czwartek, 10 listopada 2016

Rozdział XXII - 'To nie jest chyba życie dla mnie.'

Barcelona, Hiszpania
11 wrzesień 2016 r.


      -To nie jest chyba życie dla mnie. - Julia westchnęła siadając na sofie obok Marysi, przeglądającej katalog ze ślubnymi ozdobami. Obie bardzo mocno zaangażowały się w pomoc przy organizacji ślubu i przyjęcia weselnego dla Kasi i Artura. Cieszyły się, że Jędrzejczyk zachował się tak, jak powinien to zrobić. Wziął odpowiedzialność. Wiedziały również, że prędzej czy później, w końcu coś między nimi będzie i co najważniejsze dziecko, będzie szczęśliwe. 
-Jesteś tu dopiero jeden dzień i już Ci się życie znudziło? - zapytała blondynka unosząc pytająco brwi. Szatynka jedynie wzruszyła ramionami wzdychając. Musiała przyznać, że zarówno piłkarki jak i piłkarze FC Barcelony okazali się być bardzo pozytywnymi osobami, które już pierwszego dnia zadeklarowały Polce pomoc, gdy będzie ona jej potrzebna. Sięgnęła na stolik po swój smartphone, jednak jej wzrok przykuła wizytówka, wystająca z notesu jej przyjaciółki. Zdziwiła się widząc imię i nazwisko napisane na niej dużą i elegancką czcionką. 
-Widziałaś się z Celią? - blondynka uniosła wzrok znad oglądanego katalogu i przeniosła swoje spojrzenie na szatynkę. Bała się jej reakcji, wiedziała, że może ją skrytykować a tego się bała. 
-Spotkałam ją wczoraj, gdy pokazywałam Twoje zdjęcia z prezentacji, jak się okazało, jej fotografowi. Spodobały się zarówno jej, jak i jej fotografowi. Zaproponowali mi pracę przy najnowszej kampanii. - Julia zrobiła wielkie oczy, zdziwiona słuchając słów wypowiadanych przez Marysię. Dobrze wiedziała, że Fabiańska czuje cel w pracy medycznej, wiedziała również, że fotografia jest jej miłością. I w przyszłości chciałaby realizować się w tym kierunku. A robiąc to u boku jednej z najlepszych modelek ostatnich lat, miała zagwarantowany sukces.
-No i? - ponagliła ją Kowalczyk opierając dłoń na oparciu dużej sofy. Uśmiechnęła się do blondynki mając ochotę usłyszeć dalszą część historii. 
-Mam dać im znać do środy. - dodała, po chwili. 
-Boisz się przyjąć propozycję, wiedząc, że to była Grzesia? - pokiwała szatynce z aprobatą głową. Julia wiedziała, że zdanie Krychowiaka w tej sprawie jest dla niej ważne. Była trochę jak ona. Bała się zaryzykować przyjaźni. Ona również zrezygnowałaby z kariery, gdyby tylko Arek zaprotestował. 
-Przyjaźnimy się i wiem jak trudno było mu pogodzić się ze zdradą Celii. I teraz co? Miałabym tak po prostu zacząć dla niej pracować, a on miałby później o to do mnie żal i nasza przyjaźń miałaby się skończyć? W jakiś chory sposób mi na nim zależy i jego przyjaźń jest dla mnie najważniejsza. - mówiąc to Marysia myślami była właśnie z Krychowiakiem, który robił dla niej wiele. Był w momentach, w których potrzebowała oparcia i ramienia do wypłakania się. Nie chciała stracić go przez podjęcie pracy dla Jaunat. 
-Porozmawiaj z nim, może on spojrzy na to inaczej. Medycyna jest tym co robisz, a fotografia tym co kochasz i on o tym wie. - Kowalczyk przytuliła przyjaciółkę i pocałowała ją w czoło. Miała nadzieję, że Krychowiak zrozumie, że to dla Fabiańskiej wielka szansa, schowa dumę do kieszeni i zachowa się jak facet.
-Masz rację, porozmawiam z nim. - uśmiechnęła się delikatnie. 
-No i to kochana lubię. To co idziemy na podbój Barcelony? - zapytała zeskakując z kanapy. 
-I teraz dobrze gadasz. - Fabiańska zaśmiała się głośno.
    Zanim jednak kobiety wybrały się na zwiedzanie stolicy Katalonii, Maria Fabiańska postanowiła zadzwonić do swojego przyjaciela i poprosić go o spotkanie w najbliższym terminie jaki mu przypasuje. Musiała przyznać, że praca u boku Celii Jaunat była dla niej spełnieniem marzeń skrywanych pod poduszką swojego łóżka, gdzieś w czeluściach swojego pokoju. Krychowiak zgodził się na spotkanie z Fabiańską i postanowił, że to on przyjedzie do Barcelony i zrobi to jeszcze dziś. Z jednej strony się ucieszyła, z drugiej zmartwiła. Bała się jego reakcji. Wiedziała, że tym co mu powie, może zaryzykować ich dotychczasową relację i tego bała się chyba najbardziej.  
Umówili się przy jednej z barcelońskich fontann. Powiedział, że może się chwilę spóźnić, ale ona postanowiła przyjść w umówione miejsce o czasie. Jednocześnie ułożyć sobie w głowie, to co miałaby mu powiedzieć. Trudno było jej się przyznać przed samą sobą, że chciałaby spełnić swoje marzenie, jeszcze z nastoletnich lat. Przysiadła na betonowym, niskim murku otaczającym piękną, podświetlaną fontannę w centrum niewielkiego parku w samym sercu stolicy Katalonii. Zastanawiała się jakiej reakcji Krychowiaka powinna się spodziewać. Dopuszczała do siebie myśl, że zawodnik paryskiego klubu może postawić ją przed trudnym wyborem. Albo kariera i znajomość z Celią, albo jej przyjaźń z nim. Przytłoczona przez ciężkie myśli, nie była w stanie usiedzieć w miejscu. Wstała z murka i powolnym krokiem przemierzała całą długość wyłożonego kostką brukową miejsca. Przystanęła w miejscu spoglądając na parę zakochanych krążących po parku. Podskoczyła w miejscu, gdy poczuła na swojej tali dłonie.
-Cześć. - Krychowiak uśmiechnął się do niej szeroko, gdy ta odwróciła w jego kierunku głowę. Odpowiedziała mu skromnym uśmiechem, co od razu dało mu do myślenia. Musiał przyznać, że prośba o spotkanie bardzo go zdziwiła. Nie miał zbyt pozytywnych przeczuć. Wiedział, że coś wisi w powietrzu. -Coś się stało, prawda? - spuściła jedynie głowę i błądziła swoim spojrzeniem po kostce brukowej. Nie wiedziała jak miałaby mu to wszystko wyjaśnić. Wzięła głęboki oddech, na krótką chwilę przymknęła powieki, po czym zamknęła jedną z jego dłoni w swojej. W tamtym momencie wiedział, że jego przypuszczenia były słuszne. 
-Spotkałam wczoraj Celię. - zmarszczył brwi. Jednak niczego nie skomentował, chcąc usłyszeć dalszą część historii Marysi. -Przyjechała do Barcelony ze swoim fotografem, Diego popracować nad najnowszą kampanią. Chciała zobaczyć zdjęcia z prezentacji Julki, pokazałam im. Byli pod wrażeniem, co mnie zaskoczyło. Zaproponowali mi współpracę z ich agencją. - ostatnie zdanie wypowiedziała wręcz szeptem. Bała się jego reakcji. Dla postronnego narratora mogłoby się to wydać dziwne. Byli prawdziwymi przyjaciółmi, którzy dla drugiego zrobiliby dosłownie wszystko. Takie przyjaźnie nie zdarzają się zbyt często.
-Nie zostaje mi nic innego jak Ci pogratulować. - uśmiechnął się do dziewczyny delikatnie, a na jej twarzy pojawiło się zdziwienie. Spodziewała się innej reakcji piłkarza. 
-Nie jesteś zły? - zapytała. Grzegorz jedynie pokiwał jej z dezaprobatą głową. Delikatnie pogładził jej policzek swoją dłonią, po czym założył kosmyk jej blond włosów za ucho. 
-To dla Ciebie szansa Mania, nigdy nie ośmieliłbym Ci przeszkodzić. A przy Celi takowy sukces masz murowany. Jest świetną modelką i zasługuje na świetną panią fotograf. - uśmiechnęła się delikatnie, słysząc jego słowa. Wspięła się na palce i musnęła swoimi wargami jego policzek, nieświadoma tego, jak bardzo blisko jego ust. Przeszedł go dreszcz, ale udało mu się ostatecznie nie pokazać przed nią swojej reakcji. -Mam nadzieję, że będziesz mnie odwiedzać, co? - dziękował sobie w duchu za to, że udało mu się zapanować nad swoimi emocjami. Ona pokiwała mu jedynie energicznie głową. Myślami była już wśród sesji zdjęciowych jakie miały ją czekać w najbliższej przyszłości. Praca medyczna była tym co sprawiało, że czuła się komuś potrzebna. Jednak fotografia w całości zdobyła jej serce.
 -Co powiesz na kolację? - zapytała, gdy wróciła na ziemię. Krychowiak uśmiechnął się do niej szeroko, po czym razem z siostrą Fabiańskiego udał się do mieszkania, które od wczoraj dziewczyna dzieliła razem z Julią Kowalczyk. 

Tarnów, Polska
12 wrzesień 2016 r.


     Beata Leśniak, kurator Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej oraz adwokat jednej z miejscowych kancelarii prawnych, zgasiła małą lampkę stojącą na dużym, drewnianym biurku i wrzuciła swoje wszystkie dokumenty do dużej, skórzanej torby. Założyła jesienny płaszcz, zapięła go i gdy miała wychodzić ze swojego gabinetu, ktoś cicho zapukał do drewnianych drzwi. Zdziwiła się, ale nacisnęła na klamkę i otworzyła drzwi swojego gabinetu. Jej zdziwienie sięgnęło wyższego poziomu gdy na progu jej gabinetu stanął Bartosz Kapustka. Uśmiechnął się do niej delikatnie i ku jej dodatkowemu zdziwieniu wyciągnął w jej kierunku pudełko czekoladek. Znała go z opowiadań jego matki, z nim samym widywała się bardzo rzadko, ale był według niej bardzo dobrym, młodym chłopakiem.
-Jedziesz już? - zapytał, z nutą rozczarowania w głosie. 
-Miałam taki zamiar, ale jeśli masz do mnie jakąś sprawę to zapraszam. - uśmiechnęła się do niego lekko. 
-To wiesz co, odprowadzę Cię i porozmawiamy. - pokiwała mu głową z aprobatą. Była ciekawa tego, o czym młody piłkarz chciał z nią porozmawiać. Musiała przyznać, że ciekawość zawsze była jej słabą stroną. Wziął od niej dużą torbę z zakupami zrobionymi podczas przerwy w pracy oraz jej aktówkę, co dodatkowo ją zdziwiło. Ostatecznie jednak nic nie powiedziała. 
-Coś się stało? - zapytała, gdy znaleźli się na parkingu pod urzędem miasta w Tarnowie. Piłkarz schował jej rzeczy do pakownego bagażnika samochodu jej męża, a jego przyjaciela Tomasza Leśniaka. Kapustka wziął głęboki oddech. Miał wrażenie, że pomysł, na który wpadł jest na tyle durny, że powinien go od siebie odgonić w momencie, w którym wpadł mu do głowy. Jednak wiedział również, że nie może zawieść swojej babci, który wierzy, że jest szczęśliwy. Obiecał jej, że zjawi się na jej urodzinach ze swoją miłością, której od pewnego czasu nie posiadał. Nie wiedział jak miałby to powiedzieć, jak ubrać w słowa prośbę, o której spełnienie chciał poprosić właśnie żonę Leśniaka.
-Pewnie wiesz, że moja babcia ma urodziny? - pokiwała mu twierdząco głową. Spuścił na chwilę głowę, jednak po krótkiej chwili uniósł ją i wbił w blondynkę swój wzrok. Bał się, że go wyśmieje. 
-A tak na prawdę u mnie nikt nie wie, że rozstałem się z Aśką, to znaczy wiedzieli, że mam dziewczynę, ale nigdy jej nie widzieli. Obiecałem im, że ich z nią poznam właśnie na urodzinach babci. - powiedział, bawiąc się rąbkiem swojej ciepłej bluzy. Kobieta uśmiechnęła się delikatnie pod nosem. Wiedziała już do czego zmierza młody pomocnik reprezentacji Polski. 
-Rozumiem, że mam poprosić Zosię, żeby udawała przed nimi Twoją dziewczynę? - uśmiech na jej twarzy sprawił, że piłkarz stracił nadzieję, na to, że nie zostanie wyśmiany. -Zgodzi się, w końcu, przecież ją uratowałeś. Z resztą sama się zastanawiała co zrobić, aby Ci się odwdzięczyć. - uśmiechnęła się do niego szeroko. Odetchnął z ulgą, słysząc wypowiedziane przez nią słowa. 
-Podziękuj jej ode mnie. 
-Podziękuję. Przywiozę ją dzień wcześniej, dobrze? - zapytała, a on zmarszczył brwi, tym samym reagując na jej pytanie. -Przecież, żeby udawała Twoją dziewczynę musi Cię najpierw poznać, nie sądzisz? - dodała, otwierając drzwi swojego samochodu, tym samym reagując na jego minę. 
-Racja. - odepchnął się od tylnych drzwi jej samochodu, pocałował ją w policzek i gdy chciał udać się w kierunku swojego domu, żona kucharza reprezentacji Polski zatrzymała go w pół kroku. 
-Wsiadaj podrzucę Cię. - rzuciła, wskazując na przednie siedzenie pasażera. Bartosz uśmiechnął się do niej delikatnie i po krótkiej chwili siedział już obok Beaty Leśniak. 
     

Nowy Targ, Polska
13 wrzesień 2016 r.

        Piotr Zieliński podjechał swoim terenowym samochodem na podjazd domu przy jednej z bocznych ulic miasta, znajdującego się nieopodal stolicy polskich Tatr. Oparł dłonie na kierownicy i wziął głęboki oddech. Rozmowa z Błaszczykowskim dała mu dużo do myślenia. Wiedział, że musi wszystko wyjaśnić, naprawić to, co zepsuł. Zdeterminowany, po krótkiej chwili opuścił samochód. Zamknął go pilotem i pewnym krokiem wkroczył na posesję rodziny Spałków. Wbiegł po drewnianych schodach prowadzonych na duży i pełen kolorowych kwiatów ganek. Kolejny raz westchnął, ale zapukał do drewnianych drzwi. Stał krótką chwilę, gdy usłyszał jak zamek puszcza. Klamka lekko drgnęła, drzwi zostały delikatnie uchylone i stanęła w nich niskiego wzrostu kobieta o jasnych włosach. Uśmiechnęła się na widok znanego jej piłkarza. 
-Dzień dobry pani Łucjo, jest Gabrysia? - zapytał. Lekarka pokiwała mu z aprobatą głową i gdy chciała wpuścić go do środka, na ganku stanęła jej córka z grabiami w ręku. Zamarła widząc Zielińskiego. Miała nadzieję, że nie będzie chciał z nią rozmawiać, że da jej spokój i możliwość zapomnienia o wszystkim. 
-To ja może dokończę obiad. - pani domu szybko wybadała sytuację. Postanowiła wycofać się i pozwolić im porozmawiać na osobności. Lubiła Zielińskiego i było jej szkoda tego, że nie byli już razem. Miała nadzieję, że jej córka przejrzy na oczy i zda sobie sprawę, że Zielińskiemu na prawdę na niej zależało.
-Po co tu przyjechałeś? - zapytała odstawiając grabie na miejsce, w którym wcześniej stały. Swoim wzrokiem próbowała unikać tego, który należał właśnie do niego. 
-Chcę porozmawiać i na pewno nie odpuszczę dopóki mnie nie wysłuchasz. - wiedziała, że to co powiedział jest prawdą. W takich sprawach on nigdy nie odpuszczał. To w nim kiedyś kochała i nadal swoją determinacją jej imponował. Musiała przyznać, że coś do niego nadal czuje, jednak nie jest w stanie mu zaufać. 
-A może ja nie chcę z Tobą rozmawiać. - minęła go, jednak nie udało jej się wejść do domu, ponieważ Zieliński chwycił w ostatnim momencie jej nadgarstek i przyciągnął ją do siebie. Wpił się w jej usta, odwzajemniła pocałunek. Musiała przyznać, że potrafił sprawić, że zapominała o całym świecie, o wszystkim co sprawiało jej przeszywający ból. Jednak w tym momencie racjonalne myślenie powróciło dużo szybciej niż działo się to, za każdym razem gdy łączył ich usta w namiętnym pocałunku. Oderwała się od niego i spojrzała prosto w jego oczy. Nie wiedziała, co powinna zrobić, co powiedzieć. Wiedziała jednak, że nie uda jej się o nim zapomnieć. -Spójrz mi prosto w oczy i powiedz, że mnie nie kochasz. - przejechał delikatnie palcami po jej policzku. Zmrużyła powieki. Jego dotyk działał na nią jak lekarstwo. Musiała przyznać, że miesiące bez niego nie były tymi, które pozwalały jej w pełni cieszyć się z życia. Nie potrafiła go okłamać, jego jedynego nigdy nie okłamała.
-Nie umiem Cię okłamać. - chwyciła jego dłoń i zamknęła ją w swojej. -Kocham Cię, ale nie umiem Ci zaufać. - dodała patrząc w jego tęczówki. Starł z jej policzka łzę, która chwilę wcześniej opuściła jej oczy. 
-Zrobię wszystko, żebyś mi zaufała. - odpowiedział przybliżając się do niej. -Nie zdradziłem Cię i boli mnie to, że wierzysz ludziom, których nie znasz. - pochylił się nad nią i ściszył swój głos. Swoim oddechem delikatnie gładził szyję brunetki. Sprawiał tym samym, że drżała, z czego zdawał sobie bardzo dobrze sprawę. -Udowodnię Ci, że nie miałaś racji. - musnął swoimi wargami jej szyję. Schował swoje dłonie do kieszeni sportowej kurtki i powolnym krokiem przemierzał drogę prowadzącą do czarnej furtki. Otworzył samochód oraz przednie drzwi. Oparł się o nie, uśmiechnął się do niej przelotnie i już po chwili odpalał silnik swojego auta. Wrzucił pierwszy bieg, odciągnął hamulec ręczny i ruszył z piskiem opon z podjazdu jej domu. 


♦♦♦

Znalezione obrazy dla zapytania selena gomez bridgit mendler

Witajcie kochane.
U was też biało za oknami? Jak podoba wam się rozdział? Wiem, że trochę krótki, ale jakoś za dużo nie chciałam w nim zawierać, aby ciekawsze zostawić na później. Mam nadzieję, że mi to wybaczycie. 
Pozdrawiam was bardzo gorąco, dziękując jednocześnie za wszystkie komentarze pod poprzednimi rozdziałami.

Jest jeszcze jedna sprawa. Chciałabym was bardzo przeprosić za brak rozdziałów na blogu o Piszczku. Gdzieś zgubiłam pomysł na opowiadanie o nim. Nie usunę go, ale trochę zmienię bohaterów oraz cały zarys historii. Mam nadzieję, że mi wybaczycie. 
Zapraszam po informację : http://dont--let-me-down.blogspot.com/2016/11/przepraszam.html

Buziaczki ;*

12 komentarzy:

  1. Ulala, co tu sie dzieje? Nie mogę się doczekać następnego rozdziału.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję! Cieszę się, że Ci się podoba :-)
      Pozdrawiam gorąco.

      Usuń
  2. Melduję się!
    Kochana, rozdział jest naprawdę fajny, więc powinnaś być z niego zadowolona :)
    Fakt, może trochę krótszy niż bywało to zwykle, ale i tak sporo się dzieje. Jestem strasznie ciekawa, co dalej przygotowujesz, bo akcja coraz bardziej się nam rozkręca ^^
    Weny i buziaki :**

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję Ci ko kochana.
      Wiem, bardzo za tę krótką długość rozdziału przepraszam. Sama nie wiem dlaczego tak wyszło.
      Powiem szczerze, że co do dalszych losów bohaterów to nawet nie wiem co wymyślę. Ale na pewno coś wymyślę.
      Kochana, bardzo dziękuję za komentarz.
      Pozdrawiam.

      Usuń
  3. Już nie mogę doczekać się urodziny babci Kapustki. To pewnie będzie jedną wielka komedia...lub miże coś zaiskrzy.
    A co do Ziela to ciekawe gdzie zabierze Gabrysię. 👏👏👏👐😚😄

    Pozdrawiam i również zapraszam do mnie http://you-change-my-llife.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Urodzin babci Kapustki? Ja również, zobaczymy co uda mi się wymyśleć. Obiecuję, że nie zawiode i coś wymyślę.
      Zielu pokaże swoją inną wersję, taką, z której nikt go nie znał poza Gabrysią.
      Dziękuję za komentarz, gorąco pozdrawiam.

      Usuń
  4. Super rozdział. Pozdrawiam kochana, życzę weny.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję kochana za komentarz.
      Cieszę się, że Ci się podoba.
      Buziaczki ;)

      Usuń
  5. Nie wiem, czy Zosia będzie szczęśliwa, że ma odgrywać dziewczynę Kapustki... :D Jestem bardzo ciekawa jej reakcji :)
    Najbardziej jednak intryguje mnie wątek Piotrka i Gabrysi. Mam nadzieję, że dziewczyna będzie w stanie w końcu mu zaufać, ponieważ widać, że chłopakowi bardzo na niej zależy. Trzymam za nich kciuki :)

    Przepraszam, że tak krótko, chociaż o takim świetnym rozdziale powinnam napisać więcej :(

    Pozdrawiam Cię i życzę dużo, dużo weny! :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jej reakcja już w jutrzejszym rozdziale.
      Wszystko się jakoś ułoży, to mogę zagwarantować.
      Cieszę się, że jesteś.
      Pozdrawiam i dziękuję za komentarz.

      Usuń
  6. Nie liczy się długość, a jakość. Zresztą nie powinnaś narzekać, bo widziałam krótsze rozdziały i o wiele gorzej jakości, więc jest w porządku. Zobaczymy, jak to się rozegra. Plus, cieszy mnie reakcja Grześka, dojrzale się zachował.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję kochana, bałam się, że ten rozdział spotka się z waszą dezaprobatą. Odetchnęłam z ulgą, gdy okazało się, że tak nie jest.
      Grzesio jest dojrzałym facetem, więc jego zachowanie nie mogło być inne.
      Dziękuję za komentarz, pozdrawiam gorąco.

      Usuń