niedziela, 3 lipca 2016

Rozdział III - 'Musiałem dotlenić mózg.'


Słońce zaczynało zniżać się nad horyzontem, gdy srebrny volkswagen wjechał na podjazd Hotelu Bryza Resort & Spa. Grupka sześciu piłkarzy wraz z dziennikarzem portalu Łączy nas piłka, siedziała na betonowych schodach prowadzących do budynku hotelu i z szerokimi uśmiechami opowiadali sobie nawzajem kawały. Samochód z lekko przyciemnianymi szybami zaparkował na jednym z kilku wolnych miejsc, hotelowego parkingu. Zgasiła silnik auta, po czym sięgnęła po leżący na pulpicie telefon komórkowy. Wybrała numer swojego przyjaciela, jednak włączająca się poczta głosowa doprowadzała ją do szewskiej pasji. Jednym z przycisków otworzyła pojemny bagażnik samochodu, po czym opuściła samochód. Zarzuciła przez ramię sportową torbę, szukając w jej dużej kieszeni okularów przeciwsłonecznych, bo choć godzina była już stosunkowo późna to słońce świeciło nad wyraz jasno. Spięła włosy w kok na czubku głowy i zaczęła opróżniać bagażnik, w którym poza walizką znajdowały się pojemniki z ciastami, które w przypływie nudy upiekła rano oraz wieczorem poprzedniego dnia. Zamknęła pokrywę bagażnika, po czym rozejrzała się w około. Postanowiła podejść do piłkarzy i zapytać o Błaszczykowskiego, który z każdą upływającą minutą grabił sobie u niej coraz bardziej. Chciał żeby przyjechała a teraz nawet telefonu nie odbierał.
-Przepraszam panów, szukam Jakuba Błaszczykowskiego. - na dźwięk jej głosu przestali rozmawiać między sobą i przenieśli wzrok na nią. Zastygli z szeroko otworzonymi oczami i buziami. Tak urodziwej dziewczyny jak średniego wzrostu szatynka stojąca naprzeciwko nich już dawno nie widzieli. Zabrakło im powietrza a w ustach zrobiło się wyjątkowo sucho. Zdziwiona ich zachowaniem, zaczęła machać przed nosem Jodłowca, jednak ten wydawał się stać jak zaklęty. Kolejny raz przejechała po nich wzrokiem a zdziwienie nie przestawało jej opuszczać. Nic z tego nie rozumiała i z każdą upływającą minutą, zastanawiała się, czy aby dobrze zrobiła przyjeżdżając do Juraty.
-Julia?! - odwróciła się słysząc pytanie wydobywające się z ust Stępińskiego stojącego tuż za nią. Uśmiechnęła się do niego delikatnie i uroczo, co odwzajemnił.
-Cześć, nie wiesz może gdzie jest Kuba? - przywitała się z nim przelotnym całusem w policzek. Stępiński pokiwał jej z aprobatą głową, co sprawiło, że dziewczyna uśmiechnęła się szerzej.
-Poszedł na wycieczkę z dziewczynami i z chłopakami. - odpowiedział po chwili.
-Miał na mnie czekać, ale po nim to się można było tego spodziewać. - napastnik zaśmiał się cicho pod nosem, po tym jak dotarły do niego wypowiedziane przez nią słowa.
-To ja zaoferuje Ci pomocne dłonie. - zaśmiał się, puszczając jej oczko. Skierowali się do jej samochodu, stojącego na parkingu. Gdy chłopak sięgał po walizkę szatynka postanowiła mu zadać pewne, ciekawe zresztą, pytanie.
-A co im się stało? Przedtem rozmawiali między sobą a gdy zapytałam ich czy nie widzieli Kuby, zastygli jakby ich ktoś raził jakimś zaklęciem. - szatyn zaśmiał się rzucając spojrzenie w kierunku swoich przyjaciół. Piłkarze, którzy już nieco ochłonęli po nieziemskim zjawisku, teraz bacznie obserwowali ich dwójkę.
-Powiedzmy, że dostają dziwnych dolegliwości na widok pięknych kobiet. - zarumieniła się nieznacznie słysząc jego odpowiedz. -Ej, nie pesz się, mogę Ci zagwarantować, że to nie pierwszy taki komplement w naszej obecności. Będzie ich o wiele więcej a nie które będą wręcz niemoralnymi propozycjami. - dodał. Szatynka spojrzała na niego wielkimi oczami, po czym zaczęła zabawnie kręcić głową. Stępiński wzruszył ramionami, chwytając metalową rączkę dużej, ciemnej walizki. Z uśmiechami na ustach skierowali się do hotelu, w którym dziewczyna miała spędzić zbliżający się weekend.
W tym samym czasie Arkadiusz Milik siedział na balkonie swojego pokoju hotelowego z dobrą książką leżącą na jego kolanach. Mógł śmiało powiedzieć, że przedpołudnie spędzone z Mariuszem i Kubą miało na niego duży wpływ. Potrzebował pewnego rodzaju odskoczni i zapomnienia. Cóż, przeżył rozstanie ze swoją ukochaną a dodatkowo ciągłe kłótnie rodziców nie pomagały mu tak łatwo zapomnieć. Cieszył się, że chłopaki byli w stanie dużo dla niego zrobić. Nie sądził, że jest dla nich aż tak ważną osobą, zawsze sądził, że są jedynie kolegami z boiska. Z rozmyślenia w jakie wpadł, zupełnie odciągając swoje myśli od opasłego tomu książki, wyrwał go odgłos zamykanych drzwi. Odwrócił wzrok w kierunku pokoju, w którym pojawił się jego współlokator. Maniek zdjął reprezentacyjną bluzę, wieszając ją na drewnianym wieszaku. Położył telefon komórkowy na komodzie, chwycił butelkę wody mineralnej, po czym pojawił się w progu oddzielającym balkon od pokoju hotelowego.
-Idziesz na kolację? - spytał, opierając się o framugę drzwi balkonowych. Milik spojrzał na zegarek, znajdujący się na jego nadgarstku, który wskazywał za kwadrans siódmą.
-Jasne.- odpowiedział zamykając książkę. Stępiński uśmiechnął się do niego nieznacznie i zniknął za drzwiami pokojowej toalety. Milik podniósł się ociężale z leżaka, na którym siedział, po czym zamykając za sobą balkonowe drzwi wszedł do dużych rozmiarów pokoju. Schował książkę do szuflady drewnianej szafki nocnej stojącej obok jego łóżka. Sprawdził skrzynkę odbiorczą, po czym gasząc wyświetlacz wrzucił telefon do kieszeni swojej reprezentacyjnej bluzy. Ziewnął gdy w pokoju znów pojawił się Mariusz. Zawodnik Ruchu Chorzów uśmiechnął się do niego szeroko. Cieszył się, że Arek, którego lubił i szanował, w końcu zaczynał wracać. Miał cichą nadzieję, że wróci ze zdwojoną siłą a swoją nadzieję pokładał w młodej i sympatycznej studentce, która na prośbę byłego kapitana reprezentacji przyjechała do Juraty.
-Idziemy? - spytał, wycierając dłonie o hotelowy ręcznik.
-Idziemy. - odpowiedział stając obok niego. Zamknęli drzwi swojego pokoju i skierowali się do restauracji, znajdującej się na parterze hotelu. Z uśmiechami na twarzach pchnęli szklane drzwi i weszli do pomieszczenia. Stępiński podszedł do stolika, nie zdając sobie sprawy z tego, że jego przyjaciel zamarł kilka kroków wcześniej. Arkadiusz potrząsnął głową i jak gdyby nigdy nic udał się w ślady przyjaciela, nie wiedząc, że Julia Kowalczyk uważnie go obserwowała.
-Ooo, Arek! - uśmiech na twarzy Jędrzejczyka poszerzył się znacznie na widok napastnika Ajax'u Amsterdam. Jednak wzrok Milika dyskretnie obserwował szatynkę siedzącą przy stoliku obok. Wydała mu się dziwnie znajoma i był w stanie przysiąść, że gdzieś już ją widział.
-Ziemia do Arka! - Pazdan stał obok niego, machając mu przed oczami serwetką. Nie kontaktował, choć wiele pytań kierowano pod jego adresem. Napastnik wrócił na ziemię rzucając przyjaciołom przepraszające spojrzenie.
-Zamyśliłem się, przepraszam. - powiedział cicho siadając na wolnym krześle pomiędzy Cionkiem i Salomonem. Wszyscy rzucili sobie zdziwione spojrzenia, jednak nic nie odpowiedzieli. Gdy kończyli pałaszować przygotowaną przez Tomasza Leśniaka kolację, obok ich stolika pojawił się Kuba Błaszczykowski z paterą apetycznie wyglądającego ciasta. Z szerokim uśmiechem na twarzy postawił na środku stołu naczynie z domowym jabłecznikiem.
-Życzę wam smacznego. - powiedział, kłaniając się im lekko. Zanim zdążył odejść do swojego stolika, ciasta już nie było.
-I jak, smakowało im? - spytała Julia upijając łyk wody mineralnej z cytryną, jaka znajdowała się w jej szklance. Jakub pokiwał jej z aprobatą głową i zasiadł z powrotem na swoim miejscu. -Po co ty tak właściwie kazałeś mi tutaj przyjechać? - w momencie, w którym zostali sami przy stoliku studentka trzeciego roku iberystyki zadała swojemu przyjacielowi nurtujące ją pytanie. Blondyn uniósł wzrok i uważnie się jej przyjrzał. Uśmiechnął się do niej szeroko.
-Stęskniłem się, po prostu. - odpowiedział, wbijając widelec w wyjątkowo smaczny jabłecznik. Jednak jego odpowiedz do końca nie przekonała szatynki, która jedynie delikatnie pokiwała głową, mając złe przeczucia.
-Jasne. - mruknęła pod nosem, wbijając z całą siłą i z instynktem seryjnego mordercy wbiła widelczyk w leżący na jasnym talerzyku kawowym, kawałek jabłkowego ciasta. Co przechodzący obok niej Lewandowski skomentował jedynie głośnym przełknięciem śliny i przerażoną miną. 



Choć noc zbliżała się wielkimi krokami a delikatna i iście filmowa mgła powoli spowijała okolicę, to Julia Kowalczyk, postanowiła wybrać się na krótki i samotny spacer plażą w Juracie. Zastanawiała się jaki powód miał Jakub, aby ją tutaj ściągnąć. Znała go od dziecka i wiedziała, że nie zrobił tego bezinteresownie. Choć z jednej strony bała się jego pomysłów, to z drugiej mogła liczyć na jakąś rozrywkę. W Truskolasach, jej nie było. Odkąd sięgała pamięcią blondyn był obok niej. Gdy umarł jej ojciec, on był obok. Gdy zmarła jej mama, pomógł jej się podnieść a gdy zabrakło jej ukochanej babci, uratował ją. Zawdzięczała mu wiele i dla niej był bohaterem bez względu na wszystko. Gdyby pewnego dnia nie wrócił wcześniej z treningu, teraz odwiedzałby ją na cmentarzu. Dużo ich łączyło a mało dzieliło i może dlatego tak dobrze się rozumieli i często zachowywali się jak rodzeństwo, którym nie byli. Przymknęła powieki delektując się delikatnymi podmuchami wiatru i zapachem morskiej bryzy.
-Nie sądziłem, że jeszcze się spotkamy. - uśmiechnęła się słysząc cichy szept obok swojego ucha. Naciągnęła na siebie szczelniej, nieco przyduży, długi wełniany sweter i uważnie wpatrywała się w delikatne fale morza odbijające się od brzegu.
-Widzisz, życie lubi zaskakiwać. - zaśmiał się słysząc jej odpowiedz. Stał z nią ramię w ramię i tak jak ona delektował się widokiem, który migał mu przed oczami. Potrzebował chwili ciszy i zapomnienia. To pomagało.
-Studiujesz?- spytał siadając na niewysokiej karpie. Spojrzała na niego z lekko uniesionymi brwiami, a on poklepał wolne miejsce obok siebie.
-Iberystykę, trzeci rok. - uśmiechnął się, po czym zamknął oczy. Julia uważnie go obserwowała. Od ich ostatniego spotkania minęło nieco ponad cztery lata. 


-Mógłbyś się nie ruszać? Jak tak się będziesz wiercił to Ci jeszcze ścięgna pozrywam i będzie problem. - Wojciech Herman wbił mroczny wzrok w Grzegorza Krychowiaka. Piłkarz Sevilli uniósł delikatnie dłonie do góry, po czym wrócił do patrzenia w biały sufit i wsłuchiwania się w lecące w radio piosenki. Herman natomiast jedynie przewrócił oczami i wrócił do swoich obowiązków. 'Zwariuję, jak będę musiał ich znosić przez najbliższe półtora miesiąca, dzień w dzień.', pomyślał kiwając nerwowo głową.
-Macie jakieś fajne filmy? - Herman zaklął pod nosem, gdy w jego ''gabinecie'' pojawił się Krzysztof Mączyński w towarzystwie Bartosza Salomona.
-Zajęci jesteśmy, nie widać? - spytał rzucając im jednoznaczne spojrzenia. Oni jedynie wzruszyli ramionami i bez parady rzucili się na jego służbowego laptopa. Na początku chciał coś powiedzieć, jednak postanowił ostatecznie skapitulować. Wszystkie swoje prywatne pliki miał w drugim laptopie, specjalnie schowanym.
-Ee, nic tutaj nie ma. - bąknął Mączyński zamykając czarnego laptopa.
-Może Milik, coś ma? - spytał w pewnym momencie Salomon.
-Widzieliście Arka? - gdy obaj zbierali się do wyjścia w pomieszczeniu pojawił się Mariusz Stępiński. Wbił w nich pytające spojrzenie, jednak cała czwórka pokiwała z dezaprobatą głową. Stępiński westchnął, spuszczając głowę. Napastnik Ajax'u Amsterdam, nie odbierał telefonu i w całym hotelu go nie było. Wrócił na korytarz i rozejrzał się po nim dokładnie, wpadając po drodze na duet Jędrzejczyk – Cionek.
-Ej, stary coś się stało? - spytał, ten pierwszy.
-Widzieliście może Arka? - obaj, pokiwali głowami z dezaprobatą. Chorzowianin jedynie westchnął. Zaczynał się bać o przyjaciela i to nie na żarty.
-Nie widzieliście Julki? - obok nich, nie wiadomo skąd zmaterializował się Kuba Błaszczykowski. Cała trójka pokiwała z dezaprobatą głowami, gdy szklane drzwi, prowadzące do holu hotelu otworzyły się a w pomieszczeniu pojawiła się szukana przez pomocnika szatynka.
-Gdzie ty byłaś? - spytał z wyrzutem.
-Na spacerze. - odpowiedziała, po czym zniknęła na schodach prowadzących na piętro, gdzie znajdował się jej pokój. Chwilę po tym jak w hotelu pojawiła się Kowalczyk, szklane drzwi otworzyły się po raz drugi i obok nich pojawił się Arkadiusz Milik.
-Co? - spytał widząc ich pytające spojrzenia na sobie.
-Gdzie ty byłeś? - wyczuł wyrzut w głosie Mariusza. Uśmiechnął się pod nosem.
-Musiałem dotlenić mózg. - rzucił krótko i zniknął na schodach. Cała czwórka wymieniła się porozumiewawczymi spojrzeniami.



Hello, kochani.
Powiem wam z ręką na sercu, że nie spodziewałam się tego, że ta historia tak wam się spodoba. Zaskoczyliście mnie, pozytywnie, dlatego dodaje dziś trzeci rozdział. Mam nadzieję, że ten również wam przypadnie do gustu. 

Podzielę się z wami również swoją opinią na temat naszych Orłów Nawałki. Ci panowie pokazują, na każdym kroku (tak jak Walijczycy i Islandczycy), że marzenia, o ile się je ma, są do dosięgnięcia. Wystarczy chcieć je mieć i spełniać. Moimi bohaterami tych mistrzostw są zdecydowanie Kuba Błaszczykowski, Łukasz Fabiański, Michał Pazdan i Grzesiek Krychowiak oraz Kamil Grosicki. Jednak największymi z nich są Kuba i Łukasz. Wzruszeni, nie bojący się łez. Obarczający się winą, choć po żadnej ze stron jej nie ma. Rzuty karne już takie są, ktoś musi po nich odpaść, padło na nas i (Włochów, wczoraj). Dla nas Polaków, jesteście zwycięzcami, bez względu na wynik. 
Wierzę, że w MŚ w Rosji pokażecie na co was stać.

Pozdrawiam was gorąco. 
Do następnego!!!

17 komentarzy:

  1. Zacznę od tego, że dla mnie Polacy są mistrzami. Już dawno nie byłam tak zadowolona z naszej drużyny, a właściwie ostatni raz kibicowałam im, jak jeszcze grał Ebi Smolarek. Mniejsza z tym.
    Przechodząc do opowiadania to nadal pozytywnie. Fajnie, że przyjechała i chłopaki, z tego co widać, ją akceptują. Poza tym spotkanie z Milikiem i w ogóle... Mam nadzieję, że wróży to coś dobrego.
    P.S.
    Kocham Krychę! (i Peszkina XD)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że nadal to opowiadanie jest dobre :)
      Dziękuję za komentarz.
      Pozdrawiam gorąco.
      P.S. Ja również ;)

      Usuń
  2. Hej! :) trafiłam tutaj dopiero dzisiaj i... przeczytałam migiem wszystkie rozdziały :) Na pewno będę czytać regularnie i już nie mogę doczekać się następnego :)

    Nie widzę tutaj miejsca na reklamę, a zależy mi, żebyś zerknęła na moje opowiadanie, nomen omen, podobne do Twojego (ale plagiatu nie będzie, ponieważ Twoje jest dużo lepsze :D ). Pozwolisz, że umieszczę reklamę :)

    Jedno jest pewne - gdy Klara, szwagierka Piszczka, pojawi się na zgrupowaniu piłkarzy w Juracie ziemia zadrży w posadach. Ta młoda i śliczna studentka oceanografii nie znosi nudy i... piłki nożnej, czego nie zamierza ukrywać. Czy nasze "Orły" będą w stanie zmienić jej nastawienie? I który z nich okaże się "lekiem na całe zło"?

    "Widząc, że Klara grzecznie dziękuje za taniec Robertowi Lewandowskiemu i kieruje się w stronę baru, szybko znalazł się obok niej.
    - Może zatańczymy, moja księżniczko? – zagadnął z najbardziej uroczym uśmiechem, na jaki było go stać.
    Dziewczyna spojrzała na niego kpiąco:
    - Chyba z konia spadłeś, błędny rycerzu! Po pierwsze, nie jestem Twoja! Po drugie, jestem księżniczką i mam swoje zasady – we wtorki nie tańczę z brunetami.
    Piłkarz osłupiał słysząc te słowa i wyjąkał na swoją obronę:
    - A-a-a-le Robert?
    - Zapomniałam dodać – z niezbyt przystojnymi brunetami. – posłała mu buziaka w powietrzu i odeszła kręcąc krągłymi biodrami."

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że wpadłaś i że opowiadanie przypadło Ci do gustu.
      Co do Twojej reklamy ... na pewno wpadnę z czystej ciekawości.
      Dziękuję za komentarz i pozdrawiam gorąco.
      Buziaczki ;)

      Usuń
  3. Opowiadanie jest zdecydowanie świetne! Sama już zaczęłam swoje i teraz tylko myślę kiedy zacząć je publikować :P
    A nasze Orzełki zasługują na wiele! Są niesamowici!
    Jestem ciekawa co wyjdzie z tego przyjazdu i co będzie dalej!
    Czekam! ♥

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że się podoba! Nie mogę się doczekać aż ty zaczniesz publikować swoje.
      Pozdrawiam kochana. ;)

      Usuń
  4. Kochana, oczarowałaś mnie tym opowiadaniem już na początku i czarujesz nadal. ♥ Doskonały rozdział! Doskonały! ♥
    Mili jest bardzo interesującym i intrygującym człowiekiem... Wiemy o nim niewiele, co sprawia, że chciałabym poznać go bardziej. :D O naszej bohaterce wiemy nieco więcej, ale mimo to i tak nas intryguje. Ją podobnie jak i Arka też chciałabym lepiej poznać. ♥ Kurczę, świetnie wykreowałaś tych bohaterów! Resztę drużyny również. :) Podoba mi się, że tak szybko i zaakceptowali dziewczynę. Myślę, że kluczem jest to, iż nasze Orzełki są bardzo pozytywnie nastawionymi do życia i ludzi osobami. :)
    De facto bardzo, ale to bardzo intryguje mnie spotkanie Arka i Julki...
    Piszesz w taki sposób, że bardzo, ale to bardzo intrygujesz, naucz mnie tego!
    Czekam na kolejny. Bardzo niecierpliwie, bo najchętniej już przeczytałabym nowość. ♥
    Buźka ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Miło mi, że Ci się podoba. Na początku bałam się, że to opowiadanie może się nie przyjąć. Na prawdę cieszę się, że uważasz, że jest doskonałe. Choć moim zdaniem nie jest aż tak idealne.
      Arek będzie się coraz bardziej otwierał w dalszych rozdziałach, Julia również.
      Na prawdę cieszę się, że Ci się podoba.
      Co do spotkania Julii i Arka ...
      Spróbuję dodać coś jeszcze w połowie tego tygodnia.
      Całuję ;)

      Usuń
  5. Opowiadania naprawdę mi się podoba. Czyta się je szybko i z przyjemnością. Nie mogę się doczekać ciągu dalszego, żeby dowiedzieć się jak potoczy się znajomość Julki i Arka :)
    Trochę brakowało mi Jędzy ;)
    A co do naszej reprezentacji: jestem z nich niesamowicie dumna i mam nadzieję, że jeszcze nie raz pokażą na co ich stać! :D

    Pozdrawiam,
    Ana :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję Ci za komentarz. Cieszę się, że Ci się podoba.
      Jędza w kolejnych rozdziałach będzie wiódł prym, obiecuję ;)

      Pozdrawiam, gorąco.

      Usuń
  6. Czytałam ten rozdział na 3 tury. Niestety przeszkodziły mi inne zajęcia. Ale mam nadzieje że się nie gniewasz.
    Uu Julka i Arek ^^ skąd oni się znają? I co z tego wyjdzie? Wgl co do Arka to jakoś za nim nie przepadam ale jestem mega ciekawa co będzie dalej.
    Jestem też ciekawa co z Ania. Pojechała czy jednak została?
    Co do meczu...okropnie jest mi szkoda Kuby. On jest taki kochany. Kto inny mógł tego nie trafić. Lewy. Milik. Ale nie Kuba...szkoda mi go. Ale jedna jest pewne. Mimo tego że nie trafi jest bohaterem. Gdyby nie on pewnie nie byłoby tego meczu. Starał się. Walczył. Cały Kuba. Jeszcze jak zobaczyłam jak przywitał co kibice pod domem to myślałam że pęknie mi serce. Każdy, ale nie Kuba 😕 mimo wszystko jestem zadowolona z wykonanej pracy naszych chłopaków. Pokazali na co ich stać i napewno na tym euro zrobili więcej niż na tym w którym byli gospodarzami.
    Dawaj znać o kolejnych rozdziałach 😊
    Weny.
    Besos 😘
    Zapraszam do siebie 😉

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oczywiście, że się nie gniewam :)
      Dziękuję za komentarz kochana i obiecuję, że wszystko się wyjaśni.
      Pozdrawiam i całuję.
      :)

      Usuń
  7. jestem, i wybacz, ze nie było mnie pod poprzednim postem!! trochę komputer mi nawalił, ale jakoś go 'naprawiłam' i działa :(
    okej, włączyło mi się zazdro. też bym chciała takiego kumpla jak Stępiński :< nawet, jeśli miałabym tkwić w tym piekielnym friendzonie XDDD
    Arek chyba coś ten tego. zapomniał tak nagle o Jessi :p
    oj, Robert, bój się. jak nie Kuba, to Julka się z Tobą rozprawi
    eh, Grzesio to jednak ma to ADHD XDD
    ciekawe, skąd Arek zna Julkę... bo to przecież on trafił na nią na spacerku, co nie?
    czekam na koeljny i postaram się już być na bieżąco!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję Ci kochana za komentarz. Cieszy mnie fakt, że podoba Ci się to opowiadanie.
      Wszystko się wyjaśni wkrótce.

      Pozdrawiam, gorąco ;)

      Usuń
  8. Witaj, kochana!
    Jejciu to opowiadanie jest takie świetne i lekkie. Kocham, kocham, kocham...
    Nasza drużyna to jest drużyna! xD
    Ogólnie Jędzą i Mączka to mistrzowwie i cieszę się, że tutaj jest ich tak dużo. Brakuję mi jeszcze duetu Wojtka i Grzesia.
    Kubuś... Cóż... Mam do niego wielki szacunek, jak wszyscy z nas. Zawsze uważałam, że opaska kapitana się mu należy, ale najwidoczniej nie jest mu potrzebna, żeby odnosić sukcesy.
    Szkoda mi Roberta w tym opowiadaniu. Lubię go, pomimo wszystko. Mam nadzieję, że jego relacje z Błaszczykowskim się poprawią.
    No i Arek... Tak, mimo wszystko bardzo go lubię. Tutaj przedstawiłaś nam jako zranionego, ale mam nadzieję, ze Julka to zmieni.
    W dodatku jest Stępień i Kapustką. Świetnie <3

    Pozdrawiam,
    Anahi

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Powiadomisz o nowościach?

      Usuń
    2. Dziękuję za Twoją opinię. Cieszę się, że to opowiadanie przypadło Ci do gustu.
      Drużyna, jest najważniejsza!!!
      Jędzy i Mączka będzie o wiele więcej w dalszych rozdziałach, tak jak i Roberta z Kubą i dwójki Łukaszów.
      Arek ... Julia na pewno będzie miała na niego wielki wpływ. Mariusz też swoje w tym opowiadaniu przeżyje.

      Pozdrawiam gorąco, kochana.
      Całuję ;)

      Usuń