czwartek, 20 kwietnia 2017

Rozdział XXXIV - "Jak dzieci, normalnie jak dzieci."


Maj 2017 r. 

        
       Truskolasy /  Polska.


-A ja? - zapytał Robert, wbijając w Agatę smutne spojrzenie. Błaszczykowska puknęła się w czoło, po czym odwróciła się na pięcie i wróciła do kuchni, w której Anna Lewandowska, Ewa Piszczek i Anna Fabiańska kończyły przygotowywać sobotni obiad. Ania, będąca w zaawansowanej ciąży, była przez dziewczyny kontrolowana na każdym kroku, jednak bardzo się z tego faktu cieszyła. Wiedziała, że ma przyjaciółki, na które może w pełni liczyć. 
-Ten Twój mąż to mnie zaczyna doprowadzać do szaleństwa. - powiedziała, wbijając spojrzenie w Anię. Lewandowska rzuciła jej rozbawione spojrzenie, przewracając w dłoni widelec z plastikową rączką. 
-Gdybyś się z nim związała to ja miałabym o wiele lżej. Kuba jest aniołem. - odpowiedziała uśmiechając się do niej szeroko. Swoim stwierdzeniem zaciekawiła zarówno żonę Piszczka, jak i Fabiańskiego. 
-Mój Kubuś jest aniołem, ale w sumie Robert nie jest taki zły. - powiedziała opierając się o jasny blat kuchennych szafek. 
-Spróbuj spędzić z nim więcej niż kilka godzin to inaczej będziesz mówiła. - odpowiedziała jej, wbijając jednocześnie widelec w warzywa znajdujące się na jasnym talerzu, który Agata kilka chwil wcześniej postawiła przed Lewandowską. 
-Spędzałam i wiem, o czym mówisz. - dodała Agata, po czym obie wybuchnęły niepohamowanym śmiechem. Ewa natomiast rzuciła Ani Fabiańskiej porozumiewawcze spojrzenie, po czym druga z kobiet odchrząknęła i stanęła między kobietami. 
-Czy my o czymś nie wiemy? - zapytała niepewnie, mieszając w niedużej misce sos do mięsa, które babcia Kuby Błaszczykowskiego wraz ze swoją kontuzjowaną wnuczką przygotowały w piątkowe popołudnie.
-Wielu rewelacji z życia dwóch najlepszych piłkarzy polskiej reprezentacji. - powiedziała Julia pojawiając się w progu przestronnej kuchni. Kule ortopedyczne, które od półtora tygodnia były jej przyjaciółmi pomagały jej poruszać się, po operacji, bolącego kolana. 
-Czekaj, czy wy byłyście odwrotnie? - nieskładne pytanie zadane przez Anie Fabiańską spotkało się z uśmiechami na twarzach trzech pozostałych kobiet. W międzyczasie Julia weszła w głąb kuchni, siadając na drewnianym krześle, które chwilkę wcześniej odsunęła specjalnie dla niej Agata. Cieszyła się, że Julka znów była razem z nimi, ale fakt tego, że kontuzja wykluczyła ją na długi czas z gry w Barcelonie wszystkich ich smucił. Jednak cieszył ich fakt, że dziewczyna nie rozpaczała nad utratą miejsca w zespole Barcelony. 
-Nie wiem, o co chodziło w Twoim pytaniu, ale przez krótki okres czasu, ja byłam z Kubą a Aga z Robertem. - odpowiedziała Ania, pałaszując zdrową sałatkę przygotowaną przez Agatę. 
-Żartujecie chyba? - zapytała głośno Ewa, czym przywołała do kuchni kilku mężczyzn siedzących w salonie, a byli to: Robert Lewandowski, Jakub Błaszczykowski, Artur Jędrzejczyk, Łukasz Piszczek i Łukasz Fabiański. Zaciekawiły ich bowiem wysokie dźwięki dochodzące z kuchni, w których partnerki piłkarzy kończyły przygotowywać wystawny obiad, który miał być ich spotkaniem po krótkiej przerwie. 
-A Tobie co? - zapytał Piszczek, wpatrując się w swoją żonę. Ewa rzuciła mu mordercze spojrzenie, czym wprawiła w śmiech jego przyjaciół obserwujących jego reakcję. 
-Ewa dość emocjonalnie przyjęła wieść o dość dziwnych relacjach panujących między Agą, Anią, Lewym i Kubą. - odpowiedziała Julia uśmiechając się do nich szeroko. 
-Jakie relacje? - zapytał Fabiański sugestywnie patrząc na Kubę i Roberta, którzy w jednej chwili zaczęli błądzić wzrokiem po ścianach kuchni, czym zaciekawili dosłownie wszystkich. 
-Ty, stary czy ty masz przede mną jakieś tajemnice? - zapytał Błaszczykowskiego, głosem pełnym wyrzutu Piszczek. Kuba w odpowiedzi jedynie zaczął pogwizdywać pod nosem, tylko po to, żeby nie odpowiedzieć na pytanie zadane mu przez Łukasza. Nigdy nie miał przed Piszczkiem żadnych tajemnic, jednak fakt, o którym wspomniała Julia był częścią życia, którą razem z Robertem owiali tajemnicą.
-Dobra ja uratuje sytuacje, bo widzę, że wy nie raczycie tego zrobić. - powiedziała Julia, chwytając kule ortopedyczne oparte o srebrną lodówkę. 
-Otóż Agata mając dwadzieścia lat, spotykała się przez kilka miesięcy z naszym kochanym Robertem. A Kuba w tym samym czasie spędzał miłe chwile z Anią. - powiedziała podchodząc do Ani, która z dużym zapałem pochłaniała warzywa z kolorowej miseczki. 
-Żartujecie sobie z nas? Mówiliście, że się przyjaźniliście! - zapytał Fabiański.
-Wam było wolno, a nam już nie? - zapytał po krótkiej chwili Robert, który jako pierwszy postanowił przerwać ich zmowę milczenia.
-Oj już się tak nie oburzaj. - powiedziała Agata pojawiając się obok Roberta. Ania jedynie uśmiechnęła się pod nosem, a Lewandowski stanął jak naburmuszony. 
-Ej, a ty to się nie pomyliłaś przypadkiem? - zapytał po chwili Jakub, gdy widział jak Agata uśmiecha się słodko do Roberta i daje mu buziaka w policzek. 
-Jak dzieci, normalnie jak dzieci. - skomentowała Julia i po krótkiej chwili opuściła powolnym krokiem kuchnie podpierając się na ciemnych kulach ortopedycznych. 





       -A ty jak się czujesz, co? - pytanie Wojtka Szczęsnego sprawiło, że siedząca dotąd na łóżku w towarzystwie Tosi, w swoim pokoju Julia, podniosła wzrok i z lekkim uśmiechem na twarzy spojrzała na bramkarza jednego z włoskich klubów. Musiała przyznać, że kontuzja, której się nabawiła, kolejny raz zniszczyła jej piękne marzenia. Chciała osiągnąć wiele i gdy miała taką możliwość i gdy była tego tak blisko, wszystko wyparowało, po tym jak podczas meczu została okrutnie sfaulowana, co w konsekwencji sprawiło, że sezon się dla niej zakończył, a kariera stanęła pod wielkim znakiem zapytania. 
-Myślałam, że wszystko już mi się udał, że wyszłam na prostą. A tu proszę ... - przerwała wskazując mu na leżącą na poduszce nogę. Kolano obandażowane było specjalnym bandażem, ze specjalną opaską, chroniącą przed urazem istniejącej kontuzji. Dodatkowo sina skóra dawała dodatkowo do zrozumienia, że uraz nie należał do delikatnych. 
-Nie przejmuj się, zobaczysz wszystko się ułoży. - powiedział siadając obok niej i obejmując ją swoim ramieniem. Bardzo ją lubił i chciał żeby młoda dziewczyna znalazła szczęście u boku, kogoś kto na nią zasługuje. Tak samo chciał, żeby życie potoczyło się względem Marysi, którą traktował jak najlepszą przyjaciółkę, której mógł się wygadać i wyżalić wiedząc, że dziewczyna go wysłucha i zrobi wszystko, żeby mu pomóc i co najważniejsze nikomu o tym nie powie, jeśli on nie wyrazi na to zgody. 
-Wiesz co, w sumie spełniły się moje największe marzenia. - dodała po chwili, uśmiechając się do bramkarza. Wojciech zmarszczył brwi, uważnie się jej przyglądając. Zdziwiła go swoimi słowami. 
-Co masz na myśli? - zapytał. Westchnęła, przyglądając się śpiącej na łóżku dziewczynce. 
-Mam świetnych przyjaciół, zyskałam rodzinę, zagrałam dla Barcelony. Wszystkie trzy się spełniły. - odpowiedziała mu, sprawiając, że na jego twarzy pojawił się lekki uśmiech. Ta dziewczyna miała w sobie coś niesamowicie niezwykłego, co wszystkich zarażało. Jej uśmiech był niesamowicie piękny, o czym wszyscy bardzo dobrze wiedzieli. 
-Jesteś niesamowita i mam nadzieję, że spotkasz kogoś kto Cię pokocha najmocniej jak będzie tylko potrafił. - odpowiedział jej, całując dziewczynę w czoło. 
-Dziękuję Ci. - powiedziała cicho. Gdy mała Tosia otworzyła swoje oczki i wbiła swoje spojrzenie w bramkarza siedzącego na łóżku, piłkarz poczuł ukłucie w okolicach serca. Od ślubu z Mariną, co jakiś czas pojawiały się rozmowy odnoszące się do dzieci, jednak były one jedynie wspominaniem o powiększeniu rodziny, jednak wszystkie rozmowy dotyczyły odległej przyszłości. A on, zaczął dorastać do faktu zostania ojcem. Julia zauważyła w kącikach jego oczu zbierające łzy, nie sądziła, że Szczęsny może być takim wrażliwcem. Gdy objęła Szczęsnego ramieniem dostrzegła w odbiciu lustra Arka, idącego do jej pokoju z drewnianą tacą, na której stały trzy, porcelanowe kubki. Pokiwała mu lekko głową, gdy natrafiła na jego spojrzenie. On jedynie skinął i wycofał się z zamiaru wejścia do pokoju. 
-Kocham Marinę, bardzo ją kocham. Wiem jak bardzo chciała mieć dziecko, jeszcze przed naszym ślubem. Ale ja wtedy jeszcze nie byłem na tyle dojrzały, żeby się na to zdecydować. Teraz, gdy tak patrze na dzieci chłopaków, na Anię, która czeka na dziecko, zazdroszczę im. - powiedział, biorąc małą Tosię Jędrzejczyk na swoje drżące ręce. Chciał móc codziennie brać takie maleństwo w ramiona, przytulać ją, całować w czoło i w czubek głowy. Chciał, żeby mówiło do niego "tato". Wydawało mu się, że dorósł do tego faktu. 
-Dorosłeś Wojtek, dorosłeś. - stwierdziła, poprawiając śpioszki, okrywające ciało małej dziewczynki. 
-Powiedz Marinie, to co powiedziałeś mi. Zobaczysz, że będzie szczęśliwa. - uśmiechnęła się do niego. Podniósł na nią wzrok, jednak po krótkiej chwili kolejny raz wbił go w małą dziewczynkę. 
-A mogłabyś mi w tym pomóc? - zapytał niepewnym głosem.
-Mam z nią porozmawiać? - spytała patrząc na niego niepewnie. 
-Mogłabyś to dla mnie zrobić? - zapytał, a Julia po kilku chwilach namysłu pokiwała mu lekko, pozytywnie głową. Uśmiechnął się do niej szczerze i był wdzięczny za okazane mu zainteresowanie. 






     -Nie mówisz mi czegoś. - stwierdziła, stanowczym głosem Marysia stając obok Grzegorza, który oparty o pień rozłożystego drzewa obserwował uważnie siedzących w ogrodzie przyjaciół. Ostatni raz widzieli się dokładnie dwa tygodnie wcześniej, na ślubie Celii i Diego'a i Marysia miała wrażenie, że od tamtego momentu z piłkarzem zaczynało dziać się coś dziwnego, coś czego ona nie rozumiała. 
Krychowiak przymknął na krótką chwilę oczy, wziął głęboki oddech, po czym niepewnym wzrokiem spojrzał na swoją przyjaciółkę. 
-Nie prawda. - odpowiedział uśmiechając się do niej lekko. Zmarszczyła brwi, patrząc na niego przeszywającym spojrzeniem. Znała go już na tyle, żeby wiedzieć kiedy kłamie. Nie była głupia.
-O co Ci chodzi? - zapytała stając na przeciw niego. On jedynie przeniósł szybko wzrok, w zupełnie innym kierunku. Po to, żeby zbyt długo nie utrzymywać z blondynką kontaktu wzrokowego. Od powrotu ze ślubu Celii i Diego'a miała wrażenie, że mężczyzna zmienił swoje podejście do jej osoby. Nie wiedziała jednak dlaczego i nie ukrywała tego, że chciałby się tego dowiedzieć. 
-O nic mi nie chodzi! - krzyknął, chwytając jej nadgarstki w swoje dłonie. Gdy spojrzał na twarz blondynki zdał sobie sprawę, że przesadził. Puścił je, spuścił głowę i usiadł na zielonej trawie. Nie potrafił pomóc sam sobie i nie chciał przyjąć niczyjej pomocy. 
  Marysia po długiej chwili otrząsnęła się i spojrzała niepewnym wzrokiem na piłkarza, którego zachowanie bardzo ją niepokoiło. Nie wiedziała co ma o nim myśleć. Zmienił się, a ona zauważyła to już na ślubie Celii. Nie wiedziała jednak co było powodem takiego zachowania mężczyzny. 
Nie była pewna, ale wzięła głęboki oddech i podeszła do siedzącego na zielonej trawie piłkarza. Zależało jej na Krychowiaku, i wiedziała o tym bardzo dobrze. 
-Grześ. - blondynka kucnęła obok niego, kładąc dłonie na jego umięśnionym ramieniu. Chciała mu pomóc, chciała żeby mężczyzna się przed nią otworzył i powiedział co leży na jego sercu. 
-Grzesiu, popatrz na mnie. - powiedziała, delikatnie unosząc jego podbródek swoją dłonią. Nie wiedziała co ją tknęło, co sprawiło, że złożyła na wargach Grzegorza swoje wargi. Przymknęła powieki, gdy piłkarz odwzajemnił pocałunek. Objął ją w pasie, przyciągając ją do siebie. Oderwali się od siebie dopiero w momencie, w którym obydwojgu zabrakło powietrza. 
-Ja przepraszam, nie powinnam... - położył na jej ustach palec, dając jej do zrozumienia, że nie akceptuje słów, które wypowiedziała. Uśmiechnął się do niej delikatnie, objął w pasie kolejny raz i bez słowa przyciągnął do siebie i kolejny raz zatopił się w jej wargach, smakujących malinami. W wargach, o których śnił każdej nocy. Gdy przerwał pocałunek spojrzał w jej piękne oczy, w których dostrzegł błysk a jej twarz ozdobił piękny uśmiech. Oparł łokcie na trawie, na której leżała Marysia i wpatrywał się w nią jak w Boginie, co nie umknęło uwadze obserwujących ich Łukasza Fabiańskiego i Wojtka Szczęsnego. Obaj wiedzieli, że nie jest to zbyt fair w stosunku nich, jednak chcieli aby dwójka była szczęśliwa. 
-Widzisz to co ja? - spytał szeptem Wojtek, trącając łokciem stojącego obok niego Fabiańskiego.
-Widzę! - warknął, co zaciekawiło Szczęsnego. 
-Łukasz wyłaź zza tego drzewa. - stwierdzenie Marysi sprawiło, że wpatrzony w nią Grzegorz zmarszczył brwi. Blondynka posłała mu uśmiech, po czym ruchem oczami skierowała jego spojrzenie na rozłożyste drzewo, za którym stali Łukasz Fabiański i Wojtek Szczęsny, którzy chwili dopilnować aby siostra tego pierwszego i najlepszy przyjaciel tego drugiego, po prostu byli szczęśliwi. Fabiański zrobił wielkie oczy, słysząc słowa swojej siostry. Zdziwiła go taka kolej rzeczy. 
-Skąd wiedziałaś? - spytał, wychylając się zza szerokiego konara. 
-Znam Cię na wylot braciszku. - skomentowała, podnosząc się na łokciach i uważnie przyglądając się zdziwionej twarzy swojego jedynego brata.
-Po prostu chcę, żebyś była szczęśliwa i czy trudno zrozumieć to, że chcę dopilnować tego, żebyś trafiła w odpowiednie ręce. - rzucił z naburmuszoną miną, sprawiając, że Szczęsny parsknął śmiechem. 
-Znowu szpiegujesz?! - Łukasz podskoczył w miejscu słysząc stanowczy głos swojej żony, Anna. Fabiańska stała wraz ze swoją przyjaciółką Ewą Piszczek. Obie kobiety stały nieopodal nich ze skrzyżowanymi na klatkach piersiowych rękoma, wzrokami bazyliszka skierowanymi na Fabiańskiego i z uniesionymi do góry brwiami. Żadna z tych dwóch kobiet nie znosiła nadopiekuńczości starszego z bramkarzy reprezentacji Polski. Ewa, zachowanie swojego męża względem swojej siostrzenicy, również krytykowała. 
-Nie szpieguje. - odpowiedziała, prostując się jak na zawołanie.
-Aha, Piszczu też tak mówi. - rzuciła Ewa kierując wzrok w stronę Piszczka i Błaszczykowskiego bawiących się nad małym jeziorkiem nieopodal domu. 
-O co wam chodzi? - zapytał, przyjmując obronną postawę. 
-Do domu! - warknęła Anna wbijając w męża mordercze spojrzenie. 
-Ale.. 
-Do domu! - warknęła po raz kolejny, wskazując Fabiańskiemu dłonią w kierunku domu rodziny Błaszczykowskich. Wojtek widząc całą scenę roześmiał się, co nie umknęło uwadze towarzyszącej Fabiańskim, Ewie.
-Ty Wojtek, też. - powiedziała, chwytając go za poły bluzy i niepocieszonego zaciągnęła do domu, żeby dali oni spokój świeżo upieczonym zakochanym. Odchodząc z tamtego miejsca obie kobiety, odwróciły się i posłały w kierunku Marysi lekkie uśmiechy, i puściły w jej kierunku oczko. Lekarka odpowiedziała im delikatnym uśmiechem na twarzy.
    Marysia odprowadziła towarzystwo wzrokiem, a na jej twarzy pojawił się lekki uśmiech, który od razu zwrócił uwagę stojącego nieopodal Krychowiaka. Grzegorz spojrzał na nią i już po krótkiej chwili pojawił się obok niej, obejmując ją w pasie i przyciągając do siebie. Przejechał dłonią po jej policzku, uśmiechając się do niej uwodzicielsko, co dziewczynie nie umknęło. 
-Przyjedziesz do mnie, do Sevilli? - zapytał, błądząc wzrokiem po twarzy blondynki. 
-A po co, miałabym do Ciebie przyjeżdżać? - spytała, bawiąc się skrawkiem jego jasnej koszuli, spod której wystawał ciemny podkoszulek, będący prezentem od byłej, już, dziewczyny. 
-Kocham Cię, na prawdę i nie potrafiłem patrzeć bez bólu na to jak uśmiechasz się i tańczysz z innymi na ślubie i weselu Diego'a i Celii. Mnie traktowałaś tylko jak przyjaciela, nie patrzyłaś inaczej i to mnie bolało. A teraz, gdy wiem, że mam u Ciebie jakieś szansę, chciałbym żebyś dała szanse nam. - po słowach, które usłyszała z ust Grzegorza w kącikach jej oczu zalśniły łzy. Nie sądziła, że Grzesiek może nosić w sobie tak wiele, różnych emocji, których nie potrafił jej przekazać. Wzruszył ją, sprawiając, że odetchnęła głęboko. Ona czuła do niego to samo, i była szczęśliwa, że usłyszała to wyznanie z jego ust. 
-Kocham Cię. - szepnęła, po czym złączyła ich usta w namiętnym, pełnym uczucia pocałunku. Gdy oderwali się od siebie, zaplotła swoje dłonie na jego szyi, po czym uśmiechnęła się do niego uroczo. 
-Przyjadę do Sevilli i tak łatwo mnie z niej nie wyrzucisz. - powiedziała grożąc mu przed nosem palcem. 
-Nie mam zamiaru. - odpowiedział uśmiechając się do niej szeroko i całując ją w czubek jej głowy. 





♦♦♦


kilka słów ode mnie:


Nie było mnie miesiąc i trzynaście dni, choć powinnam pojawić się wcześniej. Niestety ... mam dużo spraw, które nie pozwalały mi zaglądać tu częściej, jednak teraz postaram się nadrobić zaległości i mam nadzieję, że wybaczycie mi moją niedyspozycję. Mam nadzieję, że nie będziecie trzymać urazy i wybaczycie mi moją nieobecność. Dziękuję za komentarze, które pomimo braku nowych rozdziałów, pojawiały się pod poprzednimi. 
Obiecuję wam, że dokończę tę historię. Bądźcie tego pewni. 
Dziękuję za to, że mimo wszystko tu jesteście, czytacie, komentujecie. Nawet nie wiecie ile znaczy dla mnie ten fakt. Bardzo was za to kocham i nic tego nie zmieni.  


Pozdrawiam was bardzo, bardzo gorąco.
Buziaczki.
Evie.

   

  





  
     
      
        

8 komentarzy:

  1. Na dobre opowiadanie warto czekać. Cudowny rozdział i do następnego♥

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję serdecznie za taką opinię o moim opowiadaniu. Obiecuję, że kolejny rozdział pojawi się o wiele szybciej, niż ten obecny.
      Pozdrawiam gorąco i mocno całuję.
      Evie.

      Usuń
  2. Nareszcie Grzegorz i Marysia są razem. Tak długo na to czekałam. Na coś cudownego warto czekać. Pozdrawiam i do następnego. :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się! 😊
      Nie sądziłam, że aż tak lubicie Marysie i Grzesia. 😯
      Dziękuję serdecznie za komentarz, za to, że jesteś.
      Postaram się, żeby następny rozdział pojawił się szybciej niż ten.
      Pozdrawiam najmocniej jak potrafię. 😘

      Usuń
  3. Melduję się!
    Fajnie, że wróciłaś, wiesz? ^^
    Rozdział naprawdę dobry, warto było na niego czekać, niesamowicie przyjemnie mi się go czytało.
    Weny, buziaki :**
    PS. I zapraszam do siebie, jeśli masz ochotę :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie wiedziałam i przyznaję się bez bicia. 😊
      Cieszę się, że rozdział się spodobał. Mam nadzieję, że kolejne również się spodobają, a do końca już dużo ich nie zostało.
      Dziękuję za komentarz z całego serduszka. ♥
      Pozdrawiam.😘

      Usuń
  4. Rozdział jak zwykle świetny, nic dodać nic ująć.Cieszę się,że Marysia i Grzesiu są razem. Co do kolejnego rozdziału będę czekać tyle ile trzeba.:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję!!! ♥ 😊
      Powiem szczerze, że ja również cieszę się z faktu, że Marysia jest z Grzesiem.
      Dziękuję za komentarz całym serduszkiem. ♥
      Pozdrawiam mocno. 😘

      Usuń