wtorek, 16 sierpnia 2016

Rozdział X - "Swoimi litaniami do Matki Boskiej obudziłeś Marysię."




Warszawa, Polska
6 czerwiec 2016 r.

-Kasiu, mówię coś do Ciebie. - blondynka podskoczyła na krześle słysząc nad swoim uchem głos swojego szefa. Zbigniew Boniek spojrzał na swoją asystentkę z przymrużeniem oka. Od powrotu ze spotkania biznesowego we Francji, była jakaś nieobecna i rzadko kiedy się do kogoś odzywała. Miał złe przeczucia, jednak bał się zapytać o cokolwiek znając jej porywczą naturę. 
-Przepraszam, zamyśliłam się. - Woźnicka uśmiechnęła się delikatnie do swojego przełożonego odkładając na kartki notesu, ciemny długopis, który od paru dobrych minut był mocno ściskany przez jej dłonie.
-Pytałem, czy znasz jakiegoś lekarza, który na cito mógłby dołączyć do naszych chłopaków? - Boniek usiadł na jednym z dwóch krzeseł stojących obok biurka w gabinecie Kasi Woźnickiej. Blondynka zamyśliła się, szukając odpowiedzi na pytanie swojego szefa.
-Znam, ale musiałby pan w tej sprawie skontaktować się z Łukaszem Fabiańskim. - Boniek zdziwił się słysząc słowa swojej podopiecznej. Blondynka widząc minę prezesa polskiego związku piłki nożnej, wyciągnęła ze swojego notesu wizytówkę na kredowym papierze. Były piłkarz, chwycił świstek papieru a na jego twarzy pojawiła się zdziwiona mina.
-Nie wiedziałem, że Łukasz ma siostrę. - stwierdził przewracając kartkę w swojej dłoni. Katarzyna uśmiechnęła się delikatnie do mężczyzny siedzącego na krześle, naprzeciwko niej.
-Traktuje ją jak własną córkę, jest o nią cholernie zazdrosny i gdy nie ma takiej potrzeby to nie wypuszcza jej z klatki, jaką jest ich dom. - Zbigniew Boniek zaśmiał się szczerze, słysząc opowieść swojej najlepszej współpracownicy.
-To zupełnie tak jak w przypadku Kuby i Piszczka. - dodał po chwili zamyślenia.
-Na szczęście Robert nie jest takim tatusiem jak oni. - mruknęła, nie wiedząc, że to co powiedziało doszło do uszu Bońka.
-Co masz na myśli? - spytał, chowając malutką kartkę papieru do kieszeni swojej marynarki. Westchnęła, wiedząc, że w końcu będzie musiała ujawnić prawdę.
-Jestem kuzynką Lewandowskiego. To znaczy, nasze pokrewieństwo, w sumie to, nawet go nie ma. Robert to kuzyn męża, ciotki pierwszego męża mojej matki.- powiedziała. Boniek zaśmiał się pod nosem, co zdziwiło Kasię.
-Wiedziałem. - uśmiechnął się szeroko, po czym podniósł się z krzesła. 
-Zadzwonię do Łukasza. - zaśmiał się, po czym opuścił gabinet swojej asystentki. Kasia jedynie prychnęła, po czym śmiejąc się, kręciła głową. Po pracy postanowiła spotkać się z Grzegorzem. Długo myślała nad tym, czy powiedzieć Krychowiakowi o swoim odkryciu. Byli przyjaciółmi i wiedziała, że gdyby ukryła przed nim ten fakt, ich przyjaźń runęłaby jak domek z kart, pod wpływem delikatnego podmuchu wiatru. Umówili się, w jednej ze swoim ulubionych kawiarni w centrum stolicy. Krychowiak zgodził się na to spotkanie bez wahania, za co była mu wdzięczna z całego swojego serca. Biegiem pojawiła się w swoim małym mieszkaniu nieopodal swojego miejsca pracy. Zmieniła służbowy ubiór, na luźną koszulę w kratę, zapiętą na przedostatni guzik, dopasowane, czarne spodnie jeansowe. Chwyciła kluczyki i dokumenty od swojego auta i już po chwili przemierzała ulice Warszawy, aby nie spóźnić się na umówione spotkanie. W małej ale bardzo przytulnej kawiarni pojawiła się kilka minut przed czasem. Zawodnik Sevilli już pochylał się nad porcelanowym, kolorowym kubkiem, znad którego unosiła się para wodna. Gdy zauważył swoją przyjaciółkę, na jego twarzy pojawił się szeroki uśmiech. Kasia miała nadzieję, że świat Grześka nie zawali się gdy, powie mu o zdradzie jego obecnej dziewczyny. Nie mogła zrozumieć dlaczego Celia, zachowała się tak, jak się zachowała. Ona sama zawsze wiedziała, że Krychowiak jest super facetem i wiedziała również, że kobieta, która pokocha go tak mocno jak on, pokocha ją, będzie najszczęśliwszą kobietą na świecie. Celia chyba po prostu nie była warta miłości jaką obdarował ją pomocnik reprezentacji Polski.
-Cześć. - Krychowiak ucałował przyjaciółkę w policzek, uśmiechając się do niej szczerze i szeroko. Chciał z kimś porozmawiać, wyżalić się i po prostu zaufać.
-Hej. - Kasia uśmiechnęła się, siadając na drewnianym krześle naprzeciwko szatyna.
-Chciałaś się spotkać. - przywołał dłonią młodego ale sympatycznego kelnera, który przyniósł blondynce kawę, którą on zdążył wcześniej dla niej zamówić. Blondynka objęła kubek dłońmi i zaczęła głośno oddychać. Bała się reakcji Grzegorza, miała również obawy związane z tym czy ich przyjaźń na tym nie ucierpi. Dużo mu zawdzięczała i chciała aby był szczęśliwy. Zasługiwał na kogoś kto pokocha go najmocniej na świecie.
-Celia ma romans. - Krychowiak spojrzał na nią, zmrużonymi oczami. Westchnął, po czym delikatnie się uśmiechnął.
-Wiem. - odpowiedział a blondynka odetchnęła z ulgą. 
-Wiedziałem od początku. - dodał po chwili i po cichu, tak jakby, sam do siebie. 
-Żyć trzeba dalej, nie. - uśmiechnął się blado. Natomiast w głowie Kasi błysnęła myśl, w którym pewna osobowość zagra główną rolę u boku jej przyjaciela. 

○○○

Truskolasy, Polska
6 czerwca 2016 r.

Szatynka usiadła na kanapie z kubkiem gorącej, malinowej herbaty i w ciszy myślała nad swoim życiem, zarówno tym prywatnym jak i tym sportowym, które tak szybko się dla niej kiedyś zakończyło. Chciała być taka jak Kuba, Łukasz Piszczek, Łukasz Fabiański i Robert Lewandowski. Mogła być najlepszą z najlepszych. Podpisała kontrakt z FC Barceloną, jednak musiała go zerwać przez błąd, którego być nie powinno. Nadal czekała na wyniki badań z niemieckiej kliniki. Miała nadzieję, że wyniki wyjdą negatywnie a ona będzie mogła wrócić do sportu, który jest jej pierwszą miłością. Dziękowała Kubie ale i Dawidowi za to, co dla niej robili.Wspierali ją w tej, jej osobistej tragedii. Traktowali ją jak swoją siostrzyczkę, choć nią nie była. W gruncie rzeczy, miała tylko ich i ich babcie. Swojej rodziny i krewnych już nie posiadała. Zostali jej, tylko oni. Zamyśliła się, nie zauważając jak mała Oliwka schodzi po jasnych, drewnianych schodach. Dziewczynka spojrzała na Julię, smutnym wzrokiem, po czym wbiegła po schodach na piętro domu, do swojego małego pokoju. Oliwia kochała Julię jak własną, starszą siostrę. Kowalczyk zajmowała się nią, tak często jak tylko mogła. Chodziła z nią na spacery, kupowała jej prezenty, pocieszała, opowiadała bajki. Zarówno Jakub jak i Agata byli jej za to wdzięczni. Żona Błaszczykowskiego często łapała się na myślach, w których Julia była jej siostrą, idealną, do której zaufanie nigdy nie przestanie istnieć. Mała Oliwia po cichu zeszła z górnej części domu z pluszowym misiem mocno przyciśniętym do klatki piersiowej. Cicho wdrapała się na ciemną sofę, na której pogrążona w swoich myślach siedziała Julia. Położyła szatynce pluszaka na kolana, czym wyrwała z zamyślenia swoją przyszywaną ciocię. Kowalczyk uśmiechnęła się delikatnie, przytulając do swojej piersi pluszaka Oliwii, co dziewczynka skomentowała szerokim uśmiechem na twarzy.
-Ciociu, co się stało? - spytała, przybliżając się do szatynki. Julia uśmiechnęła się do dziewczynki szeroko, po czym posadziła ją sobie na kolana i po chwili gładziła blondyneczkę po włosach.
-Nic, skarbeńku. - uśmiechnęła się, całując dziewczynkę w czubek głowy.
 -Lenka śpi? - spytała, na co dziewczynka pokiwała jej z aprobatą głową. Wtuliła się mocno w Julię i po upływie kilkunastu minut usnęła słuchając cichej melodii jaka wydobywała się z ust młodej i byłej już piłkarki. Julia uśmiechnęła się delikatnie pod nosem, po czym postanowiła zanieść dziewczynkę do jej pokoju, tak aby ta mogła w spokoju i wygodnie krążyć po krainie Morfeusza. Przykryła ją puchatym kocykiem, kładąc przy jej boku pluszowego misia. Zamknęła drewniane drzwi jej pokoju, po czym skierowała się po schodach w dół domu. Weszła do kuchni, w której Jakub przygotowywał sobie gorącą, owocową herbatę. Uśmiechnął się delikatnie do wchodzącej do kuchni Julii. Dziewczyna podeszła do niego, zabierając z koszyka stojącego na blacie jedno z jabłek. Jednak, wyraz jej twarzy dał dużo do myślenia Jakubowi, który sięgając swoją pamięcią do przyszłości nie wróżył niczego dobrego. Miał nadzieję, że tym razem będzie to jedynie sztuczny alarm. Już raz, mógł ją stracić. Teraz mógłby sobie z tym nie poradzić.
-Julia, drugi raz nie poradzę sobie oglądając Cię przypiętą do tych wszystkich urządzeń. - stanął obok niej, potrząsając jej ramionami. Zdziwienie wkradło się na jej twarz. Nie sądziła, że jeden błąd spowoduje, że Jakub, każde jej złe samopoczucie, będzie wiązał z myślami samobójczymi.
-Kubuś, wszystko jest w porządku. - uśmiechnęła się do niego, przejeżdżając dłonią po jego policzku. Próbowała zapomnieć o przeszłości, jednak wszystko obracało się przeciwko niej. Chciała być silna, chciała przejść przez wszystko z uniesioną głową. Blondyn uśmiechnął się delikatnie, przyciągając dziewczynę do siebie. Nie podarowałby sobie, gdyby dziewczynie coś się stało. Jest dla niego ważna, nawet bardzo ważna. 
- Kubuś, obiecuję Ci, że więcej nie popełnię tamtych błędów. - szepnęła, gdy Błaszczykowski przytulał ją do siebie. W kącikach jej oczu zaszkliły się łzy. Nie wiedziała, że jest dla niego aż tak ważna. Pamiętała, każdy dzień, który miał być tym ostatnim. Na szczęście tak się nie stało.
-Cii. - Błaszczykowski delikatnie ułożył swój podbródek na czubku jej głowy. Równie delikatnie gładził dłonią jej długie, rozpuszczone włosy i plecy. Chciał aby wiedziała, że na niego może liczyć zawsze i wszędzie.
-Kuba pojedziemy na cmentarz? - szepnęła, szlochając.
-Jasne. - odpowiedział, całując Kowalczyk w czubek głowy. 
- Jasne. - powtórzył wbijając wzrok w przerażoną tym widokiem Agatę, stojącą w progu kuchni. Za każdym razem gdy widziała takie sceny jak ta, bała się, że stało się coś złego. Błaszczykowski jedynie uśmiechnął się nieznacznie i pokiwał z dezaprobatą głową, dzięki czemu blondynka mogła odetchnąć z ulgą.

      Idąc alejkami parafialnego cmentarza, w ciszy i w totalnym skupieniu, każde pogrążało się w swoich myślach przywołując w nich całą swoją przeszłość. Nie wiedzieli dlaczego ich życiorysy są do siebie aż tak podobne. Czasami Błaszczykowski łapał się na myślach, że Julia jest do niego podobna tak łudząco, że gdyby nie znał swojej biografii, pomyślałby, że jest jego siostrą. Niestety, nie była. Zatrzymali się przed miejscem, w którym za każdym razem Julia zostawiała wszystko. Grób jej babci, osoby, którą znała najlepiej i kochała najmocniej na świecie. Matka? Za to, co zrobiła jej choremu ojcu, po prostu jej nienawidziła. Choć tak jak Kuba swojemu ojcu, ona przebaczyła matce. Jej ojciec, człowiek, o którym w Truskolasach krążyła nieposzlakowana opinia. Zawsze uśmiechnięty, pomocny, sympatyczny. Pewnego dnia stał się ofiarą wypadku samochodowego a jego żona już po tygodniu jego tragicznego wręcz stanu, dopuściła się perfidnej zdrady z jego najlepszym przyjacielem. Wybaczyła jej, jednak urazę zachowa w sobie do końca. O zmarłych nie mówi się źle i tego się trzymała. Uśmiechnęła się delikatnie kładąc pojedynczą różę na nagrobku swojej babci. Uśmiechnęła się, oglądając jej zdjęcie. Uśmiechnięta, pełna radości z życia, taką ją zapamięta na zawsze. Spojrzała na stojącą obok niej Agatę. Była jej wdzięczna, za to co dla niej robiła. Zawsze mogła na nią liczyć, przyjść z problemem i wiedziała, że żona Kuby zrobi wszystko aby jej pomóc. Pewna nić stworzyła się między nimi od pierwsze spotkania. Odruchowo spojrzała nieco w tył, gdzie dostrzegła Jakuba pochylającego się nad pomnikiem swojej mamy. Dobrze wiedziała ile dla niego znaczyła. Mieli podobne historie i ich losy nadal się krzyżowały. Ona sama miała wrażenie, że nie jest to czysty przypadek i że coś musi być na rzeczy.

○○○

Tychy, Polska
6 czerwca 2016 r.

-Zostaniesz z Kacperkiem? - Arkadiusz podniósł głowę znad sportowej gazety, słysząc pytanie swojej rodzicielki. Uśmiechnął się delikatnie, kiwając kobiecie na potwierdzenie z aprobatą głową. Lubił swojego kuzyna i każde spędzenie z nim wolnego czasu było dla niego frajdą. Ten mały skrzat, jak miewał go nazywać napastnik reprezentacji Polski, zawsze zadawał wiele różnych pytań, oczekując na wyczerpujące odpowiedzi. Ale, to Milik w nim lubił. Poza tym, mieli podobne zainteresowania. No i co najważniejsze, lubili się. A nie ukrywając, Arek kochał być w centrum uwagi, jakkolwiek miało to zabrzmieć. 
-Widzisz ciociu, mówiłam Ci, że Arek to świetny facet. - średniego wzrostu brunetka pojawiła się obok pani Milik. Arek zmrużył oczy, odpowiadając tym samym na komentarz swojej kuzynki. Kobieta jedynie poszerzyła swój uśmiech. Była od niego dokładnie o siedem lat starsza i droczenie się z gwiazdą polskiej piłki nożnej sprawiało jej wielką radość. Zawsze w młodości, tacy byli i wszystko po dziś dzień w nich zostało.
 -Ty młody nie rób takiej miny. Mówię to z ręką na sercu, że dziewczyna, która Cię pokocha będzie najszczęśliwszą na świecie. - brunetka jedynie wyszczerzyła się do Milika, co ten skomentował jedynie pokazaniem kobiecie języka. Pani Milik westchnęła głośno, kręcąc z politowaniem głową.
-Jak dzieci. Normalnie jak dzieci. - skwitowała, znikając w przedpokoju.
-Widzisz Areczku, my nadal jesteśmy dziećmi. - powiedziała brunetka siadając na sofie obok szatyna. Uśmiechnęła się do niego szczerze. 
-Powiedz do mnie Areczku jeszcze raz, to nie będziesz się więcej tak uśmiechać. - szeroki uśmiech pojawił się na twarzy Milika, co jego kuzynka skomentowała jedynie przewróceniem oczami.
-Dobra, dobra. Tylko pamiętaj, że Kacper jest uczulony na orzechy. - powiedziała podnosząc się z kanapy, na której siedziała.
-Spokojnie kochana. Tobie to bym podał nawet trutkę na szczury. - rzuciła mu mroczne spojrzenie, które miało być odpowiedzią na jego krótki komentarz. 
- Natomiast Twojemu synkowi nie dam zrobić krzywdy, nawet gdybym miał go osłonić własną piersią. - odpowiedział. Brunetka zmrużyła oczy i choć chciała coś dopowiedzieć ostatecznie skapitulowała. Pochyliła się nad Arkadiuszem, pocałowała go w policzek i delikatnie klepnęła go w ramię, podnosząc się z sofy i kierując swoje kroki do przedpokoju.
-Wierzymy w Ciebie. - dodała, kładąc dłoń na mosiężnej klamce, co Arek skomentował szerokim uśmiechem i radosnymi ognikami skaczącymi w jego tęczówkach. Cieszył się, że może liczyć na rodzinę, która mimo wszystko zawsze liczyła na niego. A on był ich cichym bohaterem bez względu na wszystko.
-Wujek, obejrzymy Smerfy? - pięcioletni Kacper wskoczył na kolana Arka sprawiając, że piłkarz Ajax'u Amsterdam wylądował na stercie poduszek ułożonej przy jednym z zagłówków mebla.
-Jasne, że obejrzymy. - Milik uśmiechnął się do słodkiego bruneta.
-Super!!! - Kacper klasnął w dłonie i pobiegł przynieść płytę ze swoją ulubioną bajką.


○○○

Kostrzyn nad Odrą, Polska
7 czerwca 2016 r.

Delikatne promienie popołudniowego słońca,  poprzez delikatnie odsłonięte żaluzje wdzierały się do małego, ale przestronnego pokoju na szczycie jednorodzinnego domu rodziny Fabiańskich. Blondynka dotąd pogrążona w krainie Morfeusza, otworzyła niechętnie zaspane oczy. Lubiła swoją pracę ale długie i ciężkie dyżury dawały się jej we znaki. I choć była już dość długi czas lekarką w miejscowej przychodni, czasami po prostu potrzebowała snu, bardzo długiego snu. Przewróciła się na drugi bok, jednak i tym razem natarczywe promienie słońca, nie pozwoliły jej kolejny raz przymknąć powiek, aby choć jeszcze przez chwilę poddać się błogiej senności. Westchnęła głęboko, odrzucając leniwie ciepłą, pachnącą kwiatami kołdrę. Założyła na bose stopy, swoje ulubione, puchate kapcie będące prezentem od starszego brata. Na ramiona zarzuciła wełniany sweter, po czym opuściła swój pokój, zmierzając w dół krętych, drewnianych schodów, które miały zaprowadzić ją na parter domu, gdzie znajdowały się salon, jadalnia oraz kuchnia. Słysząc podniesione głosy dobiegające z kuchni, skierowała się w tamtym kierunku. Przystanęła w progu, bardzo dużej i bardzo przestronnej kuchni gdzie Łukasz zdenerwowany szukał czegoś uparcie w dużej, dwu skrzydłowej lodówce. Anna natomiast stała oparta o blat jednej z kuchennych szafek ze skrzyżowanymi na piersi rękoma i pełnym politowania wzrokiem. Zawsze tak reagowała, gdy jej mąż zachowywał się jak małe dziecko błądzące we mgle.
-Cześć, wam. - powiedziała w pewnym momencie Marysia, ziewając przeciągle. Kątem oka spojrzała na zegar ścienny, którego wskazówki wskazywały godzinę trzynastą.
-Widzisz, co zrobiłeś? - spytała Anna spoglądając oskarżycielskim wzrokiem na swojego męża. 
-Swoimi litaniami do Matki Boskiej obudziłeś Marysię. - rzuciła mu z wyrzutem co spotkało się jedynie z cichym stęknięciem bramkarza reprezentacji Polski. 
-Swoją drogą, ja nie wiem, żeby lamentować z powodu głupiej butelki wody, jakbyś jej w kranie nie miał. - dodała przewracając oczami, co jej mąż skomentował głośnym trzaśnięciem drzwiami lodówki.
-Za godzinę przyjadą po mnie chłopaki a ja jestem jeszcze w lesie. - warknął, opuszczając kuchnię aby pojawić się w niej kilka sekund później. 
-A ty co? - rzucił z wyrzutem pytanie w stronę swojej młodszej siostry.
-Ja dojadę dopiero za trzy dni. - odpowiedziała mu z delikatnym i słodkim uśmiechem na twarzy. 
-Wcześniej nie mogę, dyżury w przychodni mam. - dodała upijając łyk soku pomarańczowego z kryształowej, długiej szklanki.
-Aha. - bąknął, opuszczając pomieszczenie z prędkością światła.
-Współczuję Ci Mania, że będziesz musiała znosić zarówno jego, jak i resztę tych fajtłap przez wiele długich dni. - mówiąc to Anna Fabiańska westchnęła i poklepała ją po ramieniu. Blondynka jedynie wzruszyła ramionami.
-E, sama nie będę. Julia i Kasia będą musiały się z nimi użerać, ja mam ich tylko leczyć. - odpowiedziała uśmiechając się szeroko do swojej bratowej. 
-Im internista nie jest potrzebny. - mówiąc to Anna Fabiańska westchnęła. - Im to jedynie mógłby pomóc psychiatra, chociaż i w to wątpię. - dodała, powodując, że Marysia zaniosła się głośnym i niepohamowanym śmiechem. 
-Słyszałem! - krzyknął Łukasz, a po chwili obie kobiety usłyszały huk spadającej po schodach walizki. 



♦♦♦



Witajcie !!!

Mam nadzieję, że ten rozdział, tak jak i poprzedni przypadnie wam do gustu. Oba te rozdziały są swoistą odskocznią od piłkarskiej rzeczywistości, będąc jednocześnie wstępem do wielkiej i niezapomnianej przygody we Francji. Wierzę, że znajdziecie jakieś pozytywy w tym czymś powyżej. Mnie osobiście podoba się ostatnia akcja z państwem Fabiańskim w roli głównej.
W kolejnych rozdziałach będzie więcej Arka, Mariusza i Grzesia. Oczywiście nie zabraknie uroczych dam. Humor i piękne promienie francuskiego słońca, będą jednak motywem przewodnim. 

Dziękuję wam z całego serca za wszystkie komentarze jakie pozostawiacie pod kolejnymi rozdziałami. To na prawdę cieszy. 

Pozdrawiam was bardzo gorąco.
Cieszcie się wakacjami, które już pomału dobiegają końca.
Buziaczki ;)

17 komentarzy:

  1. Mi się bardzo podobają te rozdziały w formię odskoczni od piłko nożnej. Zarówno tamten jak i teraz ten, są moimi ulubionymi ;)
    Zdecydowanie scena w domu Fabiańskich najbardziej mnie urzekła :D Żona Łukasz to kolejna spoko babka, która musi jakoś trzymać w ryzach swojego męża, bo ten bez niej jest jak dziecko we mgle :D Marysia też pozytywne pierwsze wrażenie. Coś czuję, że z Kasią i Julką stworzą komitywę i razem przetrwają pomiędzy piłkarzami .
    Dobrze, że Kasia powiedziała wszystko Grześkowi, choć ten jakoś nie bardzo się tym przejął, a przynajmniej tak to wyglądało. Ciekawe co ona wymyśliła. Ah, no i to powiązanie z Lewandowskim xDDD
    Milik przykładny wujek, a Kuba najlepszy przyjaciel, ach, jacy ci nasi chłopcy są niesamowici :D
    Czekam na rozwój wydarzeń i pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Uff ...
      Cieszy mnie fakt, że ostatnia scena z udziałem państwa Fabiańskich przypadła Ci do gustu.
      Marysia ... cóż sama nie wiem jaka dokładnie będzie. Sądzę, że wyjdzie to w praniu.
      Grzegorz po prostu pogodził się już z tym faktem, że został sam. Katarzyna ułożyła już w swojej głowie dokładny plan, względem pana Krychowiaka.
      Nasi panowie są niesamowici z zasady.
      Dziękuję za komentarz, bardzo gorąco.
      Pozdrawiam, kochana.

      Usuń
  2. Boże, kocham to opowiadanie!

    OdpowiedzUsuń
  3. Podoba mi się, że jest tu więcej prywatności i akcji poza boiskiem, bo ładnie obrazuje twoje kreacje bohaterów, a przy tym jest urozmaiceniem od tych wszystkich akcji kręcących się wokół treningów i w ogóle klimatu z piłką. Podoba mi się to.
    Życzę weny! ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że Ci się podoba.
      Dziękuję za komentarz.

      Usuń
  4. Super rozdział wyszedł i czekam z niecierpliwością na następny :)

    OdpowiedzUsuń
  5. o boziu, może jeszcze siostra Pazdana jest kucharką? XD ej nie, to fajne, haha. taki w sumie trochę krąg zamknięty z drugiej strony...XD
    wow, Grzesiu jaki spokojny z tą świadomością...
    eh, Julka nie może się załamać. będzie dobrze!
    Arek jako wujek >>> goal! haha
    ok, kocham Anię Fabiańską XD chociaż Marysia i tak też będzie miała przekichane z nimi XD
    czekam na kolejny i życzę dużo weny!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie, siostra Pazdana nie jest kucharką i nie wystąpi w tym opowiadaniu. Cztery bohaterki zdecydowanie starczą.
      Grzesiu, po prostu zrozumiał, że trzeba pogodzić się z rzeczywistością.
      Dziękuję gorąco za Twój komentarz.

      Usuń
  6. Nareszcie nadrobiłam wszystko! :D Przepraszam za tak długą nieobecność :(
    Rozdział taki przyjemny, rodzinny, bardzo fajnie się go czytało :)
    Życzę dużo weny Kochana :* I nie mogę doczekać się kolejnego rozdziału! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nic się nie stało. :)
      Miło mi, że Ci się spodobał.
      Dziękuję za komentarz i życzenia.
      Pozdrawiam. :)

      Usuń
  7. Takie rozdziały są bardzo dobre na odstresowanie! A ten bardzo mi się podobał! Co nieco o Arku, Kubie i Łukaszu!
    I faktycznie, czekam na większą dawkę Mariusza, bo tu mi go zabrało :D
    Czekam na kolejny rozdział :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Również sądzę, że takie rozdziały są dobrym lekarstwem na stres.
      Będzie więcej Mariusza, obiecuję.

      Usuń
  8. Witam! Witam! Witam! :D
    Rozdział jak zwykle bajeczny! Nic dodać nic ująć! ^^
    Siostra Fabiańskiego lekarzem kadry? :D Ależ się porobiło! ^^ W sumie fajnie, czemu nie? Nowe doświadczenie, którym będzie się mogła poszczycić w swoim CV. :D I tak, masz rację. Ostatnia scena z Fabiańskimi jest świetna, mnie też się bardzo podoba. :))
    Co do Arka... Chciałabym go widzieć, jak ogląda te smerfy! :D Widać, że na ojca to on zadatki ma dobre. :D I te uszczypliwości względem kuzynki... mega! :D
    No i tutaj zaczynają się mniej przyjemne momenty...
    To cudownie, że Julka ma taką podporę w Kubie, że może mu się zwierzyć, że wie, że przy nim będzie bezpieczna... Prawdziwy przyjaciel. Nawet pokusiłabym się o słowo: BRAT. ♥ To przykre, że mają podobne doświadczenia życiowe, ale zarazem to piękne. Nikt nie zrozumie ich tak jak oni siebie nawzajem. :) To, ze Julka miała próbę samobójczą... Wrr! Ciarki mi przeszły po całym ciele. :/ Mam nadzieję, że tak, jak obiecała Kubie, nigdy czegoś podobnego sobie nie zrobi. :) Co za paradoks, nieprawdaż? Pomaga innym ludziom, a sama sobie pomóc nie potrafiła. :( Mam nadzieję, że wszystko, co złe już za nią i że będzie już tylko i wyłącznie szczęśliwa. :) Z pewnością słabsze dni nastąpią, bo to jest nieuniknione, ale mam nadzieję, że nad tymi słabszymi zdecydowanie przeważać będą te dobre. :)
    A Kryśka? Żal mi chłopaka. Wiedział, że jego ukochana go zdradza. :( To przykre, ale wydaje mi się jakoś... pogodzony z tym faktem. I dobrze, kobieta, która zdradza,nie zasługuje na to, by po niej płakać. ;) To samo oczywiście dotyczy mężczyzn. :P
    Kochana, perełka! Powyższe dzieło to perełka! ^^
    Z niecierpliwością czekam na następny. :*
    Buziaki :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witaj!
      Ciepło robi się na sercu, jak czytam, że Ci się podoba.
      Siostra Łukasza, będzie nie tylko lekarzem ale i trochę psychologiem.
      Życie Julki skomplikuje się jeszcze nie raz, ale będą również te chwile, dla których warto będzie żyć. Kto wie, czy nie będzie ich więcej, niż tych złych?
      Kryśka? Wiedział, że nie ma się co łudzić, z resztą dla kobiety, która zdradza, nie warto ronić łez.
      Dziękuję bardzo za ten komentarz.
      Nawet nie wiesz ile to dla mnie znaczy.
      Pozdrawiam, kochana ☺

      Usuń
  9. Odskocznie od piłkarskiego świata to dobry pomysł,bo w końcu nie samą piłką żyją chłopcy😄
    Bardzo podoba mi się relacja Kuby i Julki,widac że im na sobie zależy i są dla siebie właśnie jak rodzina,brat i siostra. Dobrze,ze Julia ma w kimś takim jak Błaszczykowski oparcie.
    Grzesiu,Grzesiu
    Szkoda chłopaka,bo zdrada zawsze boli,ale dobrze,ze nie płacze po niej bo nie warto,a w dodatku ma taką świetna przyjaciółkę obok 😄
    Jestem za to ciekawa nowej dziewczyny w kadrze,ale zobaczymy w dalszych częściach jaka tapani jest ddokładnie,a reszcie na pewno będzie raźniej w tej grupie facetów.
    Pozdrawiam 😅

    OdpowiedzUsuń