czwartek, 14 lipca 2016

Rozdział VI - 'Zabije, pokroje, zamarynuje, usmażę, ugotuję, upiekę i podam Marinie na kolację.'

~Rozdział szósty.~


Monachium, Niemcy.

Bastian Schweinsteinger stojący ramię w ramię z Manuelem Neuerem, nabrał głęboko powietrza. Obaj uważnie przyglądali się śpiącej na kanapie ciemnowłosej dziewczynie, którą chwilę wcześniej przykryli szczelnie wełnianym, kolorowym kocem. Obaj, zastanawiali się jak Götze mógł okazać się takim debilem, aby zdradzić tak idealną dziewczynę jak Anna Ziółko. Wszyscy piłkarze niemieckiej reprezentacji narodowej zazdrościli mu tak świetnej dziewczyny, bez względu na stan cywilny. Götze i Ziółko byli idealną parą, ale może nie dla siebie?
-Nie może tutaj zostać. - stwierdził bramkarz reprezentacji Federacji Niemieckiej.
-Co masz na myśli? - spytał kapitan.
-Dzwoń do Julki.


Arłamów, Polska

Julia Kowalczyk właśnie układała w teczce potrzebne dla związku polskiej piłki nożnej dokumenty, gdy telefon komórkowy leżący na hotelowym łóżku wydobył z siebie charakterystyczny dźwięk. Szatynka odłożyła kolorową teczkę na kawowy stolik, po czym usiadła na łóżku, aby odebrać przychodzące połączenie. Przeciągnęła zieloną słuchawkę, odbierając tym samym połączenie od Schweinsteingera. Uśmiechnęła się nieznacznie, słysząc po drugiej stronie głos niemieckiego kapitana. Lubiła go, jak mało którego z ekipy mistrzów świata.
-Götze, zdradził Anię. - zamarła słysząc wypowiedziane przez niego krótkie ale silne zdanie. Uśmiech zniknął z jej twarzy, a w gardle powstała niebotycznych rozmiarów gula, która nie pozwalała jej wydobyć z krtani żadnego, nawet najkrótszego słowa. I choć wiedziała, wbrew wszystkim, że Götze nie jest odpowiednią partią dla Anny, robiła wszystko aby dziewczyna miała w niej oparcie. Nie zdziwiła się, ale mimo wszystko była zszokowana.
-Jak ona się czuję? - spytała, gdy wróciła jej mowa. Po drugiej stronie słyszała jedynie westchnienie Bastiana. Co świadczyło o tym, że z Ziółko było tragicznie. 'I co ja teraz powiem Piszczkowi?' pomyślała, drapiąc się po głowie. Anna, była oczkiem w głowie zawodnika Borussi. Była jego kuzynką, którą traktował jak córkę.
-Obecnie śpi, a po podłodze walają się butelki wina. - oparła się o zagłówek łóżka, słuchając wypowiedzi niemieckiego piłkarza. Anna nie przepadała za alkoholem, więc zdziwienie takim biegiem zdarzeń było oczywistym zjawiskiem. Julia utwierdziła się w przekonaniu, że z Ziółko jest wręcz tragicznie. Nie wiedziała, że w progu jej pokoju stanął właśnie Łukasz Piszczek z uśmiechem na twarzy i dwoma szklankami świeżego soku jabłkowego.
-Mario to dupek i mówię to najszczerzej. Anka nie zasłużyła na takie traktowanie. Mogę się założyć, że dziewczyna, z którą ją zdradził to pusta blondynka, mająca czym przed nim świecić... - urwała słysząc brzdęk tłuczonego szkła. Odwróciła twarz i zamarła widząc w drzwiach obrońcę polskiej reprezentacji. Przerwała połączenie ze Schweinsteingerem, po czym przełknęła ślinę.
-Łukasz … - podniosła się z łóżka z prędkością światła.
-Zabije gnoja! - wrzasnął wybiegając z jej pokoju. Kowalczyk rzuciła telefon na łóżko, po czym poszła w jego ślady, modląc się w duchu, żeby nie zrobił czegoś głupiego. Cieszyła się, również, że od zawodnika niemieckiej reprezentacji dzieli ich wiele kilometrów. Dogoniła go, gdy znalazł się przed hotelem, gdzie większość zawodników polskiej reprezentacji, jak i sztabu szkoleniowego poddawała się relaksowi, korzystając tym samym z wolnego czasu. Zdziwili się widząc jak Piszczek zdenerwowany zbiega po betonowych schodach i szuka wzrokiem swojego samochodu. Dodatkowo zaintrygowali się, gdy zaraz za nim z hotelu wybiegła przerażona Julia.
-Łukasz! - krzyknęła, podbiegając do niego. Odwrócił się na pięcie, stając w miejscu. Chciał dopaść Götze i zrobić z nim porządek.
-Zabije go, rozumiesz!? - wrzasnął, zaciskając dłonie w pięści. Zawsze wiedział, że Mario nie jest partią dla Ani, jednak za bardzo ją kochał, aby tak po prostu jej to powiedzieć. A teraz, gdy Niemiec zdradził jego kuzynkę, miał ochotę powyrywać mu dolne kończyny, poćwiartować i wysłać w paczce trenerowi.
 -Skrzywdził Anię … moją Anię, rozumiesz? Jedyną osobę, poza Ewą i Sarą, którą kocham i dla której zrobiłbym wszystko. Ona nie ma nikogo poza mną. Kocham ją i dla tego zabije Götze. - Kowalczyk słuchając jego słów, próbowała powstrzymać łzy. Od śmierci babci, nie płakała ani razu. Bała się łez, ale teraz, słuchając słów Piszczka pozwoliła im spłynąć po policzkach, rozmazując tym samym delikatny, czarny tusz do rzęs. Wiedziała, że słowa wypowiadane przez niego są najszczerszą prawdą.
-Mario nie jest tego wart, rozumiesz. Przez to co zrobił ani w reprezentacji ani w Bayernie, nie będzie miał łatwo. Zaufaj mi. - chwyciła jego dłonie zamykając, je w swoich. Smutnym wzrokiem objęła jego twarz. Chciała dodać mu otuchy i napawać czymś pozytywnym. A takie gesty, jak ten, niby proste ale potrafią podnieść na duchu. 
-Ania Cię potrzebuje, musisz do niej zadzwonić i pokazać, że jesteś. - pokiwał z aprobatą głową, po czym przelotnie pocałował jej policzek. Zniknął za szklanymi drzwiami prowadzącymi do ośrodka, aby w spokoju zadzwonić do Ani i podnieść ją na duchu. Julia natomiast przymknęła powieki, odchyliła głowę i wzięła głęboki oddech. Miała nadzieję, że Ania podniesie się po tym, co zrobił piłkarz i mimo to będzie chodziła z podniesioną głową. 'I może w końcu zrozumie, że to szuja.', pomyślała.
-Wszystko w porządku? - wróciła na ziemię, gdy obok niej stanął Milik, zadając jej pytanie. Uśmiechnęła się nikło, kiwając z aprobatą głową.
-Masz ochotę na spacer? - spytała, po chwili ciszy. Napastnik reprezentacji Polski uśmiechnął się do niej nieznacznie, wkładając dłonie w kieszenie spodni jeansowych. Po czym obydwoje skierowali się w kierunku lasu, rozpościerającego się nieopodal.
-Ale petarda. - skomentował cicho, wręcz pod nosem Jakub Wawrzyniak. Każdy z obecnych tam mężczyzn myślał podobnie o tym co usłyszeli chwilę wcześniej. To był dla nich szok.
-Götze jest skończony. - dodał pewnie Zieliński, na co wszyscy pokiwali mu z aprobatą głową.


Idąc w milczeniu, oboje pogrążyli się we własnych myślach. Cisza, jaka panowała między Julią i Arkadiuszem zdawała się być ciszą, która swoim czarem owładnęła całym terenem wokół nich. I wbrew temu, co można byłoby sobie pomyśleć, cisza nie deprymowała. Ta cisza, pozwoliła im się oczyścić. Wyzbyć się niepotrzebnych myśli, zaśmiecających ich umysły. Odetchnąć powietrzem, pełnym pięknych zapachów. Zacząć żyć tym, co teraz i tu.
-Jak Ania się teraz czuje? - spytał, w pewnym momencie, gdy cisza stała się dla niego nieco krępująca. Kowalczyk spojrzała na niego, zamyślając się jednocześnie. Chciałaby być teraz przy swojej najlepszej przyjaciółce, a kuzynce Łukasza Piszczka, jednak z drugiej strony nie mogła zostawić piłkarzy samych. Miała umowę, którą podpisała. Miała jednak nadzieję, że Ewa Piszczek i Agata Błaszczykowska trafią do Anny i sprawią, że chociaż spróbuje zapomnieć o rozdziale w swojej książce, noszącym tytuł „ Mario Götze”.
-A jak można czuć się w takim momencie? - uniosła pytająco brew. - Beznadziejnie. - dodała, szeptem. Anna, była dla niej jak siostra i po prostu nie mogła znieść faktu, że dziewczyna zamiast cieszyć się życiem i wielką szansą rozpacza, po nic nie wartej gnidzie. Pociągnęła nosem, a po jej policzku zaczęły spływać łzy. Potrzebowała tego. Tak bardzo, tak po prostu. Bo przecież, łzy to żadna hańba. Łzy, to całkowite oczyszczenie. Milik bez namysłu, przyciągnął ją do siebie, tuląc delikatnie. Zupełnie tak jakby była filiżanką z chińskiej porcelany. Delikatnie przejeżdżał dłonią po jej długich, brązowych włosach i szepcząc do ucha 'będzie dobrze', 'wszystko się ułoży'. Tym samym dając dziewczynie do zrozumienia, że może przyjść do niego, o każdej porze dnia i nocy.


Wieczorna łuna, zaczęła spowijać Arłamów w swoim uroku. Delikatna mgła sprawiała, że piękne góry w jednej chwili stały się tym, najpiękniejszymi jakie Robert Lewandowski, mógł kiedykolwiek zobaczyć. Kochał góry, chyba bardziej niż pełne plaże i ciepłe, lazurowe morza. Coś w górach, sprawiało, że był w stanie zmienić swoje podejście do życia i pogląd na wiele, różnych rzeczy. Taką rzeczą była kwestia jego relacji z Jakubem Błaszczykowskim. Przez wiele lat kapitanem i bliskim przyjacielem. Wiedział, że opaska kapitana, jaką nosił na swoim barku kuła w oczy, ale przecież on się o nią nie bił. Daną mu ją, gdy Kuby zabrakło. Jednak miał cichą nadzieję, że wszystko się jakoś ułoży i wróci na odpowiednie tory. Ciche pukanie do drewnianych, hotelowych drzwi sprawiło, że zdjął dłonie z zimnego parapetu i skierował się aby je otworzyć. Zdziwił się widząc w progu Julię. Owszem, znał ją i nawet lubił, jednak miał wrażenie, że z jej strony na tak ciepłe relacje nie może liczyć.
-Hej, kapitanie. - uśmiechnęła się szeroko, salutując mężczyźnie. Swoim zachowaniem nieco go szokując. Zaśmiała się widząc jego minę. Nie to, że go nie lubiła, bo wcale tak nie było. Po prostu, wolała nie obnosić się z tą 'sympatią', gdy w pobliżu Lewandowskiego była jego żona. Wolała nie robić sobie problemów. 
-Przysyła mnie Kuba, bo zawzięcie prawi kazanie Krychowiakowi który jeszcze kwadrans temu, odgrażał się Szczęsnemu, że go, cytuje, 'zabije, pokroje, zamarynuje, usmażę, ugotuję, upiekę i podam Marinie na kolację.' - oczy Lewandowskiego poszerzyły się do wielkości monet pięciozłotowych. Nic nie rozumiał, zupełnie nic. 
- Chodzi o to, że Kuba chcę iść z Piszczkiem i Fabiańskim na piwo i brakuje im czwartego do zabawy. - Kowalczyk uśmiechnęła się do niego szeroko. 
- O siódmej przed ośrodkiem. - poklepała go po klatce piersiowej i już po chwili zniknęła w czeluściach korytarza, pozostawiając go w niemałym szoku.
-Lewy, a ty co, ducha zobaczyłeś? - spytał przechodzący korytarzem Jodłowiec. Dopiero po jego słowach kapitan reprezentacji oprzytomniał i wszedł do swojego pokoju.
Zegary w całym ośrodku, jak i przed nim, wskazywały za dziesięć siódmą, gdy Jakub Błaszczykowski powątpiewający w ludzką egzystencję opuścił mury ośrodka sportowego. Po długiej rozmowie, a właściwie, monologu z Krychowiakiem, musiał zaczerpnąć świeżego powietrza. Czasami miał wrażenie, że jego młodsi koledzy z reprezentacji stojąc w kolejce u Boga po mózg, musieli go nie dostać, albo po prostu otrzymać ten wyprodukowany w Chinach. Ich zachowanie niekiedy po prostu wołało o pomstę do nieba. Przysiadł na betonowym murku i poddał się rozmyśleniom, gdy obok niego pojawił się Robert Lewandowski.
-Nad czym tak myślisz? - spytał kapitan reprezentacji. Błaszczykowski wziął głęboki oddech i zaśmiał się cicho pod nosem, na samo wspomnienie sytuacji na korytarzu ośrodka.
-Nad głupotą naszych kochanych kolegów z reprezentacji. - odpowiedział, na co Lewandowski również delikatnie się uśmiechnął.
-To normalna przypadłość dla Krychowiaka. Cierpi na nią już od dłuższego czasu a zwłaszcza gdy chodzi o Celię. - na słowa wypowiedziane przez Lewandowskiego, Błaszczykowski wybuchnął śmiechem. Musiał przyznać, że słowa Roberta w idealny sposób odnosiły się do jego postrzegania tego chłopaka. Obaj musieli przyznać, że Celia jest zjawiskowo piękną kobietą i gdyby obaj mieli ją u swojego boku, zachowywaliby się podobnie a kto wie, czy nie gorzej. -To gdzie idziemy na to piwo? -spytał po chwili. Błaszczykowski uśmiechnął się delikatnie.
-Zobaczymy gdzie nas nogi poniosą. - odpowiedział z szerokim uśmiechem na twarzy.


Julia Kowalczyk ziewnęła przeciągle, odkładając na szafkę nocną czytaną książkę. Zdjęła z nosa korekcyjne okulary, wkładając je do ochronnego pokrowca, wrzucaj go do szuflady. Podniosła się z łóżka, na którym dotąd leżała i zarzucając na ramiona, bluzę reprezentacji opuściła swój pokój kierując się na dolną część ośrodka, gdzie większość reprezentacji spędzała wolny czas. Dziewczyna weszła do restauracji, gdzie właśnie podawana była kolacja. Rozejrzała się po pomieszczeniu szukając wolnego miejsca. Napotkała na szeroki uśmiech na twarzy Szczęsnego, więc postanowiła usiąść przy stoliku zajmowanym przez niego.
-Hej. - uśmiechnęła się, odsuwając krzesło. Bramkarz odpowiedział jej tym samym, podsuwając jej pod nos szklankę owocowego soku. 
-Gdzie zgubiłeś Grzesia? -spytała nakładając na talerz sałatkę warzywną. Wojtek przewrócił oczami, wbijając widelec w bakłażan znajdujący się na jego talerzu.
-Poszedł zadzwonić do Celii, aby się jej poskarżyć. - zaśmiał się pod nosem. Kowalczyk odpowiedziała mu tym samym. I gdy Szczęsny chciał coś dodać, na krześle obok dziewczyny usiadł wspomniany wcześniej przez bramkarza, pomocnik Sevilli.
-Parszywa bramkarska gnido, próbujesz uwieść tą biedną dziewczynę! - oskarżycielski ton głosu wydobył się z krtani Krychowiaka. Pomocnik objął szatynkę i przycisnął ją do swojego ramienia. Szczęsny natomiast przewrócił zabawnie oczami, komentując zachowanie swojego przyjaciela. Julia nabrała głęboko powietrza i modliła się o to, aby ich bum na punkcie jej osoby w końcu się skończył. Lubiła ich, ale miała ich zachowania serdecznie dość.
-Lecz się idioto. - skomentował cicho Szczęsny.
-Jestem zdrowy, nie to co ty, żmijo. - bąknął, całując Julię w czoło. Kowalczyk przymknęła powieki, modląc się o cierpliwość na resztę jej pobytu z kadrą.


♦♦♦


Bonjour!

Euro 2016 dobiegło końca. Miejsca zajęte, mecze rozegrane, medale przyznane a puchar w Portugalii. Szczerze wam powiem, że w finale kibicowałam właśnie ekipie z półwyspu iberyjskiego. A gdy Cristiano musiał zejść z boiska, pomyślałam, że mogliby to wygrać właśnie dla niego. Francuzi, byli zbyt pewni siebie i to ich chyba zgubiło. A my, jako Polacy możemy być dumni z naszych Orłów, że zabrakło im szczęścia jedynie w pojedynku, który wyłonił Mistrza starego kontynentu.  Te mistrzostwa, może trochę rozczarowujące, szokujące ale i pełne niespodzianek. Dzięki nowej procedurze mieliśmy możliwość poznać nowe, ambitne drużyny, jak Walia. Pełne marzeń i wiary w samych siebie, jak Islandia. Bohaterskie i wkładające w grę całe serce, jak Polska. Irlandię Południową, która swoimi kibicami zdobyła serca wszystkich. Kibiców reprezentacji Hiszpanii i Czech, którzy ku zdziwieniu swoich reprezentantów bawili się razem do białego rana, bez bójek, ze śpiewem na ustach i sympatii do innych w żyłach. 
Trzeba umieć przegrywać z honorem, i o tym wszystkie drużyny nas przekonały. Trzeba podnieść głowę i żyć dalej. Za dwa lata, mistrzostwa świata w Rosji a więc możemy liczyć na to, że będzie jeszcze piękniej. Najważniejsze jest wierzyć w siebie i w swoje możliwości. Wszyscy wygrali to Euro, a to, że nie mają medali na szyjach i pucharu na zaszczytnym miejscu, to jedynie .... taki uboczny skutek. 
A co do rozdziału to, ocenę i wszelką opinię i krytykę pozostawiam wam. Pamiętajcie, że wszelkie komentarze motywują do dalszego pisania. 

Pozdrawiam gorąco i do następnego.
Evie.

15 komentarzy:

  1. kochm Pączka, ale po tym, co tu zrobił... nie no, wykastrowałabym. tępym i zardzewiałym nożem :|
    KRUL WYGRAŁ XDDD serio, współczuję Pączkowi, Piszczek go zniszczy, eww :|
    jeny, ta scenka z Julką i Arkiem jest taka słodka, jeju :|
    ej no, co oni chcą zrobić Wojtusiowi :| za co :| Krycha to tak może potraktować Pączka XDD
    boże, co dzieje się z tą reprą? XDDD oni wszyscy są powaleni, haha:|
    czekam na kolejny, buziaki!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za komentarz.
      Cieszę się, że mimo wszystko Ci się ten rozdział podoba.
      Pozdrawiam gorąco.
      Buziaczki ;)

      Usuń
  2. Nienawidzę Mario. Serio. Za to co zrobił Ani, ale ogółem nie przepadam za gościem. Sorry not sorry.
    Rozdział bardzo dobry. I zmieniłaś wygląd bloga, co miałam napisać już wcześniej, ale mam takie urwanie dupy za przeproszeniem, że nie wiem w co ręce mam włożyć a stos blogów do nadrobienia rośnie, więc dla tego jest tak krótko dziś :(
    " gdy Jakub Błaszczykowski powątpiewający w ludzką egzystencję... " Nie wiem czemu, ale jak to przeczytałam to parsknęłam śmiechem. :D
    Mam nadzieję, że chłopy bezpiecznie i cało wrócą z tego piwa :D Albo niech się upiją i zagrają w "prawda czy wyzwanie" :P
    Ale to lepiej by było, gdyby dziewczyny z nimi poszły :D
    Jeszcze raz kajam się że tak krótko. :( Chamska autoreklama? W wolnym czasie, bo wiem, jak to z tym czasem bywa zapraszam do siebie na Aferę - prolog wstawiłam.
    ~ Wiórki kokosowe

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję bardzo za komentarz.
      Cieszę się, że rozdział spełnił Twoje wymagania. Wygląd, nieco zmieniony, stary mi się również nie podobał.
      Jeszcze raz dziękuję za Twoją opinię i gorąco pozdrawiam.
      Buziaczki ;)

      Usuń
  3. Podoba mi się.
    Ten Mario...
    Od teraz nie będę go lubić.
    Czekam na kolejny.
    Buziaki. ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że Ci się podoba.
      Co do Mario? Osobiście, nawet go toleruję. Ale jakiś czarny charakter w tym opowiadaniu musi być.

      Dziękuję za komentarz i gorąco pozdrawiam.

      Usuń
  4. Julka znów ratuje stacje. Gdyby nie ona Łukasz byłby już w Niemczech. Götze to świnia i dupek. Biedna Ania 😢💔 jak mógł to jej zrobic? Jedno jest pewne jest skończony i każdy kto o tym wie już inaczej będzie na niego patrzył.
    Widę że relacje Kuby i Roberta się poprawiają. Oby tak dalej. Kuba jeszcze odzyska ta opaskę. Wierzę w to!
    Krycha najlepszy 😂 ten to jest wariat. Nie moge. Jak czytałam to śmiałam się na głos. Oni wgl są siebie warci 😂
    Co do euro tez kibicowałam Portugalii i jak znosili Cristiano z boiska pękło mi serce. Tak bardzo było mi go szkoda. Ten widok był okropny szczególnie dla kogoś kto stoi za nim murem w każdej sytacji. Błagam o to aby to wygrali. Dla niego. Gdy padł gol moja radość słyszało pół okolicy 😂 to było piękne tak samo jak widok jak Ronaldo pomagał swojej drużynie z ławki. Po tym jak Portugalia prowadziła modliłam się aby Ustrzyki ten wynik i udało się ❤ brakuje mi słów aby to opisać. Ciesze się. Po prostu się ciesze. Z tego że wygrali, że pokazali że można no i z radości Crisa tez. Uwielbiam tego człowieka z całego serca.
    Samo Euro tez przyniosło mi sporo emocji. Żadne moje typy nie były trafione i mogę się pochwalić że obejrzałam większość meczy czy w poprzednich imprezach mi się nie zdarzało.
    Jeszcze raz gratuluję super rozdziału. Czekam na więcej.
    Weny i czasu na pisanie.
    Besos 😘

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję Ci kochana za komentarz.
      Cieszę się, że podoba Ci się to co tutaj powstaje.
      Jeszcze raz kochana Ci dziękuję.
      Pozdrawiam.
      Całuję.

      Usuń
  5. Ja nie lubię tego złotego dziecka niemieckiej piłki ( narażam się wielbicielką ) ale nie muszę go lubić, więc całkiem mi tutaj odpowiada przedstawienie go w takim świetle :)
    Za to Agatkę i Ewkę uwielbiam,
    Wracając do meritum, najbardziej cieszę się, że Arek pokazał, że Julka może na niego liczyć ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za komentarz, kochana.
      Cieszę się, że podoba Ci się zły charakter Mario!!!!
      Cieszę się, również, że podobała Ci się scena Arka i Julii.
      Pozdrawiam, kochana.
      Całuję ;)

      Usuń
  6. Kochana!
    Ten rozdział jest fenomenalny! ♥
    Muszę przyznać, że nie mogłam od niego oderwać wzroku, a kiedy się skończył, żałowałam, że to już koniec. :(
    Mario okazał się strasznym dupkiem. :/ Przestałam go szanować, jak odszedł do Bayernu, ale po tym, co wyczynił teraz jest dla mnie zerem. :x Btw. nasz "Judasz" ma wrócić do BVB, ciekawe...
    Zauważam, że Kuba chyba zaczyna przekonywać się do Roberta. Może to i dobrze. :)
    Jak zawsze chłopaki powalili system, a Krycha to już w ogóle!
    No i Arek z Julką... Chyba coraz więcej ich do siebie zbliża, co? :)
    No nic, czekam na następny! ♥
    Buziaki ;*
    PS. Przepraszam, ale komentarz dodaję w biegu... :/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wielkie dzięki kochana za Twój komentarz.
      Cieszy mnie fakt, że ten rozdział Ci się spodobał. Bałam się już, że okaże się totalną klęską.
      Co tyczy się Mario, to ... brak mi słów, po prostu.
      Kuba i Robert niedługo ... z resztą nie zdradzę więcej szczegółów.
      Pozdrawiam i dziękuję jeszcze raz.
      :)

      Usuń
  7. Jaki waleczny Piszczek <3 Szczególnie urzekła mnie ta część z ćwiartowaniem i wysyłaniem Mario do trenera :D
    Ach te chłopaki i ich problemy... wygląda na to, że Julka będzie musiała się uzbroić w cały arsenał cierpliwości.
    Jak dobrze, że Lewandowski zaczyna dogadywać się z Kuba, chociaż kurcze, znowu myślałam, że opiszesz ich wypad, bo cały czas na to czekam ;)
    No i oczywiście wiecznie tajemniczy i rzucający półsłówkami Milik. Czekam aż wszystko sie wyjaśni.
    Życzę weny i pozdrawiam ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za komentarz.
      Cieszy mnie fakt, że opowiadanie przypadło Ci do gustu.
      Co do Julii...to już w następnym rozdziale przyjdzie jej z odsieczą, asystentka Zbigniewa Bońka.
      Konsekwencję tego wypadu w następnym rozdziale.
      Milik, hyh? Tajemniczość niedługo opuści tego pana.
      Pozdrawiam i jeszcze raz dziękuję za komentarz.

      Usuń
  8. Do chłopaków naprawdę trzeba mieć cierpliwość i to anielską, bo inaczej nie dałoby się wytrzymać. Fajnie, że relacja Kuba-Robert ma szansę, u ciebie w opowiadaniu, naprawić się. Bo ja wolę, jak żyją w zgodzie, a ich relacje nie są, aż takie napięte.
    Poza tym akcja z Goetze... Grrr. No, a teraz się przyznaję, przy okazji pojawienia się Bastiana... Kocham go! :D

    OdpowiedzUsuń