czwartek, 5 stycznia 2017

Rozdział XXXII - "Zawsze męskie decyzje w tym związku muszę podejmować ja."

Arłamów, Polska
20 marzec 2017 r.


▬ ▬ ▬

       Artur Jędrzejczyk stał przed drzwiami pokoju hotelowego należącego od kilku dni do Liliany. Znał młodą agentkę od kilku miesięcy i musiał przyznać, że była bardzo wartościową osobą. Doświadczoną znacznie przez pokrętny los, który to wyznaczył dla niej zdecydowanie zbyt pokrętną drogę. Był pełen podziwu dla Kasi i siostry jej zmarłej mamy, które wbrew logice podały dziewczynie pomocną dłoń, odwracając się jednocześnie od syna tej drugiej. Kozłowska w jego oczach bardzo dużo zyskała, gdy pomogła mu wrócić do Legii Warszawy, negocjując kontrakt, za który był jej bardzo, bardzo wdzięczny. Obiecał Kasi, że będzie się nią opiekował i postanowił dotrzymać danego jej słowa. Zapukał cicho w drzwi i cicho westchnął. Zegarek wiszący na korytarzu wskazywał ósmą rano, więc wiedział, że dziewczyna już nie śpi. Otworzyła po krótkiej chwili. Uśmiechnęła się do niego lekko spinając włosy w lekkiego koka na czubku głowy. Odpowiedział jej podobnym gestem. 
-Idziesz na śniadanie? - zapytał. Pokiwała mu twierdząco głową, na krótką chwilę wchodząc w głąb swojego pokoju i zabierając z niego telefon komórkowy i jasną bluzę dresową. Z uśmiechem zamknęła drzwi kartą magnetyczną i wsunęła ją do kieszeni jasnych spodni jeansowych, po czym razem z nim skierowała się w kierunku schodów, prowadzących na parter hotelu ośrodka w Arłamowie. 
-Dzień dobry. - powiedziała, gdy razem z obrońcą znaleźli się w hotelowej restauracji. Posłała uśmiech w kierunku stolika sztabu szkoleniowego i razem z Jędrzejczykiem udali się do tego, przy którym były jeszcze dwa wolne miejsca. Sławomir Peszko i Kamil Grosicki z uśmiechami wskazali dziewczynie na krzesło znajdujące się między nimi. Wymieniła z Jędrzejczykiem niepewne spojrzenie. Obrońca reprezentacji posłał jej delikatny uśmiech, dodając jej nieco pewności siebie. Lubiła pracę ze sportowcami. Negocjowanie kontraktów z klubami, sponsorami, wtedy czuła się jak ryba w wodzie. Jej karierę wśród skoczków narciarskich zakończyło życie, a Kasia pomogła jej wrócić do środowiska, które dawało jej najwięcej radości. 
-Może tosta? - zapytał Sławek podsuwając pod nos dziewczyny talerz z parującymi jeszcze tostami. Uśmiechnęła się do niego delikatnie, zabierając ze stosu jedną sztukę. Pokiwała mu głową, dziękując. Uśmiechnął się odkładając talerz na miejsce.
-A ja nie dostanę? - Jędrzejczyk spojrzał na Peszko z wyrzutem. Ten jedynie rzucił mu pełne politowania spojrzenie i puknął się w czoło. 
-Sam sobie weź. - skomentował, wywołując uśmiech na twarzach pozostałych siedzących przy stole. 
-A ty Lili to tak w ogóle to czym się zajmujesz? - zapytał ciekawy Wojciech Szczęsny, którego obecność nowej kobiety w kadrze bardzo go ciekawił. I może gdyby nie jego stan cywilny spróbowałby swoich sił w rozkochaniu dziewczyny. 
-Jestem agentką sportowców. Zajmuje się ich życiem zawodowym i czasami prywatnym, o ile mogę im pomóc. - odpowiadając mu uśmiechnęła się lekko. Artur obserwujący kontem oka zauważył dziwne spojrzenie Szczęsnego. Odchrząknął, zwracając na siebie uwagę bramkarza.
-Jest dobrym duchem sportowców. Moim szczególnie. - powiedział dobitnie a jego wzrok nie był zbyt przyjemnym. Kozłowska pokręciła nieznacznie głową, po czym uśmiechnęła się delikatnie. Artur jej zdaniem był idealnym kandydatem na męża, ojca. Dla niej również był dobrym opiekunem i co ważne potrafił dochować tajemnicy. 
-Ale nigdy o Tobie nie słyszałem. - wtrącił Lewandowski. 
-Bardzo prawdopodobne. Miałam rok przerwy, a wcześniej zajmowałam się skoczkami narciarskimi. - pokiwał z uznaniem głową. 
-To piłka nożna, to dla Ciebie inne środowisko. - zasugerował Błaszczykowski.
-Przyzwyczaję się. Sukces na swoim koncie jakiś już mam. - rzuciła, kładąc dłonie na blat stołu. 
-Jaki? - spytał tym razem Grosicki.
-Transfer Artura. - odpowiedziała wbijając wzrok w Jędrzejczyka popijającego kawę z porcelanowego kubka. 
-A znasz może Stocha? - Gabrysia ożywiła się, po tym jak koncertowo znokautowała Zielińskiego, który próbował ją połaskotać. Piotr, któremu udało się nieco ocieplić stosunki z byłą dziewczyną, na nowo stał się pozytywną osobą. Zawdzięczając wiele Błaszczykowskiemu. 
-Znam. - zaśmiała się odpowiadając na owe pytanie. Gabrysia z uznaniem spojrzała na dziewczynę posyłając jej szczery uśmiech. 
-A tego przystojniaka Schlierenzauera? - Jędrzejczyk parsknął śmiechem zadziwiając wszystkich siedzących z nim przy stole. Jedynie Liliana wiedziała co tak rozśmieszyło Jędrzejczyka.
-Też znam, a nawet więcej. Byłam, to znaczy, nadal jestem jego agentką. - odpowiedziała Juli uśmiechając się do niej lekko. Milik siedzący obok Kowalczyk nie wydawał się być zbyt zadowolony reakcją piłkarki, co nie umknęło uwadze brata dziewczyny. Zaśmiał się pod nosem. 
-Wow. A mogłabyś mnie z nim poznać? - zapytała Julia uśmiechając się do Liliany. Kozłowska pokiwała jej z aprobatą głową uśmiechając się do niej promiennie. 
-Jasne. Greg bardzo lubi oglądać żeńską piłkę nożną  i z tego co wiem, jesteś jego ulubioną piłkarką. I zgodzi się na milion procent. - Kowalczyk pisnęła z radości sprawiając, że Milik zacisnął ze złości zęby. Takiej reakcji przyjaciółki się nie spodziewał. 


    -Może Ci pomóc? 
 Piotr Zieliński pojawił się obok Gabrysi, która siedząc na murawie jednego z boisk treningowych na terenie ośrodka sportowego w Arłamowie. Spałek spojrzała na niego posyłając mu delikatny uśmiech. Nie było jej łatwo uwierzyć w to, co jej mówił. Dopiero długa i wyczerpująca rozmowa z Jakubem dała jej dużo do myślenia. Postanowiła dać mu szansę, jednak trzymając go nadal nieco na dystans. 
-Już kończę. - odpowiedziała podpisując ostatnią z kartek leżących na jej kolanach. Włożyła je do kolorowej teczki, po czym odłożyła ją na zieloną, równo przystrzyżoną trawę. Spojrzała na Piotra, który chwilę wcześniej położył się na ziemi i z okularami przeciwsłonecznymi wpatrywał się w błękitne niebo. Przyglądała się mu, bawiąc się źdźbłem trawy. Wydawał się jej być zdecydowanie inną osobą niż wcześniej. Wiele miesięcy próbował zdobyć jej zaufanie, naprawić to, co kiedyś się zepsuło. Miała wrażenie, że w stosunku do niej zmienił się całkowicie. Zawsze wiedziała, że był czuły i romantyczny, jednak w przeciągu tych kilku miesięcy poznała również inną wersję Zielińskiego. Opiekuńczego mężczyznę, który zrobiłby dla niej wszystko. Przez długi czas próbowała udawać, że jego zachody na nią nie działają. Niestety zawsze wieczorami wracała myślami do przeszłości, która należała do niego. Kochała go, choć nadal nie wiedziała czy jest w stanie mu zaufać i wrócić do związku z Zielińskim. Brakowało jej jego bliskości, w jego obecności czuła się bezpieczna. Przygryzła delikatnie wargę uważnie się mu przyglądając. Leżąc na trawie, z rękoma pod głową z uśmiechem na twarzy nucił pod nosem jakąś melodię. Nie wiedziała jednak jak powinna się zachować. Chciała go pocałować, jednak bała się tego, jak to wszystko mogłoby się skończyć. 
-Połóż się obok, chmury są wyjątkowo ciekawe. - rzucił na chwilę wbijając w nią swój wzrok ukryty za ciemnymi okularami. Posłała mu lekki uśmiech, po czym zrobiła tak jak powiedział. Musiała przyznać, że piłkarz miał rację. Zawsze ją miał i to jej imponowało. Był inteligentny i zawsze wiedział co powiedzieć. Wiele jego poglądów politycznych było neutralnych, takich do których nie można było się przyczepić. Był szarmancki i uroczy. Wiedział jak się zachować. Zaskakiwał ją, bardzo to lubił a ona nigdy się mu nie sprzeciwiała. Zamknęła oczy mając nadzieję na chwilę zapomnienia. Poza nim, nie miała nikogo, ani wcześniej, ani później. Kochała tylko jego, i tylko jego chciała mieć u swojego boku. 
   W pewnym momencie poczuła gdzieś na wysokości swojej szyi jego oddech. Idealny, miarowy, taki jaki przez pewien czas budził ją, każdego możliwego ranka. Wtedy czuła się najbardziej szczęśliwa. Mając go obok siebie, wiedziała, że wszystko jest o wiele łatwiejsze. Otworzyła oczy natrafiając na jego badawcze spojrzenie. Robił wszystko, aby mu zaufała, aby mu wybaczyła, aby to właśnie jemu uwierzyła. Doceniała jego starania, imponował jej swoją determinacją. Uśmiechnął się, puszczając jej oczko, po czym bez słowa położył głowę na jej brzuchu i wrócił do przyglądania się kłębiastym chmurom. A ona uśmiechnęła się pod nosem, po czym delikatnie zaczęła przeczesywać jego włosy. Postanowiła dać mu szansę, nie wiedziała jeszcze kiedy uda jej się na nowo stać się częścią jego życia. Wiedziała jednak, że na pewno to zrobi. 


      Zosia Krawczyk wracała właśnie z krótkiego spaceru po malowniczym Arłamowie, z uśmiechem na twarzy i kolorowym kwiatem w dłoni. Czas zgrupowania reprezentacji Polski zbliżał się szybko ku końcowi, a ona miała wrażenie, że zżyła się ze wszystkimi tak mocno, że dłuższy czas bez nich nie miałby sensu. Najbardziej jednak zżyła się z Bartoszem Kapustką, na którego mogła liczyć zawsze, gdy zachodziła taka potrzeba. Piłkarz pojawiał się obok niej w momentach, w których go potrzebowała. Bała się jednak przyznać przed samą sobą, że jest dla niej ważny. Będąc z nim, chociażby w święta w gronie jego rodziny, poznała cichego, skromnego, ale bardzo ciepłego piłkarza. Na samo wspomnienie świąt w domu małżeństwa Kapustków uśmiechnęła się szeroko, wąchając pięknie pachnący kwiat. Nie zdawała sobie sprawy, że podczas całego spaceru nie była zupełnie sama. Tuż za nią, podążał Bartek uśmiechając się pod nosem. Imponowała mu, rozkochiwała w sobie nie wiedząc o istnieniu tego faktu.  
-Zocha? - stanęła jak wryta słysząc mocny męski głos. Nie pewnie odwróciła się w kierunku nadawcy tego krótkiego słowa. W pierwszej chwili na jej twarzy pojawiło się zdziwienie, aby ostatecznie oddać miejsce pięknemu, szczeremu uśmiechowi. Bartosz widząc jak Zosia przytula się do tajemniczego mężczyzny, stracił wcześniejszy wyraz twarzy, spuścił głowę i powolnym krokiem skierował się do hotelu. 
-Filip, co ty tu robisz? - zapytała. Uśmiechnął się przekręcając głowę w kierunku parku, w którym na ławce siedziała ładna blondynka z małym dzieckiem na kolanach.
-Dziadkowie Basi mieszkają pod Arłamowem. Przyjechaliśmy do Ciebie i do Tomka u Beaty byliśmy rano, chcieliśmy zaprosić was osobiście na nasz ślub. - odpowiedział całując siostrę żony swojego brata w czoło. Krawczyk rozpromieniła się machając narzeczonej Filipa Leśniaka. Kobieta uśmiechnęła się do niej szeroko, odpowiadając identycznym gestem. Chwyciła synka i z uśmiechem na twarzy skierowała się do swojego przyszłego męża i jedynej dziewczyny, o którą nie była zazdrosna.
-Chodźcie do hotelu. - powiedziała biorąc od Barbary małego Bartka, którego kochała tak samo jak dzieci swojej siostry. 
      Bartosz opadł wzdychając na sofę, na której siedzieli Piotr Zieliński i Arkadiusz Milik. Obaj piłkarze posłali w jego kierunku spojrzenia, na które on nie zwrócił najmniejszej uwagi. Piszczek z Lewandowskim, oglądający dotąd jeden ze swoich ulubionych seriali również dostrzegli posępną minę młodego pomocnika. Tomek Leśniak, który wraz z Julia opuścił kuchnię i pojawił się w "salonie" z talerzem wypełnionym słodkimi przekąskami również zaciekawił się dość nietypowym zachowaniem Kapustki.
-Dobra, mów co się dzieję! - rozkazał mocnym głosem Artur Jędrzejczyk, co natomiast spotkało się z wymownym spojrzeniem Liliany siedzącej na kolorowej pufie obok Kamila Grosickiego. Bartek rzucił mu krótkie spojrzenie, po czym wzruszył ramionami. Gdy chciał coś odpowiedzieć w pomieszczeniu pojawiła się Zosia z szerokim uśmiechem na twarzy i niespełna półrocznym chłopczykiem na rękach. Wszyscy poza kucharzem reprezentacji byli zdziwieni takowym widokiem. Bartek również, do momentu,w którym w pomieszczeniu pojawił się widziany wcześniej przez niego mężczyzna wraz z blondynką, której wcześniej nie widział. 
-No nie, brat marnotrawny się pojawił! - Tomek zaśmiał się podchodząc do nieco wyższego i szczuplejszego od niego mężczyzny. Filip posłał mu sympatyczny, ciepły uśmiech przytulając się do starszego brata. -Co jeszcze go nie zostawiłaś? - pytanie i piękny uśmiech posłał pięknej blondynce stojącej obok młodszego z Leśniaków. Dziewczyna pokiwała mu z dezaprobatą głową, po czym pocałowała go w policzek. 
-Filip i Basia mają dla Ciebie wyśmienitą wiadomość. - powiedziała Zosia stając obok Julii, która biorąc chłopca na ręce zakochała się w nim, od pierwszego wejrzenia. Chwilę później obok nich pojawiły się Liliana, Gabrysia i Marysia również zauroczony małym chłopcem zawiniętym w kolorowy kocyk. Również Łukasz Piszczek i Kamil Grosicki zaciekawili się małym dzieckiem. 
-Znowu zostanę wujkiem? - zapytał ze śmiechem.
-Bierzemy ślub. - odpowiedział mu Filip a Tomek głośno odetchnął.
-No, a już myślałem, że trzeba będzie was siłą zaciągnąć do kościoła. - powiedział wywołując uśmiech na twarzach wszystkich obecnych w pomieszczeniu. Gdy rozradowany zaczął ściskać swojego brata i przyszłą bratową w pomieszczeniu pojawił się Adam Nawałka i Zbigniew Boniek, którzy na widok blondynki i szatyna stanęli jak wryci. 
-A panowie, co ducha zobaczyli? - zapytał roześmiany Jędrzejczyk.
-Zbyszek uszczypnij mnie, bo chyba śnię. - powiedział Nawałka uważnie wpatrując się w dwójkę gości, stojących w pomieszczeniu. Filip rzucił Basi porozumiewawcze spojrzenie, co spotkało się z delikatnym uśmiechem na jej twarzy.
-Nie śnisz, bo ja też ich widzę. No chyba, że obaj mamy ten sam sen. - odpowiedział mu prezes związku, sprawiając, że wszyscy obecni w pomieszczeniu zmarszczyli brwi ciekawi powodu takiego zachowania dwóch mężczyzn. 
-Nie, to nie sen. - piękny, aksamitny głos tajemniczej blondynki rozniósł się po pomieszczeniu. 
-Dzieci wy moje, powiedzcie, że wracacie do Polski i reprezentacji. - zachowanie Nawałki wydało się nieco groteskowe wszystkim poza Bońkiem i Tomkiem Leśniakiem. 
-Bez was to ta machina nie ma żadnych perspektyw na przetrwanie. Zatoniemy jak Titanic. - skomentował Boniek. Filip zaśmiał się. Przez wiele lat pomagał reprezentacji Polski zupełnie niezauważony przez piłkarzy. Barbara również robiła bardzo wiele, aby wszystko działało na sto procent. Właśnie tak się poznali. A gdy dostali pracę w dużym, angielskim klubie z bólem serca wyjechali do Manchester'u. Wrócili do Polski i mieli cichą nadzieję na jakiś angaż na starych śmieciach. 
-Wracamy do Polski. - obaj mężczyźni uśmiechnęli się szeroko. - No i tak pomyśleliśmy, że może coś by się dla nas znalazło do zrobienia. - Leśniak zaśmiał się przytulając do siebie Basię. Płacz małego chłopca sprawił, że Piszczek lekko dźgnął łokciem Lewandowskiego, który obudził śpiącego chłopca.
-Widzisz co zrobiłeś idioto? - zapytał wbijając w Roberta oskarżycielskie spojrzenie.
-Tatusiem jesteś, pokaż co potrafisz. - odbąknął mu kapitan reprezentacji. Piszczek zamachnął się, jednak nie wyprowadził ciosu, ponieważ mały chłopiec na jego widok uśmiechnął się szeroko. Zauroczony nim Łukasz westchnął uśmiechając się do niego słodko i bez słowa podszedł do pufy, siadając na niej.
-No i nie zobaczycie więcej swojego synka. - stwierdziła Julia uważnie obserwując obrońcę Borussi Dortmund. Basia i Filip zaśmiali się w odpowiedzi, a Nawałka i Boniek wymienili się porozumiewawczymi spojrzeniami. 
-Macie dziecko? - zapytał Łukasz Wiśniowski pojawiając się w pokoju, co dziwne, bez swojej kamery. 
-Mamy. Bartuś ma sześć miesięcy. - odpowiedziała na jego pytanie Basia uśmiechając się do Filipa i całując go przelotnie w policzek. 
-Wiecie co? To świństwo, żeby mi nic nie powiedzieć. - bąknął Wiśniowski odwracając głowę i krzyżując ręce na klatce piersiowej. Leśniak rzucił Bachledzie porozumiewawcze spojrzenie.
-Wiśnia, właśnie przyjechaliśmy po to, żeby zaprosić Cię na nasz ślub. - powiedział Filip, sprawiając, że Łukasz jedynie zaśmiał się pod nosem. Musiał przyznać, że tęsknił za Filipem i Basią, z którymi bardzo dobrze się dogadywał i dzięki nim znalazł pracę w reprezentacji Polski. I nie tylko to.
-Gniewam się już trochę mnie, ale jednak nadal się gniewam. - odpowiedział. Basia westchnęła jedynie. Właśnie za tym tęskniła mieszkając w Manchesterze. Brakowało jej przyjaciół i rodziny. 
-Jestem dziadkiem. - stwierdzenie Adama Nawałki sprawiło, że wszyscy uważnie się mu przyjrzeli.
-Ja też jestem dziadkiem. - Zbigniew Boniek również wpatrywał się w małego chłopca. 
-No właśnie chodzi o to, że szukamy rodziców chrzestnych dla naszego Bartka. - dodał po chwili Leśniak.
-Macie z czego wybierać. - westchnął Krychowiak z uśmiechem na twarzy wpatrując się w wianuszek dziewczyn i kilku mężczyzn znajdujących się nad Piszczkiem trzymającym w swoich silnych ramionach małego chłopca.
-A masz jakąś propozycję? - zapytał zaciekawiony jego odpowiedzią Filip.
-Piszczek musi być, bo inaczej to wam porwie waszego szkraba. A co do kobiety, to macie dowolność, wszystkie są w nim jednakowo zakochane. - odpowiedział mu Grzegorz.
-Swoją drogą to chyba pierwszy mężczyzna, w którym na raz zakochały się wszystkie pięć. - dodał Milik uważnie się im przyglądając. 
-Najlepiej będzie jak przemyślicie swój wybór. - dodał Bartek Kapustka uśmiechając się do nich promiennie. Jego młodszy imiennik uśmiechnął się do niego lekko.
-Ty wybierasz. - powiedział szybko Filip, sprawiając, że na twarzy Basi pojawił się mroczny uśmiech.
-Zawsze męskie decyzje w tym związku muszę podejmować ja. - westchnęła a on jedynie delikatnie cmoknął ją w policzek, wypinając pierś i udając się na ratunek swojego ukochanego synka.


♦♦♦



Podobny obraz

Witajcie, kochane !

Rozdział 32 kłania się wam nisko. Nowi bohaterowie nieco rozśmieszyli, trochę potrząsnęli reprezentacją i potrząsną jeszcze nie raz. Dziś Piotr Zieliński i Bartek Kapustka zajęli główne miejsce w rozdziale, ale mam nadzieję, że nie obrazicie się na mnie o to. W następnym znów pojawi się więcej Arka i Grześka, ale tych dwóch dżentelmenów również będzie miało swój udział w kolejnych rozdziałach tego opowiadania. 
Pozdrawiam gorąco was w ten biały, zimowy dzień, który za oknami cieszy oko. 


Evie.








12 komentarzy:

  1. Elegancko ;D super rozdział :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Perfect🖒
    Ciekawe kto dostąpi tego zaszczytu i zostana rodzicami chrzestnymi małego Bartka🤔
    Czekam na następne rozdziały😘

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję! ;)
      Nie odpowiem, bo jeszcze sama nie wiem.
      Pozdrawiam bardzo gorąco.
      ☺ Evie.

      Usuń
  3. Super rozdział👏 i czekam z niecierpliwością na więcej.

    Pozdrawiam ✋⛄❄💖😎

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję gorąco za komentarz.
      Pozdrawiam również.

      Usuń
  4. Super rozdział ♥ pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  5. Jestem!
    Bardzo sympatyczny rozdział, naprawdę miło mi się go czytało.
    Końcówka szczególnie urocza ^^
    Czekam na kolejne, weny życzę!
    Buziaki :**

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję serdecznie.
      Cieszy mnie fakt, że Ci się spodoba.
      Pozdrawiam bardzo gorąco, kochana.
      Całuję ;*

      Usuń
  6. Hejka! Przez przypadek na trafiłam na to opowiadanie, ale bardzo mi się podoba. W wolnej chwili nadrobię nadległości. Pozdrawiam i życzę weny! Informuj mnie o nowościach! :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Wiem, że od ostatniego rozdziału minęły już dwa miesiące, ale mam nadzieję, że odwiedzasz bloga, a jest tak smutno i pusto bo zdradliwa wena chwilowo odeszła. Dlatego spróbuję ją zmotywować komentarzem, bo naprawdę chciałabym jeszcze przeczytać ciąg dalszy tej historii. Mocno rozbudowanej historii, pełnej rożnych postaci i wątków, które jednak udaje ci się prowadzić kreatywnie (co szczerze podziwiam) i znaleźć dla nich miejsce. Już od początku kupiłaś mnie jednym wątkiem: dortmundzkie trio, które powraca, i co więcej powraca w dobrym stylu, nie na hop siup, jednak się lubimy. Ale muszę jednak zaznaczyć (to chyba będzie jedyny większy minus, który tutaj napiszę), że choć w fabule to się bardzo ładnie klei, to moje serce ubolewa nad tym, że te przełomowe momenty są tylko wspomniane a nie opisane :< Tak bardzo brakuje mi scenek z pierwszego wspólnego piwa, czy późniejszego picia z kibicami (czytałam w komentarzach o tym, że myślałaś o kartce z pamiętnika jestem baaaardzo na tak), i jakiejś sceny z rozmową Kuby i Roberta (oprócz tej przed popijawą, do której wracałam kilka razy). Prowadzisz te realne osoby, w dobry sposób (nie zauważyłam zgrzytów), więc myślę, że wyszłoby ci to bardzo fajnie. Ale wracając do plusów, to wspomniana trójka + Fabian, bardzo mi pasuje, lubię ich wątek i cieszę się na każdy ich wspólny moment. A jeśli chodzi o inne motywy…(wybacz, że nie będę pisała imionami, bo jednak ta przerwa była trochę zbyt długa) nie mam żadnych zastrzeżeń i lubię wszystkie shipy. Najbardziej chyba jednak Krychę i jego wybrankę, fajna jest ta ich relacja, nie śpieszysz się z nimi co jest bardzo na plus. Chciałabym, żeby im się udało. Z innych par też bardzo lubię wątek Kapiego i jego ‘dziewczynę’ sceny u niego w domu przed i po Wigilii (?) były słodkie, ale nie przesadzone, no i czuć chemię!
    Od strony pisarskiej też plusy. Masz fajny styl pisania, czyta się płynnie. Nie zauważyłam błędów, może jakieś drobne, ale przy takiej ilości opisów (i tekstu) nie wpływa to negatywnie na odbiór. Tak już podsumowując to wszystko co napisałam: podoba mi się i byłoby szkoda gdyby ten fanfik nie doczekał się dalszych rozdziałów :< Ja będę czekać i zaglądać tutaj.
    Pozdrawiam i życzę Weny!

    OdpowiedzUsuń