poniedziałek, 12 września 2016

Rozdział XIV - 'Jak moja żona ma mnie zabić, to przynajmniej mogę liczyć na doborowe towarzystwo na wieki.'

Rozdział czternasty ~ Komplementy, gra w golfa, mecz ze Szwajcarią, pieniądze dla Kacpra, trener Nawałka i koalicja Messi - Ronaldo.


La Baule, Francja
24 czerwiec 2016 r.


-Wyglądasz jak kocmołuch. - Jakub Błaszczykowski przymrużył delikatne powieki, uważnie przyglądając się swojej przyjaciółce, która właśnie weszła do hotelowej restauracji. Julia rzuciła mu mordercze spojrzenie, co ten skomentował jedynie szerszym uśmiechem na twarzy. 
-Wielkie dzięki za komplement. - burknęła siadając obok Lewandowskiego, pochłoniętego w czytaniu artykułu w swoim tablecie. Lewandowski słysząc jak ktoś odsuwa krzesło, obok niego podniósł nieco głowę i zaniemówił. 
-Piorun Cię strzelił, czy co? - zapytał, co Julia skomentowała wymierzeniem napastnikowi kuksańca w bok.
-Żebym to ja Ciebie nie strzeliła. - zagroziła nabijając na widelec kawałek zielonego ogórka. 
-Dobra, dobra kochana nie denerwuj się. - Lewandowski uniósł dłonie w geście kapitulacji, co młoda dziewczyna skomentowała jedynie delikatnym uśmiechem na twarzy.
-Złość piękności szkodzi. - owe zdanie Piszczek wypowiedział z uśmiechem na twarzy ale i nutką żartu w głosie.
-Piszczek! - Kowalczyk wbiła w piłkarza palec, marszcząc przy tym brwi. 
-Okay, okay. - skapitulował, spuszczając głowę i wracając do konsumpcji swojego śniadania.
-A wy co tacy uśmiechnięci? - zapytała w pewnym momencie Julia, zaciekawiona zachowaniem piłkarzy, będących jednocześnie najlepszymi przyjaciółmi.
-Mamy swoje powody. - rzucił tajemniczo Lewandowski, co jedynie zaintrygowało młodą dziewczynę.
-A żony wiedzą, o tych powodach? - zapytała ciekawa ich odpowiedzi.
-Oj kochana. Czy ty myślisz, że my moglibyśmy zdradzić nasze kochane żony? - zapytał Piszczek odrywając się od konsumowania swojego śniadania. Julia odłożyła sztućce na biały, porcelanowy talerz, po czym wstała z krzesła.
-A kto was tam wie. - powiedziała, po czym skierowała się do toalety, mieszczącej się w hotelowej restauracji. Gdy szatynka zniknęła za drewnianymi drzwiami cała trójka wybuchnęła niepohamowanym śmiechem. Każdy z nich lubił Julię, jednak czasami mieli dość jej podejrzeń i ciągłych pytań jakie im zadawała. 
-Widzieliście Łukasza? - przerwali śmiech, gdy obok nich pojawiła się Marysia. Blondynka rozglądała się po pomieszczeniu, szukając wzrokiem swojego starszego brata.
-Poszedł pobiegać z Krychą, Borucem i Hermanem. - odpowiedział jej krótko, acz wyczerpująco Robert. Pokiwała mu delikatnie głową, siadając obok Piszczka, na jednym z trzech wolnych krzeseł.
-A coś się stało? - zapytał zaciekawiony zachowaniem lekarki Błaszczykowski. Fabiańska pokiwała mu przecząco głową, uśmiechając się przy tym bardzo delikatnie.
-Na pewno? - Piszczek uniósł pytająco brwi, co spotkało się z pokiwaniem twierdząco głową przez Marysię.
-Yhy. - mruknęła, nakładając sobie na talerz sałatki warzywnej. Byłe trio z Dortmundu, wymieniło się porozumiewawczymi spojrzeniami postanawiając nie kontynuować tego tematu. 
-Jedziesz z nami na golfa? - Piszczek ożywił się zadając owe pytanie, przemiłej blondynce.
-Umiecie grać w golfa? - zapytała zdziwiona pytaniem obrońcy reprezentacji Polski.
-Nie, ale będziemy się uczyć. - odpowiedział pewnie i z delikatnym uśmiechem na twarzy Błaszczykowski.
-To co, potowarzyszysz nam? - Lewandowski uniósł pytająco brwi, licząc oczywiście na pozytywną odpowiedz.
-A co, żadna z dziewczyn nie chcę? - uniosła kącik ust ku górze.
-No, żadna. - odpowiedział jej zrezygnowany Piszczek.
-Czemu, nie. - wzruszyła ramionami, po czym uśmiechnęła się do nich delikatnie ale szczerze.
-No i to ja rozumiem. - skwitował Błaszczykowski.


-A podobno golf to łatwy sport. - rzucił Artur Jędrzejczyk ciskając białą piłeczką golfową w stojącego nieopodal Mączyńskiego. Krzysztof przetarł bolące miejsce, po czym odwrócił się do przyjaciela rzucając mu pełne politowania spojrzenie i pukając się w czoło.
-Do golfa potrzebny jest mózg. - skomentował jego zachowanie Michał Pazdan, na którego twarzy pojawił się szeroki uśmiech. Jędrzejczyk rzucił mu mordercze spojrzenie, jednak ten nie przejął się nim w ogóle.
-I mówi to ten, który nie może wcelować w piłeczkę. - zripostował Artur.
-My przynajmniej umiemy trzymać kij. - dodał cicho, ale dobitnie Sławomir Peszko, który nieudolnie uderzył w białą piłeczkę. Oparta o korę jednego z drzew Maria Fabiańska przyglądała się poczynaniom polskich piłkarzy w taki sposób, jakby właśnie oglądała najgorszą komedię wszech czasów. Nie sądziła, że takie osoby jak oni, mogą mieć aż tak wielki problem z najprostszą grą, jaką jest właśnie golf. Stojąc tak po woli zaczynała żałować tego, że przybyła na pole golfowe razem z nimi.
-Nie przyłączysz się? - lekko podskoczyła, gdy usłyszała zadane przez brata pytanie. Rzuciła Fabiańskiemu pełne mroku spojrzenie, jednak ten nic sobie z niego nie zrobił. Zarzucił jedynie kij golfowy na swoje ramię, po czym oparł się nonszalancko o pień rozłożystego drzewa. 
-Do tego cyrku? - mroczne spojrzenie ustąpiło miejsce, wypełnionemu politowaniem. Łukasz pokiwał jej z aprobatą głową, odpowiadając jednocześnie na wcześniej zadane pytanie. - Nie mam ochoty. - dorzuciła odkręcając głowę w kierunku, w którym patrzyła się przez dłuższą chwilę, nieco wcześniej. 
-Coś się stało? - zapytał w pewnym momencie, zauważając dziwne zachowanie swojej siostry.
-Nic. A co miało się stać?- kolejny raz wbiła wzrok w swojego brata.
-Jesteś jakaś dziwna. - stwierdził przymrużając oczy. 
-A ty? Nie jesteś taki jak wcześniej. - odbiła piłeczkę sprawiając, że bramkarz angielskiego klubu zaciekawił się jej zachowaniem o wiele bardziej. 
-Martwię się o Ciebie. - Łukasz poprawił blond kosmyk włosów swojej siostry, który chwilę wcześniej wyswobodził się z idealnego dotąd koka.
-Nie masz o co, na prawdę. - jej oczy nieco się zaszkliły.
-Na pewno? - chciał wiedzieć, że dziewczyna nie popełni błędów jakie popełniła w poprzednim rozdziale swojego życia.
-Jestem już dużą dziewczynką i nie popełniam błędów przeszłości. - uśmiechnęła się i pokiwała mu głową. Cieszyła się, że może na niego liczyć i cieszyć się jego braterską miłością.
-Dajesz słowo? - zapytał, tak jakby chciał dostać gwarancję.
-Daje słowo. - potwierdziła.
-Kocham Cię. - szepnął przytulając ją do siebie. Za pewne gdyby mógł nigdy ze swoich ramion by jej nie wypuścił. 
-Ja Ciebie też. - odpowiedziała mocniej go przytulając. Z uśmiechem na twarzy całej sytuacji przyglądał się sztab szkoleniowy reprezentacji na czele z Adamem Nawałką, który na widok tego obrazka delikatnie drgnął. Cieszył się, że jego piłkarze mają wiele różnych oblicz i w każdym z nich są wybitni. Razem z nimi był również Łukasz Wiśniowski znany ze swojej miłości do filmowania wszystkiego. Ta scena również została utrwalona i pewne było, że trafi na kanał "Łączy nas Piłka".
-Kocham również golf i nie mogę pozwolić na kaleczenie tego pięknego sportu. - oderwała się od swojego brata, gdy do jej uszu doszły krzyki piłkarzy reprezentacji. Ożywienie dziewczyny sprawiło, że na twarzy Łukasza Fabiańskiego pojawił się szeroki uśmiech. Wiedział, że jego siostra jest wybitna w grze w golfa i nigdy nie udało się jej pokonać. 
-Daj kij. - rozkazała rzucając mu jedno ze spojrzeń.
-Proszę. - odpowiedział podając blondynce kij golfowy. Podziękowała mu skinieniem głowy i szerokim uśmiechem. 
-Wiśnia! - krzyknęła, gdy znajdowała się już kilkanaście metrów od grupki mężczyzn z jej bratem na czele.
-Oczywiście, pani doktor. - powiedział dziennikarz, po czym pobiegł za nią, co sztab szkoleniowy i Fabiański wybuchnęli głośnym śmiechem zwracając na siebie uwagę grupki piłkarzy, którzy właśnie maltretowali piękny sport, jakim był golf.
-Mogę?- Marysia podeszła do Piszczka stając obok niego. Piszczek przyjrzał się jej dokładnie, ale widząc kij, o który się opierała zrobił jej miejsce.
-Jasne. Tu masz piłeczki. - odpowiedział. Marysia wzięła jedną z białych piłeczek znajdujących się na stosie należącym do Piszczka, Lewandowskiego i Błaszczykowskiego. Piszczek usiadł na murawie pola golfowego, Błaszczykowski i Lewandowski oparli się o swoje kije golfowe. Szczęsny wraz z Krychowiakiem wymienili się porozumiewawczymi spojrzeniami. Milik, Stępiński, Pazdan i Peszko zakładali się między sobą ile piłek dziewczyna będzie potrzebowała aby trafić do dołka, który znajdował się parę set metrów dalej. Mączyński, Grosicki, Cionek, Wawrzyniak, Glik, Linetty, Salamon, Kapustka, Zieliński, Jodłowiec, Boruc i Starzyński byli po prostu ciekawi jak potoczą się dalsze wydarzenia. Marysia założyła na nos swoje okulary przeciwsłoneczne, który swobodnie spoczywały w tylnej kieszeni krótkich, jeansowych spodenkach. Lekarka postawiła piłeczkę golfową na zieloną trawę. Przymierzyła kij, jednak nie uderzyła w piłeczkę. Schyliła się i podniosła ją. Obróciła ją parę razy w dłonie, po czym rzuciła ją Wiśniowskiemu. Dziennikarz uśmiechnął się do niej delikatnie, nic nie komentując. Dziewczyna sięgnęła po kolejną piłeczkę ustawiając ją na miejsce tej pierwszej. Ubiła trawę kijem naokoło piłeczki, po czym kolejny raz przymierzyła się do oddania strzału, po czym jej wzrok zatrzymał się na wózku z kijkami. Podała Wiśniowskiemu kij Łukasza, po czym z wózka wzięła ten, który odpowiadał jej najlepiej. Przymierzyła się do piłki golfowej po raz trzeci. Uderzyła perfekcyjnie. Piłka wzniosła się w powietrze, a towarzyszył temu charakterystyczny dźwięk. Piłka wpadła wprost do oddalonego o kilkaset metrów dołka, nie pozostawiając złudzeń. Maria Fabiańska miała talent do gry w golfa. Wielki.
-Tak to się robi, panowie. - blondynka odwróciła się na pięcie a jej twarz ozdobił szeroki, perlisty uśmiech. 
-Błyskawiczna lekcja golfa, tylko na kanale "Łączy nas piłka". - Wiśniowski uśmiechnął się do kamery.
-Polecam Maria Fabiańska. - lekarka zarzuciła kij na ramię, po czym odeszła krokiem, którego nie powstydziłaby się najlepsza modelka. 
-Ona jest ... - Filip Starzyński nadal stał jak sparaliżowany jednak jako pierwszy odzyskał zdolność mówienia, sam nie wiedział jak zakończyć owe zdanie. Z każdym kolejnym dniem, będące członkami sztabu dziewczyny sprawiały, że zastanawiał się jak takie kobiety jak one nadal są stanu wolnego. 
-Zgrabna - Zieliński nadal wpatrywał się w odchodzącą lekarkę reprezentacji. 
-Dowcipna. - Linetty rozmarzony oparł się o Jędrzejczyka, który jedynie przewrócił oczami.
-I inteligentna. - zauważył Kapustka, który tak jak jego przedmówcy nadal brylowali między niebem a ziemią, błądząc wzrokiem za siostrą Fabiańskiego. 
-Idealne ciało, też m... - Lewandowski zbyt późno ugryzł się w język. Zrobił wielkie oczy, gdy zorientował się co powiedział i w jakim towarzystwie. Przełknął głośno ślinę widząc na sobie wzrok zdziwionych i zaskoczonych piłkarzy. 
-Te, a ty skąd wiesz? - zapytał patrzący podejrzliwym wzrokiem na kapitana reprezentacji, który modlił się aby Anna nie dowiedziała się o tej rozmowie. 
-Hyy, nasza trójka miała ten zaszczyt. - Piszczek przyszedł mu z pomocą, dzięki czemu Lewandowski odetchnął z ulgą. 'Jak moja żona ma mnie zabić, to przynajmniej mogę liczyć na doborowe towarzystwo na wieki.' pomyślał, gdy Łukasz położył na jego ramieniu swoją dłoń.
-Co prawda, była to zemsta za drastyczną pobudkę, ale co pocieszające, była słodka. - Błaszczykowski również stanął obok Roberta z szerokim uśmiechem na twarzy. 
-Jednym słowem Maryśka jest ... - Wojtek Szczęsny chciał podsumować tę wymianę przymiotników, którymi określono siostrę jego zmiennika w bramce, jednak nie mógł znaleźć pasującego określenia.
-Idealna. - wbił mu się w słowo Grzegorz, którego wzrok wciąż spoczywał na blondynce. Błaszczykowski rzucił Lewandowskiemu i Piszczkowi porozumiewawcze spojrzenie, po czym ten ostatni pociągnął zdziwionego Szczęsnego na stronę. 
-Myślicie o tym samym co ja? - zapytał podekscytowany Lewandowski.
-To zależy o czym myślisz. - zaczął niezorientowany Wojtek, stojący między nimi jak naburmuszone dziecko. 
-Jesteś idiotą do sześcianu. - Łukasz pokiwał z politowaniem głową i westchnął nad głupotą swojego przyjaciela z drużyny.
-No ale, że o co Ci się w tym momencie rozchodzi, co? - zapytał Szczęsny, próbując nie wyjść na jeszcze większego idiotę niż w tamtym momencie się stał. 
-Jesteś przyjacielem Krychy a nie wiesz o czym myśli Robert? - Błaszczykowski zmrużył oczy i rzucił mu pytające spojrzenie. 
-No tak się składa, że czytać w myślach nie umiem. - rzucił z ironicznym śmiechem bramkarz reprezentacji. 
-Krycha się zakochał. - stwierdził pewnie Lewandowski. Piszczek i Błaszczykowski pokiwali mu głową, tym samym zgadzając się z jego stwierdzeniem.
-Krycha? - zapytał zdziwiony Wojtek. - Niby w kim? - dopytał po chwili.
-No zgadnij. - rzucił lekko Kuba.
-Zaraz, zaraz. - Wojtek spojrzał na Grześka, po czym jego wzrok spoczął na przytulającej się do Fabiańskiego Marii.
- No jasne! - wrzasnął co spotkało się z drastycznym gestem Błaszczykowskiego, który uderzył go z całej siły w tył głowy.
-Ciszej, cymbale. - warknął Łukasz Piszczek.
-No, ale skoro, on jest ... - Szczęsny nie dokończył swojego zdania, ponieważ w pół słowa przerwał mu napastnik i kapitan polskiej reprezentacji. 
-Zrobimy to inaczej. - powiedział Lewandowski.
-Po naszemu. - Błaszczykowski uśmiechnął się tajemniczo i zatarł dłonie, na co Szczęsny jedynie przełknął głośno ślinę wyobrażając sobie jakie będą tego konsekwencję. I jak długo będzie chodził po tym pięknym, jego zdaniem, świecie. 

Saint Etienne, Francja
25 czerwiec 2016 r. (po meczu ze Szwajcarią)

-Panowie, gratulacje. - Julia rzuciła się na Kubę z uśmiechem na twarzy. Błaszczykowski przytulił dziewczynę mocniej a jego twarz zdobił delikatny ale szczery uśmiech. 
-Jesteście z nas dumne? - zapytał uśmiechnięty od ucha do ucha Szczęsny.
-Z nich tak, z Ciebie nie. - odpowiedziała mu Kasia, która opierała się o jasną ścianę szatni.
-A to czemu? - zapytał odwracając głowę w jej kierunku.
-Ciebie to mamy dość. Trajkotałeś nam przez cały mecz. - Woźnicka rzuciła mu spojrzenie, którego Szczęsny nie lubił.
-Z nerwów. - bramkarz próbował się tłumaczyć.
-Z nerwów? Chyba raczej z zazdrości, nie?- Grzegorz podszedł do przyjaciela z uśmiechem na twarzy zaczesując jego włosy.
-A dajcie mi spokój. - bąknął i wyszedł z szatni, trzaskając przy tym drzwiami.
-Jesteśmy w ćwierćfinale!!! - Jędrzejczyk wrzasnął tuż nad uchem Cionka, który z powodu ilości decybeli upadł na ziemie. Rzucił pod nosem portugalskimi i hiszpańskimi epitetami, po czym podniósł się z podłogi i odpłacił Arturowi pięknym za nadobne. 
-Jesteśmy najlepsi! - krzyknął Lewandowski uwieszając się na Piszczku i Grosickim.
-Zaje... - Sławek nie zdążył dokończyć, gdyż na przeciwko niego pojawił się trener Nawałka.
-No! - wbił w niego karcące spojrzenie.
-Dobrzy, chciałem powiedzieć. - odpowiedział, skruszony Peszko, spuszczając głowę na co cała szatnia wybuchła głośnym śmiechem.


-Arek! - Julia widząc Milika wychodzącego ze swojego pokoju opuściła Marysię, która właśnie miała udać się do papierkowej roboty.
-O Julka. Coś się stało? - Milik nie ukrywał zdziwienia zachowaniem Kowalczyk. Lubił ją i to nawet bardzo, więc im dłużej mógł przebywać w jej towarzystwie, tym bardziej był z tego faktu zadowolony. 
-Proszę. - szatynka wyciągnęła w jego kierunku grubą, białą kopertę, o której zawartości wiedziała jedynie ona.
-Co to? - zapytał zdziwiony, odbierając od dziewczyny grubą, białą kopertę. 
-Ode mnie, Ani, Marysi, Kasi, Agaty, Ewy i dwóch Ann, Mariny no i Nawałki z jego bamdą. - uśmiechnęła się do niego miło.
-Nie rozumiem. - na jego twarzy pojawiła się zdziwiona mina. Kowalczyk uśmiechnęła się do niego delikatnie.
-Czterysta tysięcy. - powiedziała cicho. Milik niepewnie otworzył kopertę a gdy zobaczył jej zawartość w kącikach jego oczu pojawiły się łzy. Rzadko kiedy łzy opuszczały jego oczy, jednak w takich momentach jak te, nic nie mogło ich powstrzymać. Doświadczał prawdziwej ludzkiej miłości i dobrego serca. Zawsze wierzył, że po tym świecie chodzą wyjątkowi ludzie, nie wiedział jednak, że najwięcej ich ma przy sobie. Przytulił szatynkę do siebie. Chciał jej podziękować za wszystko co dla niego robiła. 
-Dziękuję. - szepnął, wtulając się w dziewczynę. Kowalczyk miała wrażenie, że Arek w jednej chwili stał się małym dzieckiem, które właśnie spadło z roweru, płacząc nad zranieniem jakie zdobiło jego kolano. Z każdym dniem utwierdzała się w przekonaniu, że napastnik jest wyjątkowym człowiekiem. Człowiekiem, który próbuje ukrywać w sobie wszystkie uczucia, które gdy wypłyną sprawią, że stanie się dzieckiem. Zagubionym i potrzebującym pomocnej dłonie. Delikatnie przejeżdżała dłonią po jego plecach aby później głaskać go po włosach i cicho szeptać do ucha.
-Kacperek to fajny dzieciak, trzeba mu pomóc. - oparł swoją głowę na jej ramieniu. Potrzebował takich gestów jak te. Potrzebował wsparcia. -Nie zostawimy Cię. - szepnęła kolejny raz przejeżdżają delikatnie dłonią po jego włosach. - Ja Cię nie zostawię. - przymknęła powieki, przypominając sobie sytuację sprzed kilku lat. To ona była taka jak Milik, mogła liczyć na braci Błaszczykowskich. A teraz Arek mógł liczyć na nią. Z determinacją powiedziała sama sobie, że zrobi wszystko aby mu pomóc. Że będzie obok gdy będzie tego potrzebował. Wyprostował się a jego twarz ozdobił nie znaczny uśmiech. 
-Na prawdę dziękuję. Nawet nie wiesz, ile to dla mnie znaczy. 
-Julka, Agata dzwoni! - Julia uśmiechnęła się przepraszająco słysząc zdanie wypowiedziane przez Błaszczykowskiego, który właśnie wyjrzał ze swojego pokoju. 
-Idę! - uniosła oba kciuki do góry, uśmiechnęła się do Milika szczerze, po czym podeszła do Kuby, zabierając mu z dłoni telefon komórkowy. Weszła do jego pokoju, uśmiechnęła się do niego szeroko, po czym trzasnęła mu przed nosem drzwiami. Błaszczykowski jedynie pokiwał głową jednocześnie głośno wzdychając. Zastanawiał się w jaki sposób nadal się z nią przyjaźnił. Gdy miał zamiar udać się do pokoju lekarza kadry, dostrzegł siedzącego na podłodze korytarza Milika wpatrującego się w zawartość białej koperty. Zdziwił się i postanowił sprawdzić czy wszystko jest w porządku. 
-Co jest Arek? - zapytał siadając obok niego. Arkadiusz podniósł głowę a na jego twarzy Błaszczykowski dostrzegł delikatny ale szczery i prawdziwy uśmiech. 
-Zaczynam wierzyć, że się uda. - odpowiedział podając koledze z drużyny kopertę z pieniędzmi jakie podarowała mu Julia.
-Ile Ci brakuje? - zapytał.
-Czterysta tysięcy. - Arek odpowiedział mu nieco nie wyraźnym głosem. Kuba podniósł się z podłogi i stanął na przeciwko Milika.
-Za pół godziny na kolacji. - rzucił tajemniczo, szybkim krokiem zmierzając wzdłuż korytarza. Zniknął za zakrętem, gdzie bez pukania wszedł do pierwszego pokoju, gdzie Piszczek, Lewandowski i Fabiański oglądali mecz amerykańskiej ligi. Kuba usiadł na łóżku opowiadając przyjaciołom o rozmowie z napastnikiem klubu ze stolicy Holandii. Cała czwórka była zdeterminowana i wiedziała, że musi pomóc kuzynowi Milika. Mieli mu jednak za złe, że nie powiedział im wcześniej, że potrzebuje pieniędzy na leczenie chłopczyka w Stanach Zjednoczonych. Podnieśli się z łóżek, zarzucając na ramiona swoje kadrowe bluzy. Wyszli z pokoju i idąc ramię w ramię korytarzem hotelu stanęli przed drzwiami siłowni, na której większość drużyny spędzała pozostały wolny czas. Weszli do pomieszczenia nie zwracając na siebie uwagi, co wkurzyło na maksa Lewandowskiego, który nie był w stanie od tak, przebić się przez panujący w pomieszczeniu harmider. Fabiański pokiwał głową, po czym podszedł do drewnianych drzwi. Otworzył je kolejny raz, po czym trzasnął nimi tak mocno, że o mały włos nie wyskoczyły z zawiasów. Boruc spadł z krzesła, na którym siedział. Jędrzejczyk upuścił kubek z kawą, rozlewając ją po całej podłodze. Mączyński ubrudził ciastkiem Zielińskiego, który nadal trzymał się w okolicach serca. 
-Fabi pogięło Cię! - wrzasnął wkurzony Jędrzejczyk. - Podam Cię do sądu o odszkodowanie, za serwis sprzątający. - dodał nadal patrząc się na ciemną plamę na podłodze siłowni. 
-Sam posprzątaj, to nie będziesz musiał Fabiana podawać do sądu o odszkodowanie za wynajęcie serwisu sprzątającego. - rzucił Paweł Kosodewski, który dotąd szukał czegoś w swojej teczce. Jędrzejczyk rzucił mu mroczne spojrzenie i gdy chciał coś powiedzieć, pierwszy zrobił to Lewandowski.
-Chłopaki sprawa jest! 
-Jaka? - zapytał zaciekawiony Boruc, podnosząc się z posadzki.
-Trzeba pomóc kuzynowi Arka. Mały potrzebuje operacji i rehabilitacji w Stanach. Brakuje czterysta tysięcy. - wytłumaczył Błaszczykowski. Każdy z zawodników wymienił się między sobą porozumiewawczymi spojrzeniami. W takich chwilach jak te umieli przestać sobie dopiekać, śmiać się i wygłupiać. Jednoczyli się w wielkiej i słusznej sprawie. Jednoczyli się aby pomóc. Aby spełniać marzenia.
-To po ile na głowę? - zapytał Jędrzejczyk.
-Po dwadzieścia. - wyliczył Piszczek licząc liczbę piłkarzy, którzy chcieli pomóc przyjacielowi z reprezentacji. Zadeklarowali się wszyscy i to było piękne.
-Panowie, wyskakiwać z kasy! - rozkazał Mączyński stając na środku pomieszczenia.


Piłkarze i większość sztabu szkoleniowego siedziała w hotelowej restauracji i pochylała się nad kolacją przygotowaną przez Tomasza Leśniaka, który jak na kucharza przystało wkładał w gotowanie wiele serca i talentu. Zajadając się pysznościami szefa kuchni rozmawiali na różne tematy z delikatnymi uśmiechami na twarzach. Jak zawsze dogryzali sobie, ale do tego wszyscy zdążyli się już przyzwyczaić. Trener Nawałka, który siedział przy stole wraz ze swoimi pracownikami uważnie obserwował mężczyzn, którzy jak nigdy dotąd, na tych mistrzostwach zmienili się. Niegdyś podzieleni na kilka frontów, przez tych kilkanaście dni potrafili stać się prawdziwą drużyną, nie tylko na boisku ale i poza nim. Nie było podziału na Lewandowskiego i Błaszczykowskiego. Obaj panowie byli kapitanami i to było widać, a kwestia opaski zniknęła jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki. Miał wrażenie, że dużą zasługę mają w tym trzy kobiety, których wpływ na atmosferę w drużynie był nie do zmierzenia. Pokazując, że nie są od nich gorsze, sprawiały, że zaczynali inaczej patrzeć na kobiety uprawiające sport i obracające się w jego świecie. Zmieni również podejście do swoich żon i dziewczyn, które od tych mistrzostw mogły liczyć na o wiele więcej okazywania uczuć ze strony swoich drugich połówek. Nie poznawał swoich piłkarzy, ale to akurat wydawało mu się być pozytywnym zjawiskiem. Gdy tak trener Adam Nawałka dumał nad siłą przyjaźni, szklane drzwi otworzyły się a w pomieszczeniu stanęli Arek Milik, Mariusz Stępiński, Julka Kowalczyk i Marysia Fabiańska. Cała czwórka skierowała się do dużego stołu, który przed kolacją Artur Jędrzejczyk wraz z Michałem Pazdanem i Kubą Wawrzyniakiem zaaranżowali. Marysia usiadła pomiędzy swoim bratem a kapitanem reprezentacji, którzy przywitali ją delikatnymi uśmiechami na twarzach. Maniek usiadł obok Filipa Starzyńskiego, który podsunął mu pod nos kubek gorącej jeszcze herbaty malinowej. Julia natomiast została zaproszona przez Szczęsnego, który zrobił jej miejsce między sobą a Grześkiem Krychowiakiem. Dziewczyna uśmiechnęła się do nich delikatnie siadając na przeciw Thiago Cionka. Arek Milik znalazł miejsce dla siebie pomiędzy wspomnianym wcześniej obrońcą a Kamilem Grosickim, który właśnie zajadał się sałatką warzywną.
-Smacznego. - Milik usiadł na krześle wcześniej kierując owe słowo do Grosickiego.
-Dziękuję. - odpowiedział mu nadziewając na widelec kolejny kawałek bogatej w witaminy sałatki.
-Chcesz tosta?- zapytał Thiago odbierając o Bartosza Kapustki talerz z tostami pszennymi. Arek obdarował go szczerym uśmiechem, po czym zabrał jednego z talerza, dziękując mu przy okazji skinieniem głowy i serdecznym uśmiechem.
-A ja nie dostanę? - Julia uśmiechnęła się delikatnie i słodko do Cionka, który to właśnie podał talerz Salamonowi. Ten zmarszczył brwi, kładąc jedną z kanapek na swój talerz. Natomiast talerz z tostami postawił sobie na otwartej dłoni, aby po chwili uśmiechnąć się szeroko do Julii, która nadal uśmiechała się do niego licząc na jedną z ciepłych kanapek.
-A byłaś grzeczna dziewczynko? - zapytał uśmiechając się do niej i drapiąc się po brodzie, zupełnie tak jakby miał na niej długą białą brodę, jaka charakteryzuje Świętego Mikołaja. 
-A co to, Boże Narodzenie? - zapytała zaciekawiona Kowalczyk.
-Nie, ale spełniamy marzenia. - odpowiedział jej Filip, który właśnie podbierał Jędrzejczykowi świeże warzywa, które to właśnie znalazły się na talerzu zawodnika Krasnodaru.
-A czyje jeśli można wiedzieć? - zapytała, tak po prostu, z czystej ciekawości.
-A takiego małego Smerfa. - rzuciła Zieliński uśmiechając się szczerze do Milika.
-Co? - Arek nieco się pogubił słuchając ich wypowiedzi. Miał nadzieję, jednak nie myślał aby tak szybko jego marzenie się spełniło. Nie zauważył kiedy stanęli za nim Łukasz Fabiański wraz z Kubą Błaszczykowskim i dużą tajemniczą kopertą. Tak bardzo podobną do tej, którą godzinę wcześniej otrzymał od Julii. 
-To dla Ciebie. - Łukasz wręczył mu pakunek uśmiechając się przy tym szczerze. Poklepał go po ramieniu, dając do zrozumienia, że wszystko właśnie się ułożyło.
-Co to? - zapytał, zupełnie tak jak zrobił to w stosunku do Julii na hotelowym korytarzu.
-Brakujące czterysta tysięcy. - odrzekł Błaszczykowski uśmiechając się w kierunku napastnika reprezentacji Polski.
-Dzięki chłopaki odwdzięczę się. - odpowiedział lustrując, każdego z przyjaciół. Mógł ich tak nazwać. Właśnie w momencie, w którym Kacper zachorował on przekonał się o prawdziwości powiedzenia : "Prawdziwych przyjaciół poznaje się w biedzie." Nikt go nie opuścił. Ani chłopaki z drużyny klubowej ani reprezentacyjnej. Trenerzy i członkowie sztabu szkoleniowego, prezes PZPN i klubu z Amsterdamu. Dziewczyny, które były dla niego jak siostry czy matki. Nikt go nie zawiódł. Byli prawdziwymi przyjaciółmi, na dobre i na złe. Na zawsze.
-Nawet wiemy jak. - rzucił tajemniczo Kamil Grosicki, puszczając oczko w kierunku Piszczka, który uśmiechnął się - zdaniem Milika - dziwnie tajemniczo.
-Jak? - zapytał.
-A tego, to dowiesz się w swoim czasie. - skwitował Kapustka.
-Jestem z was dumny. - wszyscy wbili wzrok w trenera Nawałkę, który chwilę wcześniej wstał od stołu. Na twarzy szkoleniowca widniał szeroki uśmiech, będący idealnym komentarzem do sytuacji sprzed kilku chwil. -Nawet jeśli to Euro skończy się dla nas już w ćwierćfinale to, tego co tutaj zrobiliście, wszyscy będą wam zazdrościć. Jako ludzie wygraliście mistrzostwo świata, tym co zrobiliście. Staliście się drużyną nie tylko na boisku ale i poza nim. - Marysia i Julia, które z uwagą słuchały słów Adama Nawałki, uroniły łzy, które spływały po ich policzkach. Nie sądziły, że trener może powiedzieć, aż tyle pięknych słów, podbudować zespół zupełnie nieświadomie. Bo obie wiedziały, że po tym co Nawałka powie piłkarze będą chcieli zajść jak najdalej się da. Pokazać samym sobie, że potrafią wszystko. One zgadzały się z Nawałką, w każdym słowie. Dla nich, polscy piłkarze byli zwycięzcami bez trofeum. -Pokazaliście mi, że dobrze wybrałem. Pokazaliście mi, że mam drużynę składającą się z najlepszych facetów pod słońcem. - wszyscy piłkarze wpatrywali się w Nawałkę jak w obrazek, jak w Boga, który się im objawia. Nie spodziewali się tylu słów, po swoim trenerze. Nawałka zrobił kilka kroków i już po chwili stał obok Fabiańskiego i Błaszczykowskiego, na przeciwko Milika, który dotąd stał zszokowany i w głębi siebie szczęśliwy jak małe dziecko. Nawałka sięgnął do kieszeni swojej bluzy dresowej, wyciągając z niej złożoną na pół kopertę. Z jednej strony białą, z drugiej natomiast fioletowo niebieską. Wyciągnął ją w kierunku Arkadiusza Milika totalnie zszokowanego ową sytuacją. Uśmiechnął się do niego szczerze, po czym poklepał go po ramieniu. 
-Co to? - zapytał uważnie przyglądając się pakunkowi. 
-Otwórz. - zachęcił. Przeczytał kartkę, która znajdowała się w środku i nie wierzył własnym oczom. Dwa największe klubu i dwie największe gwiazdy piłki nożnej piszą do niego wspólny list, życząc Kacperkowi udanej operacji i rehabilitacji, powrotu do zdrowia i spełnienia wszystkich marzeń. A po Euro zapraszają go wraz ze znajomymi na wakacje do słonecznej Hiszpanii i fundują jego kuzynowi niezapomniane wakacje wraz z jego rodziną, gdy ten wróci do domu. Nie wierzył, po prostu nie wierzył. Myślał, że śni. 
-Jak to? - zmarszczył brwi i rzucił pytające spojrzenie stojącemu na przeciwko niego trenerowi.
-To nie pytanie do mnie. - odpowiedział mu.
-A do kogo? 
Nawałka uśmiechnął się jeszcze szerzej, po czym odwrócił głowę w kierunku Grzegorza, który dłubał widelcem w sałatce znajdującej się na talerzu stojącym tuż przed nim. 
-Do Grześka. - odpowiedział, a wszystkie twarze skierowały się w kierunku obrońcy hiszpańskiego klubu. I dopiero teraz zaczęło dochodzić do Szczęsnego dlaczego jego przyjaciel był taki dziwny. Wtedy wszyscy przypomnieli sobie sytuacje ze śniadania, gdzie to pewnego dnia Krychowiak przyszedł uśmiechnięty od ucha do ucha i wyjątkowo szczęśliwy i tajemniczy. Już wtedy musiał wiedzieć co zrobią piłkarze Realu Madryt i FC Barcelony musiał im o tym po prostu powiedzieć. Dla Arka Milika, Grzesiek Krychowiak stał się cichym bohaterem, któremu udało się spełnić jedno z marzeń Kacpra. W oczach trenera obrońca Sevilli zyskał jeszcze więcej niż dotąd miał. Reszcie zaimponował. Nie którym nawet bardzo. 


♦♦♦

Znalezione obrazy dla zapytania arkadiusz milik jakub błaszczykowski


Cóż, mogę powiedzieć o tym rozdziale. Sądzę, że nie jest najwyższych lotów i może się nie podobać. 
Ale, może w sumie jakiś pozytyw by się znalazł (?) To przedostatni rozdział związany z Euro. W kolejnych będą wspomniane pod koniec rozdziału wakacje w Hiszpanii, wizyta Kacpra i eliminację MŚ w Rosji. Tak sobie teraz myślę, żeby to opowiadanie miało dwie części. Pierwszą, która zakończy się na eliminacjach. A drugą, która będzie dotyczyć Mistrzostw Świata w Rosji i samych przygotowań do tego wydarzenia. Wątki, które tutaj zostaną rozpoczęte, będą ciągnięte dalej. Ktoś odejdzie a ktoś dojdzie. Co wy na to? Bo ja sama nie jestem tego pomysłu jeszcze pewna. Boję się, że wszystko się poplącze i zmiesza. Ale może tak nie będzie, kto wie? Jeśli by wam takie coś  odpowiadało to napiszcie w komentarzach a ja pod kolejnym rozdziałem napiszę wam więcej o tym pomyśle. 

Chciałam również podziękować wam za wszystkie komentarze jakie zostawiacie pod rozdziałami. Nawet nie wiecie ile to dla mnie znaczy. Cieszy mnie fakt, że czytacie i wam się podoba. Mam nadzieję, że będziecie tutaj do samego końca. 

Pozdrawiam was gorąco kochane.
Do następnego.

Ps. Za wszelkie błędy z całego serducha was przepraszam. 

Ciao :)


16 komentarzy:

  1. Rozdział po prostu super 😊 i czekam na nexta. Mi w sumie obojętne czy podzielisz oppwiadanie na 2 części, więc nie pogardzę tym. Pozdrawiam i również zapraszam do mnie 😄💎✋

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Miło mi, naprawdę. Chciałam wprowadzić nowe bohaterki i bohaterów. Ale nie jestem jeszcze pewna swojego pomysłu.
      Dziękuję za komentarz i gorąco pozdrawiam.

      Usuń
  2. Piszczu, Kuba, Fabian i Lewy. Wiadomo, że nic nie będzie można zarzucić rozdziałowi :D
    Ja wiem, że piszę Ci to pod każdym rozdziałem jakbym sie zacięła, ale autentycznie uwielbiam te ich przygody :D No są genialni razem i widać, że rozumieją się bez słów ;)
    Marysia znowu narobiła zamętu wśród panów :D Czyżby Lewy miał się nie wywiązać z obietnic małżeńskich? xDD W sumie to mi nawet troche brakuje Anki i jej odpałów :D
    No i ta akcja ze zbiórką dla Kacperka. Znowu pokazali, że są drużyną nie tylko na boisku ;) Krycha zaskoczył chyba najbardziej i mega ukłon dla niego.
    Co do podziału opowiadania na dwie części. Mi to obojętne, bo i tak będę czytać :D
    Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Muszę Ci powiedzieć, że nie wszystkim pasuje to połączenie. Tzn. Nie widzą w tej paczce Lewandowskiego. A jeśli już jesteśmy przy naszym kapitanie, to nie planuję żadnej jego zdrady jeśli o to chodzi. Na razie.
      Cieszę się, że się podoba.
      Dziękuję za opinię kochana.
      Nawet nie wiesz ile znaczy dla mnie to co piszesz.
      Pozdrawiam gorąco ;)

      Usuń
  3. Rozdział cudo, kochana. Nie mogę doczekać się kolejnego rozdziału.
    Czekam kochana :)
    Całuski ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Tak...
    Zawaliłam...
    Zawaliłam na całego...
    Zjawiam się dopiero dziś, ale naprawdę wcześniej nie mogłam. :( Chciałam tutaj być od razu, kiedy dodałaś nowość, ale szkoła mi to skutecznie uniemożliwiła. :( Przepraszam, przepraszam, przepraszam! Mam nadzieję, że mi wybaczysz. :*
    Wszystko oczywiście nadrobiłam. ♥
    Co mogę powiedzieć?
    Jak zawsze doskonały. :D
    Ten i poprzedni. ♥
    Muszę przyznać, że jestem poruszona wielkim sercem chłopaków! ♥ Akcja dla Kacperka... cudowna. ^^ Uwielbiam takie klimaty. :D
    Wiesz co? :O Lewy mnie nieco niepokoi... Czy możliwe jest, że nie dochowa wierności Ani? :o W sumie Ania jest taka... jak dla mnie despotyczna (chociaż czasami ma dobre odpały, oj tak! :D), ale kurczę jest jednak jego żoną, tak? Przysięga małżeńska to nadal przysięga! Oj, ciekawa jestem, co z tego wyniknie. :)
    Z niecierpliwością czekam na kolejny! ♥
    Buziolki :*
    ps. Raz jeszcze przepraszam. :))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kochana moja, ja na Ciebie nie jestem w stanie się gniewać. Twoje komentarze, opinie są dla mnie tak bardzo motywujące, że nie miałabym sumienia, po prostu. Rozumiem Cię kochana, wiem co czujesz. Miałam to samo gdy chodziłam do liceum.
      Cieszę się,że podoba Ci się ten i poprzedni rozdział. Bałam się,że ... może, mogą nie przypaść do gustu. A teraz mogę odetchnąć z ulgą.
      Co do Roberta ... powiem szczerze, że nie sądziłam,że tak odbierzecie te jego myśli. Ale ... kto wie?
      Dziękuję Ci kochana za komentarz.
      Pozdrawiam i ściskam ;)

      Usuń
  5. Genialny.
    Całuję kochana.

    OdpowiedzUsuń
  6. Ja już nie wiem, co pisać, bo nie chcę ciągle się powtarzać, że chłopaki są świetni i stanowią genialną ekipę. Oczywiście Peszkin znów próbował przekląć, a tu trener :D Haha, to mi się podoba. Poza tym fajnie, że zebrali tą gotówkę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie musisz pisać dużo, wystarczy pokazać, że jesteś kochana.
      Dziękuję za komentarz.
      Całuski ;)

      Usuń
  7. Co tam gadasz, że rozdział nie najwyższych polotów? Jest świetny! Pokazałas tu, że chłopaki to ludzie mający wielkie serca i są wrażliwi na świat 😊
    NO i to z grą w golfa... Śmiechlam mocno, haha😂😂 Marysia mistrz💪
    Mi się podoba ta koncepcja z dwiema częściami 8 czekam na kolejny😃😜

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Miło mi, naprawdę. Cieszę się, że rozdział Ci się spodobał.
      Dziękuję za komentarz.
      Pozdrawiam ;)

      Usuń
  8. Przepraszam, że tak późno, ale jestem :))

    Nasze trio z Dortmundu i Szczęsny to widzę ostra konspiracja, żeby zeswatać Marysię z Grzesiem :D Fajnie, jestem ciekawa, co wymyślą :)

    Rozdział super, naprawdę aż się wzruszyłam podczas czytania :) Chłopaki się zebrali i będą mogli pomóc Kacperkowi, fajnie to wszystko wyszło :)

    Czekam na następny i pozdrawiam! :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję kochana za komentarz.
      Pozdrawiam gorąco.

      Usuń