i Kuby, co będzie z Anią i po co Julka ma do nich dołączyć.
    Ogólnie ten fragment z kłótnią Lewandowskich czytałam dwa razy bo kompletnie nie mogłam sobie tego wyobrazić. Osobiście Anię bardzo lubię, Roberta już niekoniecznie :P
    Oni są nienormalni...biedny Łukasz ;') chciał w spokoju odpocząć...hahahah, wariaci.
    zapraszam do mnie, przy ostatnim rozdziale komentarz do wczorajszego meczu
    Besos :*
    http://ostatnie--spojrzenie.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witaj!!!
      Cieszę się, że Ci się podoba i cieszę się, że się wciągnęłaś.
      Pomysł mam, ale czy jest "bardzo fajny i oryginalny", to nie wiem. Co do Ani, to taki mały kryzys w małżeństwie, który na pewno się rozwiąże.
      Ja również, jak ty, lubię Annę i co do Roberta, mam pewne obiekcję, ale ...

      Całuję i pozdrawiam ;)

      Usuń