Rozdział trzynasty ~ Zmysłowa zemsta, nerwowy Szczęsny, pamiętnik Peszkina i pieniądze dla Smerfa.
♠
Marsylia, Francja
21 czerwiec 2016 r.
-Maryśka! - Maria Fabiańska spadła ze swojego pojedynczego łóżka, stojącego przy ścianie z hukiem opadając na wyłożoną ciemnym dywanem podłogę. Przyłożyła dłoń do głowy, którą kilka sekund wcześniej z całej siły uderzyła w posadzkę. Przekręciła głowę, w taki sposób, że z mordem w swoich tęczówkach, wpatrywała się w swojego brata i towarzyszące mu, byłe trio z Dortmundu, mając nadzieję, że jej spojrzenie zabija. Niestety, nadzieja wyparowała, gdy okazało się, że mężczyźni stoją nad nią z delikatnymi uśmiechami na twarzach. Bąknęła coś niezrozumiale pod nosem, po czym pozbywając się kołdry, wstała z podłogi, stając na przeciw swojego brata i jego przyjaciół.
-Następnym razem, gdy nadarzy się taka okazja wyleję na Ciebie kubeł lodowatej wody. - syknęła, uderzając Łukasza z całej siły w ramię, na co ten jedynie syknął z bólu pod nosem. Lewandowski wraz z Piszczkiem prychnęli pod nosem, słysząc słowa blondynki, natomiast Błaszczykowski powstrzymywał wybuch śmiechu, przygryzając wargę do bólu.
-Twoje groźby nie robią na mnie żadnego wrażenia. - mruknął, gdy jego siostra wyjęła z szafy szorty i podkoszulek, po czym weszła do małej ale przestronnej łazienki, aby po chwili z niej wyjść. Przeszła obok Lewandowskiego, który wdychając woń jej kwiatowych perfum odpłynął do innego świata. Musiał przyznać, że gdyby nie jego stan cywilny, na pewno zawalczyłby o względy Fabiańskiej. Również do nozdrzy Piszczka dostały się resztki woni perfum Marysi, które również u obrońcy pobudziły myśli a on sam, doszedł do identycznego wniosku co Lewandowski, czy też Błaszczykowski stojący najbliżej Fabiańskiego.
-Poczekaj aż groźby, przerodzą się w czyny. - rzuciła, wyciągając z jednej z szuflad ciemną bieliznę. Minęła swojego brata, zarzucając mu przed nosem długimi, blond włosami, w taki sposób, że kilka z nich zostało w ustach Fabiańskiego, który miał zamiar zabrać głos, jednak ostatecznie się wycofując.
-Twoja siostra, jest ... wow. - Robert nadal drylował między wyobraźnią a rzeczywistością a razem z nim Błaszczykowski i Piszczek. Widzieli jakimi spojrzeniami obdarza ich, ich przyjaciele, jednak musieli przyznać, że dobrze zrobił ukrywając swoją siostrę. Gdy wszyscy trzej odetchnęli, powracając na ziemię, drzwi łazienki otworzyły się po raz drugi a w pokoju pojawiła się Marysia, ubrana jedynie w ciemną bieliznę, z jasnymi włosami spiętymi w nieładzie. Uśmiechnęła się niepozornie do brata i jego przyjaciół, zabierając z fotela jasną koszulę i kolejny raz znikając w pomieszczeniu.
-Ona to robi specjalnie. - bąknął pod nosem Fabiański.
-Ale musisz przyznać, że umie to robić. - dodał po chwili Lewandowski, nabierając głośno powietrza.
-To moja siostra. - powiedział spokojnie, ale z delikatną złością wyczuwalną w jego głosie.
-Jest nieziemska, gdy nie nosi tych przydużych ciuchów i długich spodni. - dodał cicho Piszczek, nadal wpatrując się w drzwi, za którymi zniknęła lekarka kadry.
-Macie żony. - stwierdził Łukasz, mając nadzieję, że przyjaciołom przejdzie.
-Popatrzeć to nie grzech. - skwitował Błaszczykowski a Fabiański jedynie westchnął kapitulując.
○
-Marysia, co Ci się stało? - Julia doskoczyła do Marii gdy ta, podeszła do stolika ze szklanką soku jabłkowego w dłoni. Siedzący razem z nią przy stoliku Wojtek Szczęsny, Kamil Grosicki i Krzysztof Mączyński podnieśli spojrzenia, wbijając wzrok w blondynkę z dużym sińcem nad okiem. Kowalczyk przestraszyła się, nie na żarty.
-Spadłam z łóżka. - odpowiedziała wbijając wymowne spojrzenie w swojego brata siedzącego stolik dalej.
-Sama, czy ktoś Ci pomógł? - zapytał w pewnym momencie Grosicki, jakby wyczuwając, że coś jest nie tak. Marysia zajęła wolne krzesło obok Wojtka, który uśmiechnął się do niej delikatnie, jakby chciał pokazać jej, że łączy się z nią w tym bólu.
-Tak, pół na pół. - mruknęła, podbierając nieświadomemu Mączyńskiemu kawałek ostatniej kanapki z jego talerza.
-Ej! - wyciągnął w jej kierunku ręce, jednak ta jedynie uśmiechnęła się do niego.
-Dbam o Twoją formę kochanieńki. - zaśmiała się, biorąc łyk kawy z kubka Szczęsnego. Krzysztof zdziwił się nie widząc aby Szczęsny jakkolwiek zareagował. Rzucił bramkarzowi zdziwione spojrzenie, na co ten jedynie wzruszył ramionami.
-Nie widziałeś jej jak się złości. - skomentował, delikatnie uśmiechając się do Krzysztofa. -Ten, który ją zdobędzie, będzie miał windę do nieba. - mruknął z uśmiechem pod nosem, co spotkało się z mroźnym spojrzeniem Marii. Julia zaśmiała się cicho a siedzący obok niej Grosicki razem z nią. Gdy dziewczyna miała coś powiedzieć, obok ich stolika pojawił się Krychowiak z dziwnym, według Szczęsnego uśmiechem.
-Dzień dobry, kochani. - powiedział, przystawiając drewniane krzesło i siadając obok Julii a na przeciwko Marysi. Szczęsny wbił srebrny widelec w zielonego ogórka, czym przykuł uwagę Fabiańskiej.
-Ty, a ty dobrze się czujesz? - zapytał.
-Genialnie. - odpowiedział, co jedynie dało głębiej do myślenia bramkarzowi reprezentacji Polski. Szczęsny delikatnie szturchnął Marysię w bok, tak aby ta nieznacznie się do niego pochyliła.
-Coś mi tu śmierdzi. - stwierdził, a Fabiańska jedynie pokiwała mu z aprobatą głową.
○
-Genialnie. - odpowiedział, co jedynie dało głębiej do myślenia bramkarzowi reprezentacji Polski. Szczęsny delikatnie szturchnął Marysię w bok, tak aby ta nieznacznie się do niego pochyliła.
-Coś mi tu śmierdzi. - stwierdził, a Fabiańska jedynie pokiwała mu z aprobatą głową.
○
-Nie mogę, jak oni będą tak grać, to mnie normalnie krew zaleje. - bąknął Szczęsny, zgniatając w dłoni karton po napoju. Siedząca obok niego Marysia, odsunęła się nieco od kontuzjowanego bramkarza, przeczuwając że ze złości, dla niej może to być opłakane w skutkach. Julia siedząca obok niej jedynie zaśmiała się pod nosem, komentując tym samym zachowanie sfrustrowanego Wojciecha.
-Ej spokojnie, bo naszą Marysię znokautujesz i będziesz miał problemy z Fabiańskim. - Łukasz Wiśniowski zaśmiał się szczerze, poprawiając się na stadionowym krześle. Szczęsny rzucił blondynce przepraszające spojrzenie, po czym wrócił do nerwowego oglądania meczu Polskiej reprezentacji z Ukrainą, ze stadionowych trybun.
-Jak tak dalej pójdzie, to Szczęsny nam na nerwicę zejdzie. - rzuciła szeptem do Marysi Julia, z delikatnym uśmiechem na twarzy.
-Spokojnie jeszcze czterdzieści minut meczu, któryś musi strzelić. - skomentowała, gdy nagle całe trybuny podniosły się jak jeden mąż. A na Jakuba Błaszczykowskiego rzucili się jego przyjaciele, celebrując i dziękując mu za bramkę, dającą zwycięstwo. Marysia i Julia rzuciły się sobie na szyję a w kącikach ich oczu pojawiły się delikatne łzy, łzy szczęścia. -Mówiłam, że strzeli. - krzyknęła Marysia, chcąc aby stojąca obok niej Kowalczyk dostatecznie dobrze ją usłyszała.
-Kubuś jesteś wielki! - krzyknęła Julia wraz ze Szczęsnym, gdy Błaszczykowski spojrzał w ich kierunku. Pomachał im i uśmiechnął się pod nosem, aby po chwili wrócić do gry, kto wie czy nie najlepszej w jego długoletniej karierze.
○
-Ej spokojnie, bo naszą Marysię znokautujesz i będziesz miał problemy z Fabiańskim. - Łukasz Wiśniowski zaśmiał się szczerze, poprawiając się na stadionowym krześle. Szczęsny rzucił blondynce przepraszające spojrzenie, po czym wrócił do nerwowego oglądania meczu Polskiej reprezentacji z Ukrainą, ze stadionowych trybun.
-Jak tak dalej pójdzie, to Szczęsny nam na nerwicę zejdzie. - rzuciła szeptem do Marysi Julia, z delikatnym uśmiechem na twarzy.
-Spokojnie jeszcze czterdzieści minut meczu, któryś musi strzelić. - skomentowała, gdy nagle całe trybuny podniosły się jak jeden mąż. A na Jakuba Błaszczykowskiego rzucili się jego przyjaciele, celebrując i dziękując mu za bramkę, dającą zwycięstwo. Marysia i Julia rzuciły się sobie na szyję a w kącikach ich oczu pojawiły się delikatne łzy, łzy szczęścia. -Mówiłam, że strzeli. - krzyknęła Marysia, chcąc aby stojąca obok niej Kowalczyk dostatecznie dobrze ją usłyszała.
-Kubuś jesteś wielki! - krzyknęła Julia wraz ze Szczęsnym, gdy Błaszczykowski spojrzał w ich kierunku. Pomachał im i uśmiechnął się pod nosem, aby po chwili wrócić do gry, kto wie czy nie najlepszej w jego długoletniej karierze.
○
-To było zaj...
-Nie przeklinać! - rzucił Nawałka mijając podekscytowanego Sławomira Peszko. Cionek zaśmiał się pod nosem a Wawrzyniak ryknął śmiechem, widząc minę przyjaciela z kadry.
-No co? - zapytał, zdziwiony ich reakcją.
-Nic, nic. - mruknął Jakub Wawrzyniak, biorąc ze stolika butelkę wody mineralnej.
-Swoją drogą, trener mógłby dać nam coś innego do picia, niż te wody mineralne. - bąknął pod nosem Peszkin, w momencie, w którym z pokoju hotelowego wyszedł Błaszczykowski. Słysząc zdanie wypowiedziane przez Sławka zaśmiał się pod nosem, co Peszko skomentował jedynie dziwnym wyrazem twarzy.
-Ty Kuba nie wyskakuj z podtekstami. - powiedział podnosząc palec wskazujący i wbijając go w osobę pomocnika reprezentacji Polski.
-Przecież nic nie powiedziałem. - uniósł dłonie w geście kapitulacji, po czym podszedł do pomocnika Lechii Gdańsk, który stał przy stoliku z butelką wody mineralnej przy ustach.
-Ale pomyślałeś. - rzucił.
-A ty co,w myślach czytać umiesz? Od kiedy? - zapytał Jodłowiec, który właśnie kierował się do swojego pokoju.
-Zabawne, zabawne. - bąknął, gdy nagle drzwi pokoju Lewandowskiego i Fabiańskiego otworzyły się pod naporem siły, a na korytarzu stanął zdezorientowany i zdenerwowany Łukasz. Bramkarz rozejrzał się przerażonym wzrokiem po korytarzu, na którym kilku piłkarzy z uśmiechami na twarzach stało obok stolika z napojami.
-Wszystko w porządku, Łukasz? - zapytał Błaszczykowski widząc dziwną minę swojego przyjaciela. Fabiański zmarszczył brwi, jednak po chwili pokiwał z aprobatą głową i cicho zamknął drzwi, stając obok Błaszczykowskiego, który podał mu butelkę gazowanej wody mineralnej. -Co jest? - zapytał w pewnym momencie Kuba, który przysłuchiwał się dyskusji, jaka rozpętała się miedzy Sławkiem a Mariuszem, który wraz z Arkiem wyszli ze swojego pokoju, słysząc głośne śmiechy dochodzące z korytarza.
-Nic, na prawdę. - Fabiański uśmiechnął się delikatnie do pomocnika reprezentacji Polski, gdy drzwi pokoju Julki otworzyły się a w korytarzu stanęła przyjaciółka Błaszczykowskiego z nosem wściubionym w ekran białego smartphone'a. Uniosła wzrok, gdy wbiła się wprost w Milika, który stał niedaleko drzwi jej pokoju. Dziewczyna miała dużo szczęścia, że napastnik holenderskiego klubu, złapał go, gdy ten spadał na hotelową posadzkę. Uśmiechnął się do niej delikatnie i uroczo, co dziewczyna odwzajemniła tym samym. Błaszczykowski zaśmiał się pod nosem, przyglądając się temu obrazkowi. Miał wrażenie, że Milik znalazł z jego przyjaciółką najlepszy kontakt, z czego pomocnik reprezentacji był bardzo zadowolony. Chciał aby Julia przestała żyć przeszłością i zaczęła próbować żyć, tak, jakby tamtych rozdziałów nie było.
-A ty co kochana, zakochana? - z zamyślenia Julię wyrwał Sławek Peszko, który zaciekawił się tą sytuacją, która rozgrywała się się przed sekundą w hotelowym korytarzu.
-A ty co, pamiętnik piszesz? - zapytał Lewandowski wyglądając przed drzwi swojego pokoju, do którego dochodziły wszystkie głosy. Peszko rzucił mu jedno ze spojrzeń, co tamten skomentował jedynie ryknięciem śmiechem.
-Tylko pytam. - Peszko pokiwał głową, przewracając oczami.
-Skoro pytasz, to Ci odpowiem. - Julia uśmiechnęła się do Sławomira szczerze i uroczo, co tamten skomentował tym samym wyrazem twarzy.
-O i po tym można poznać wychowaną i kulturalną osobę. - uśmiechnął się szerzej, podchodząc do dziewczyny i otulając ją swoim ramieniem. Kowalczyk spojrzała na niego miłym wzrokiem.
-Nie Twój zasrany interes. - odpowiedziała mu słodkim głosem, a widząc jego minę, każdy ze zgromadzonych ryknął głośnym śmiechem, bez wyjątków.
-Uuu, kulturka na sześć plus. - powiedział Lewandowski, gdy przestał się śmiać.
-Uczę się od mistrzów. - ukłoniła się piłkarzom, po czym wróciła do swojego pokoju, trzaskając drzwiami tuż przed Milikiem, który wzdrygnął się na ten dźwięk.
-Za dużo kobiet. - westchnął Peszko, spuszczając głowę i kierując się do swojego pokoju.
○
-Nic, na prawdę. - Fabiański uśmiechnął się delikatnie do pomocnika reprezentacji Polski, gdy drzwi pokoju Julki otworzyły się a w korytarzu stanęła przyjaciółka Błaszczykowskiego z nosem wściubionym w ekran białego smartphone'a. Uniosła wzrok, gdy wbiła się wprost w Milika, który stał niedaleko drzwi jej pokoju. Dziewczyna miała dużo szczęścia, że napastnik holenderskiego klubu, złapał go, gdy ten spadał na hotelową posadzkę. Uśmiechnął się do niej delikatnie i uroczo, co dziewczyna odwzajemniła tym samym. Błaszczykowski zaśmiał się pod nosem, przyglądając się temu obrazkowi. Miał wrażenie, że Milik znalazł z jego przyjaciółką najlepszy kontakt, z czego pomocnik reprezentacji był bardzo zadowolony. Chciał aby Julia przestała żyć przeszłością i zaczęła próbować żyć, tak, jakby tamtych rozdziałów nie było.
-A ty co kochana, zakochana? - z zamyślenia Julię wyrwał Sławek Peszko, który zaciekawił się tą sytuacją, która rozgrywała się się przed sekundą w hotelowym korytarzu.
-A ty co, pamiętnik piszesz? - zapytał Lewandowski wyglądając przed drzwi swojego pokoju, do którego dochodziły wszystkie głosy. Peszko rzucił mu jedno ze spojrzeń, co tamten skomentował jedynie ryknięciem śmiechem.
-Tylko pytam. - Peszko pokiwał głową, przewracając oczami.
-Skoro pytasz, to Ci odpowiem. - Julia uśmiechnęła się do Sławomira szczerze i uroczo, co tamten skomentował tym samym wyrazem twarzy.
-O i po tym można poznać wychowaną i kulturalną osobę. - uśmiechnął się szerzej, podchodząc do dziewczyny i otulając ją swoim ramieniem. Kowalczyk spojrzała na niego miłym wzrokiem.
-Nie Twój zasrany interes. - odpowiedziała mu słodkim głosem, a widząc jego minę, każdy ze zgromadzonych ryknął głośnym śmiechem, bez wyjątków.
-Uuu, kulturka na sześć plus. - powiedział Lewandowski, gdy przestał się śmiać.
-Uczę się od mistrzów. - ukłoniła się piłkarzom, po czym wróciła do swojego pokoju, trzaskając drzwiami tuż przed Milikiem, który wzdrygnął się na ten dźwięk.
-Za dużo kobiet. - westchnął Peszko, spuszczając głowę i kierując się do swojego pokoju.
○
Arkadiusz Milik wraz z Mariuszem Stępińskim siedzieli na tarasie znajdującym się na drugim piętrze francuskiego hotelu pogrążeni w lekturze. Jeden z książką na kolanach, drugi z poduszką, na której znajdowała się kolorowa gazeta.
-Nie zimno wam? - w pewnym momencie obaj mężczyźni oderwali wzrok od swoich lektur i wbili go w postać Julii, która stała w progu korytarza, który łączył się z niewielkim tarasem z widokiem na piękne francuskie morze.
-Spokojnie, mamy termiczną bieliznę. - Mariusz zaśmiał się cicho pod nosem, co Julia skomentowała jedynie puknięciem się w czoło. Stępiński rzucił w szatynkę poduszką, co dziewczyna skomentowała jedynie wypięciem chłopakowi języka.
-Zabawne. - mruknęła pod nosem, co obaj skomentowali cichym prychnięciem pod nosem.
-A ty co, martwisz się o nas? - zapytał z podejrzliwym wzrokiem Milik.
-A co, nie wolno? - spytała opierając się o oparcie jego leżaka. Piłkarz holenderskiego klubu odchylił głowę do tyłu, tak, aby mógł lepiej widzieć Kowalczyk.
-Wolno, wolno. Oczywiście, że wolno. Ale skoro się o nas martwisz to mogłabyś przynieść nam coś na rozgrzanie. - Arek uśmiechnął się do Julii szeroko, co ta skomentowała jedynie uniesieniem brwi ku górze i nieznacznym uniesieniem kącików ust.
-I co jeszcze? - zapytała, mierzwiąc jego idealnie ułożone włosy. Piłkarz fuknął pod nosem, krzyżując ręce na piersi. Mariusz prychnął pod nosem, jednak widząc wzrok swojego przyjaciela schował twarz w poduszce. -Śniadanie do łóżeczka może mam Ci podać? - Kowalczyk zaplątała dłonie na szyi Milika, po czym oparła brodę na jego głowie.
-Nie pogardziłbym. - odpowiedział z delikatnym uśmiechem na twarzy. Mariusz natomiast, z każdym kolejnym słowem i zdaniem jakie opuszcza krtań i gardło dwójki jego przyjaciół miał większy ubaw z ich przekomarzania się.
-Na takie udogodnienia trzeba zapracować, Areczku. - Kowalczyk poklepała go po policzku, na co ten jedynie bąknął coś pod nosem a Stępiński ryknął niepohamowanym śmiechem widząc minę na twarzy swojego najlepszego przyjaciela.
-A co miałbym zrobić? - zapytał pod nosem, mrożąc spojrzeniem Stępińskiego, który pozostawał niewzruszony niemymi groźbami jakie w jego kierunku adresował Milik.
-Przynieść mi i Mariuszowi gorącą czekoladę.
-Coś jeszcze, Kopciuszek sobie życzy? - zapytał mrużąc oczy. Julia udała, że się zastanawia po czym uśmiechnęła się szeroko i palcem wskazała na gwieździste niebo.
-Gwiazdkę z nieba. - odpowiedziała. Mariusz zaśmiał się głośno a Arek westchnął pod nosem. W tym samym momencie na tarasie pojawili się Wojtek Szczęsny, Marysia Fabiańska i Grzesiek Krychowiak z sześcioma kubkami gorącej, parującej czekolady, która roznosiła dookoła piękny zapach.
-Macie ochotę na gorącą czekoladę? - zapytał bramkarz wskazując ruchem głowy na plastikowe kubki, które cała trójka miała w dłoniach.
-O, chyba jutro to śniadanie do łóżka Cię ominie, Arek. - Stępiński uśmiechnął się pod nosem, na co Arek jedynie zamachnął się ręką aby przyłożyć przyjacielsko Mariuszowi, jednak młodszy z piłkarzy go ubiegł uderzając go po głowie poduszką.
-Jakie śniadanie? - zapytał zaciekawiony sentencją Mariusza, Szczęsny.
-Aaa nic, tak mówię. - odpowiedział przytulając do swojej klatki piersiowej poduszkę własności Kapustki.
-Proszę. - Marysia podała Arkowi kubek, siadając obok Krychowiaka na jednym z dwóch, wolnych leżaków.
-Dziękuję.
-I jak z tą operacją Kacperka?
Milik na pytanie Marysi zmienił diametralnie wyraz swojej twarzy. Próbował odgonić swoje myśli od sprawy jego małego kuzynka, który kilka miesięcy temu zachorował na chorobę kości, a Fabiańska konsultowała go w jednej z Nowo Tarskich klinik. Stąd blondynka wydała mu się znajoma gdy stanęła w progu francuskiego hotelu. Choroba była, w tak zaawansowanym stadium, że jedynym wyjściem z sytuacji był szereg operacji w Stanach Zjednoczonych, które wymagały dużego wkładu pieniężnego. A on, nawet będąc piłkarzem, nie był w stanie zebrać w tydzień, dwóch milionów złotych.
-Ni jak. Pieniędzy brakuje. - westchnął, ściskając mocniej w swoich dłoniach ciepły kubek z brązowym trunkiem.
-Ile? - zapytał Krychowiak. Gdy dowiedział się rano od Marysi, że Milik ma takie problemy, od razu zadzwonił do kolegi ze Stanów, który jest najlepszym chirurgiem kliniki w Alabamie. Nie mówiąc o tym nikomu, mając nadzieję, że jego przyjaciel nie odmówi pomocy.
-Mamy milion dwieście tysięcy. Chłopaki i trenerzy z klubu i prezes Boniek się dołożyli. Brakuje osiemset tysięcy. - Milik spuścił głowę, wpatrując się w swoje buty. Kacper był dla niego bardzo ważną osobą. Chłopiec traktował go jak ojca, bo tego prawdziwego nie miał. Zrobiłby dla niego wszystko, nie zawahałby się przed niczym, żeby tylko Kacper był zdrowy.
-Mogłeś powiedzieć, pomoglibyśmy Ci. - Szczęsny próbował zapanować nad głosem, który z każdą kolejną chwilą załamywał się pod naporem siły słów napastnika.
-Myślałem, że dam radę sam ... niestety. - wyszeptał, nerwowo bawiąc się skrawkiem swojej koszuli.
-Arek, zdobędziemy pieniądze i wyślemy Smerfa do Stanów, na operację. Zobaczysz mały wyjdzie z tego obronną ręką. I mówię to jako lekarz. - blondynką kucnęła obok Milika, delikatnie zamykając jego dłonie w swoich. W tamtej chwili Milik dziękował Bogu za takich przyjaciół jak owa piątka siedząca z nim na tarasie.
-Wszyscy w to wierzymy. - szepnął. - A Kacper najmocniej. - dodał, powstrzymując się od płaczu. Julia i Marysia nie były aż tak silne jak on. Po policzkach obu kobiet spływały łzy, będące dowodem na to, że posiadają głębsze uczucia, a los krewnego Milika nie jest im obojętny.
-Ej Arek, damy radę. - Kowalczyk przejechała dłonią po policzku Arkadiusza, który pod naporem jej dotyku przymknął delikatnie powieki mając nadzieję na to, że uda mu się oczyścić duszę i umysł.
-Razem damy radę. - Mariusz położył dłoń na jego ramieniu, pokazując, że ma w nim oparcie. I że jest osobą, która zawsze będzie obok niego.
-Nasz Smerf będzie zdrowy. Będzie z nami. - Krychowiak stanął obok Marysi, delikatnie uśmiechając się do Milika.
-Obyście mieli rację.
-Nie zimno wam? - w pewnym momencie obaj mężczyźni oderwali wzrok od swoich lektur i wbili go w postać Julii, która stała w progu korytarza, który łączył się z niewielkim tarasem z widokiem na piękne francuskie morze.
-Spokojnie, mamy termiczną bieliznę. - Mariusz zaśmiał się cicho pod nosem, co Julia skomentowała jedynie puknięciem się w czoło. Stępiński rzucił w szatynkę poduszką, co dziewczyna skomentowała jedynie wypięciem chłopakowi języka.
-Zabawne. - mruknęła pod nosem, co obaj skomentowali cichym prychnięciem pod nosem.
-A ty co, martwisz się o nas? - zapytał z podejrzliwym wzrokiem Milik.
-A co, nie wolno? - spytała opierając się o oparcie jego leżaka. Piłkarz holenderskiego klubu odchylił głowę do tyłu, tak, aby mógł lepiej widzieć Kowalczyk.
-Wolno, wolno. Oczywiście, że wolno. Ale skoro się o nas martwisz to mogłabyś przynieść nam coś na rozgrzanie. - Arek uśmiechnął się do Julii szeroko, co ta skomentowała jedynie uniesieniem brwi ku górze i nieznacznym uniesieniem kącików ust.
-I co jeszcze? - zapytała, mierzwiąc jego idealnie ułożone włosy. Piłkarz fuknął pod nosem, krzyżując ręce na piersi. Mariusz prychnął pod nosem, jednak widząc wzrok swojego przyjaciela schował twarz w poduszce. -Śniadanie do łóżeczka może mam Ci podać? - Kowalczyk zaplątała dłonie na szyi Milika, po czym oparła brodę na jego głowie.
-Nie pogardziłbym. - odpowiedział z delikatnym uśmiechem na twarzy. Mariusz natomiast, z każdym kolejnym słowem i zdaniem jakie opuszcza krtań i gardło dwójki jego przyjaciół miał większy ubaw z ich przekomarzania się.
-Na takie udogodnienia trzeba zapracować, Areczku. - Kowalczyk poklepała go po policzku, na co ten jedynie bąknął coś pod nosem a Stępiński ryknął niepohamowanym śmiechem widząc minę na twarzy swojego najlepszego przyjaciela.
-A co miałbym zrobić? - zapytał pod nosem, mrożąc spojrzeniem Stępińskiego, który pozostawał niewzruszony niemymi groźbami jakie w jego kierunku adresował Milik.
-Przynieść mi i Mariuszowi gorącą czekoladę.
-Coś jeszcze, Kopciuszek sobie życzy? - zapytał mrużąc oczy. Julia udała, że się zastanawia po czym uśmiechnęła się szeroko i palcem wskazała na gwieździste niebo.
-Gwiazdkę z nieba. - odpowiedziała. Mariusz zaśmiał się głośno a Arek westchnął pod nosem. W tym samym momencie na tarasie pojawili się Wojtek Szczęsny, Marysia Fabiańska i Grzesiek Krychowiak z sześcioma kubkami gorącej, parującej czekolady, która roznosiła dookoła piękny zapach.
-Macie ochotę na gorącą czekoladę? - zapytał bramkarz wskazując ruchem głowy na plastikowe kubki, które cała trójka miała w dłoniach.
-O, chyba jutro to śniadanie do łóżka Cię ominie, Arek. - Stępiński uśmiechnął się pod nosem, na co Arek jedynie zamachnął się ręką aby przyłożyć przyjacielsko Mariuszowi, jednak młodszy z piłkarzy go ubiegł uderzając go po głowie poduszką.
-Jakie śniadanie? - zapytał zaciekawiony sentencją Mariusza, Szczęsny.
-Aaa nic, tak mówię. - odpowiedział przytulając do swojej klatki piersiowej poduszkę własności Kapustki.
-Proszę. - Marysia podała Arkowi kubek, siadając obok Krychowiaka na jednym z dwóch, wolnych leżaków.
-Dziękuję.
-I jak z tą operacją Kacperka?
Milik na pytanie Marysi zmienił diametralnie wyraz swojej twarzy. Próbował odgonić swoje myśli od sprawy jego małego kuzynka, który kilka miesięcy temu zachorował na chorobę kości, a Fabiańska konsultowała go w jednej z Nowo Tarskich klinik. Stąd blondynka wydała mu się znajoma gdy stanęła w progu francuskiego hotelu. Choroba była, w tak zaawansowanym stadium, że jedynym wyjściem z sytuacji był szereg operacji w Stanach Zjednoczonych, które wymagały dużego wkładu pieniężnego. A on, nawet będąc piłkarzem, nie był w stanie zebrać w tydzień, dwóch milionów złotych.
-Ni jak. Pieniędzy brakuje. - westchnął, ściskając mocniej w swoich dłoniach ciepły kubek z brązowym trunkiem.
-Ile? - zapytał Krychowiak. Gdy dowiedział się rano od Marysi, że Milik ma takie problemy, od razu zadzwonił do kolegi ze Stanów, który jest najlepszym chirurgiem kliniki w Alabamie. Nie mówiąc o tym nikomu, mając nadzieję, że jego przyjaciel nie odmówi pomocy.
-Mamy milion dwieście tysięcy. Chłopaki i trenerzy z klubu i prezes Boniek się dołożyli. Brakuje osiemset tysięcy. - Milik spuścił głowę, wpatrując się w swoje buty. Kacper był dla niego bardzo ważną osobą. Chłopiec traktował go jak ojca, bo tego prawdziwego nie miał. Zrobiłby dla niego wszystko, nie zawahałby się przed niczym, żeby tylko Kacper był zdrowy.
-Mogłeś powiedzieć, pomoglibyśmy Ci. - Szczęsny próbował zapanować nad głosem, który z każdą kolejną chwilą załamywał się pod naporem siły słów napastnika.
-Myślałem, że dam radę sam ... niestety. - wyszeptał, nerwowo bawiąc się skrawkiem swojej koszuli.
-Arek, zdobędziemy pieniądze i wyślemy Smerfa do Stanów, na operację. Zobaczysz mały wyjdzie z tego obronną ręką. I mówię to jako lekarz. - blondynką kucnęła obok Milika, delikatnie zamykając jego dłonie w swoich. W tamtej chwili Milik dziękował Bogu za takich przyjaciół jak owa piątka siedząca z nim na tarasie.
-Wszyscy w to wierzymy. - szepnął. - A Kacper najmocniej. - dodał, powstrzymując się od płaczu. Julia i Marysia nie były aż tak silne jak on. Po policzkach obu kobiet spływały łzy, będące dowodem na to, że posiadają głębsze uczucia, a los krewnego Milika nie jest im obojętny.
-Ej Arek, damy radę. - Kowalczyk przejechała dłonią po policzku Arkadiusza, który pod naporem jej dotyku przymknął delikatnie powieki mając nadzieję na to, że uda mu się oczyścić duszę i umysł.
-Razem damy radę. - Mariusz położył dłoń na jego ramieniu, pokazując, że ma w nim oparcie. I że jest osobą, która zawsze będzie obok niego.
-Nasz Smerf będzie zdrowy. Będzie z nami. - Krychowiak stanął obok Marysi, delikatnie uśmiechając się do Milika.
-Obyście mieli rację.
♦♦♦
Witajcie kochane. ☻
Pierwszy mecz eliminacyjny już za nami, niedosyt jest, ale tak jak napisał na facebooku Arek Milik..."nie ważne jak się zaczyna, ważne jak się kończy".
Rozdział XIII, pechowy, czy nie?
Mam nadzieję, że znajdziecie coś co wam się w tym rozdziale spodoba.
Przybywam dziś, a kolejny rozdział powinien pojawić się w poniedziałek. Mam nadzieję, że nie za często?
Pozdrawiam kochane gorąco i do piątku.
Czternastka będzie ciekawsza, obiecuję.
Ps. Oglądałyście film, "Chcę więcej."
Adieu!
Pierwszy mecz eliminacyjny już za nami, niedosyt jest, ale tak jak napisał na facebooku Arek Milik..."nie ważne jak się zaczyna, ważne jak się kończy".
Rozdział XIII, pechowy, czy nie?
Mam nadzieję, że znajdziecie coś co wam się w tym rozdziale spodoba.
Przybywam dziś, a kolejny rozdział powinien pojawić się w poniedziałek. Mam nadzieję, że nie za często?
Pozdrawiam kochane gorąco i do piątku.
Czternastka będzie ciekawsza, obiecuję.
Ps. Oglądałyście film, "Chcę więcej."
Adieu!
Cieszę się, że się podoba.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam kochana i dziękuję za komentarz.
nareszcie mam czas zostawić komentarz, rozdział czytam każdy, no ale nie zawsze jest czas na pisanie pod nim
OdpowiedzUsuńrozmowa Arka z Julką the best no i sytuacja Smerfa przykra
film oglądałam, świetny był tylko szkoda, że taki krótki
niestety na koniec muszę cię opierdzielić za brak przecinków tam gdzie być powinny ich obecność tam gdzie nie powinny być
pisałam Ci o tym też bodajże pod pierwszym rozdziałem
jeśli chciałabyś rady to mogę pomóc, niby jak się czyta to się skupia na fabule, ale mnie te przecinki kują w oczy mimo, że staram się jak mogę to ignorować
Pozdrawiam i czekam na następny rozdział
Cieszę sie,że od strony fabuły rozdział się podoba.
UsuńPostaram się coś zrobić z tymi przecinkami.
Dziękuję za komentarz.
Pozdrawiam gorąco, kochana.
Jeśli nie wiesz gdzie je stawiać skup się na tym żeby były przed słowami: który, ale, że to taka podstawa byle byś nie stawiała gdzie popadnie ;)
UsuńWiem kochana, jednak skupiam się na fabule a reszta schodzi na drugi plan.
UsuńPozdrawiam kochana.
Chłopaki dają radę, bez zmian. Akcja na początku fajna, ale akurat Ci panowie, których wybrałaś nie pasują mi na takich "śliniących się napaleńców", ale cóż, może mam taką, a nie inną wizję. Mniejsza.
OdpowiedzUsuńKońcowe wydarzenia są pozytywne, bo dają nadzieję.
Nawałka, Peszko i "Nie przeklinać" wygrali ten rozdział :D
Chodzi właśnie o to, aby to opowiadanie nie było rzeczywistością. Chciałam aby to opowiadanie było inne niż prawda. Jestem tego samego zdania co ty, że Nawałka i Peszko wygrali ten rozdział.
UsuńDziękuję kochana za komentarz.
Pozdrawiam gorąco :-)
Rozdział cudny. Mnie osobiście najbardziej spodobała się scena w hotelowym korytarzu.
OdpowiedzUsuńCzekam z niecierpliwością na kolejny rozdział.
Dziękuję :)
UsuńPozdrawiam.
kocham Marysię, hahaha! umie wykorzystać swoje atuty i to bardzo, skoro zawróciła w głowie samemu Lewandowskiemu...:p tak, Kuba ma rację, że patrzenie to nie grzech, no ale...:D
OdpowiedzUsuńKrycha, yy??? to jego zachowanie jest takie... dziwne.
Faken pilnujący, aby jego podopieczni byli kulutralni? wowowowow
Julka gasząca Peszkina >
rozmowa Julki i Arka też >> haha
jejciu, biedny Kacperek... Arek, trzeba było mówić od razu, chłopaki to jak rodzina! :|
filmu nie oglądałam, ale chyba muszę to nadrobić, bo wszyscy się tak nim zachwycają, a ja chcę usłyszeć Hummelsa mówiącego po poslku (co tam, że typa nie znoszę, kocham jak ludzie zza granicy mówią po polsku :p )
czekam na kolejny!!
Kochasz Marysię? Nie jesteś jedyna. Niech sobie patrzą, to musi im wystarczyć.
UsuńCo do Grzegorza, wszystko się wyjaśni już niedługo.
Trener, musi stać na straży kultury osobistej swoich piłkarzy.
Polecam film, na prawdę. Hummels i drewniak wygrali cały film.
Dziękuję kochana za komentarz i pozdrawiam bardzo gorąco.
Ja jak zwykle znajduje takie super opowiadania jak juz sie rozkręciły a nigdy nie jestem od początku :( mam pecha
OdpowiedzUsuńTen rozdział genialny zaraz lece nadrobić poprzednie rozdziały
Jak pojawi sie cos nowego oczywiście mnie poinformuj
Życzę weny, buziaki :*
Cieszę się, że znalazłaś moje opowiadanie. Dużo to dla mnie znaczy, na prawdę.
UsuńOczywiście, że Cię poinformuje.
Dziękuję za komentarz.
Pozdrawiam bardzo gorąco.
Z drobną obsuwą przybywam.
OdpowiedzUsuńPierwsza scena, to zdecydowanie moja ulubiona scena z tego rozdziału :d (wcale nie dlatego, że byli w niej moi ulubieni czterej muszkieterowie xd)
No, No. Marysia się rozszalała :D Żeby tak paradować w samej bieliźnie przed trójką żonatych (ale napalonych xD) facetów? :D Skutecznie zemściła się na swoim bracie :D
Korytarz to jakieś naczelne miejsce przepływu plotek :D Peszko... co za tym :D Julka dobrze go zgasiła :D
A ta akcja na tarasie? Było czuć ducha drużyny ;) Super, że chłopaki tak zareagowali na wieść, że Milik jest w potrzebie. Pomimo iż trochę dramatyczna scena, to jednak zakończona happy endem i miejmy nadzieję, że i z Kacperkiem będzie wszystko ok ;)
Czekam na następny!
Powiem szczerze, że bałam się czy ta scena aby na pewne przypadnie do gustu. Ale chyba się udało (?)
UsuńMarysia zaskoczy jeszcze nie raz.
Korytarz ... cóż, tam się wszystkich podsłuchuje i inwigiluje, więc...
Co do ostatniej sceny, to chłopaki z drużyny nie powiedzieli ostatniego słowa.
Dziękuję za komentarz, kochana.
Pozdrawiam gorąco i dziękuję raz jeszcze.
Rozdział cudowny. Ostatnia scena daje nadzieję, że się uda.
OdpowiedzUsuńCzekam na czternastkę z ogromną niecierpliwością.
Całuję, weny.
Dziękuję!!! :)
UsuńSmutna końcówka,szkoda Arka i jak dobrze że wszyscy okazali mu wsparcie,na pewno będzie mu lżej
OdpowiedzUsuńDziewczyny rządzą w tym (i nie tylko w tym rozdziale)
Teksty Julki i akcja Marysi to mistrzostwo 😁
Po tytule liczyłam na więcej Sławka ale i tak było genialnie 😃
Całuski!