czwartek, 6 października 2016

Rozdział XVII - 'Ja też zazdroszczę mu rodziny.'

Rozdział siedemnasty ~ Rozmowa o przyszłości, faceci i rodzina.

Niech się niebo nie kojarzy tylko z deszczem, niech się rzeka nie kojarzy z rzeką łez.
Są na świecie dobre okna w dobrym mieście, i ta wiara, że w człowieku - człowiek jest.



Truskolasy, Polska
18 lipiec 2016 r.


           -O czym chciałeś rozmawiać? - zapytała Woźnicka, siadając na drewnianej ławce w Truskolaskim parku. Artur wziął głęboki oddech, siadając na ławce tuż obok niej. Całą noc myślał nad doborem odpowiednich słów, nad tym, aby pokazać blondynce, że mu zależy. Że po prostu chciałby dostać od niej drugą szansę, której na pewne nie zmarnuje. Od ich wspólnej nocy minęło ponad trzy tygodnie i od tamtej pory żadne z nich nie odważyło się odezwać, jako to pierwsze. Duma im po prostu na takowy ruch nie pozwalała. 
-Czuję się podle, po tym co się stało. Wiem, że powinienem coś powiedzieć, nie wychodzić bez słowa, ale byłem w szoku i nie do końca dotarło wtedy do mnie to co stało się w nocy. Nie sądziłem, że to wszystko tak się potoczy. Mam wyrzuty sumienia względem Ciebie. - chwycił delikatnie jej dłoń i zamknął w swojej dłoni. Bał się, że w ogóle nie zgodzi się na rozmowę z nim. Wiedział, że ma o nim złe zdanie i przygotował się na to, że Woźnicka spuści go po brzytwie. Zdziwił się więc tym, że nie zabrała dłoni i nie uciekła. Uniosła głowę i spojrzała na niego, krótko, ale intensywnie. 
-Też tego chciałam. - szepnęła, po czym kolejny raz spuściła głowę, wpatrując się w swoje buty. Bijąc się z myślami, przymknęła delikatnie powieki. Chciała być względem niego fair i wiedziała, że musi to zrobić. Wzięła głęboki oddech, mocno ściskając swoje wargi. Jędrzejczyk jakby pod wpływem jej reakcji, pogłębił swój uścisk. Spojrzała mu prosto w oczy a oddech przyspieszył zdecydowanie. 
-Jestem w ciąży. - osłupiał. -I to Twoje dziecko. - dodał widząc, jego wyraz twarzy. 



-Jak myślisz Kaśka powie Arturowi? - zapytała w pewnym momencie Julia, która dotąd w milczeniu kroiła wcześniej umyte i obrane warzywa, będące składnikami obiadu. Marysia, która mieszała coś w średniej wielkości garnku odwróciła się w jej kierunku z drewnianą łyżką i miną, której Kowalczyk na samym początku nie była w stanie rozszyfrować. Zmrużyła oczy, delikatnie bujając łyżką w dłoni. Kasię znała dopiero paręnaście tygodni, więc nie mogła tak od razu poznać jej natury. Wiedziała jednak, że tak jak większość kobiet, dla dobra dziecka zrobi wszystko, nawet jeśli będzie to wbrew jej naturze i wszelkim przekonaniom. 
-Powie. - rzuciła, delikatnie kiwając głową. Wiedziała jak ona zachowałaby się na miejscu Woźnickiej. Nie zrobiłaby czegoś, co miałoby wpłynąć  negatywnie na jej dziecko. Julia westchnęła, kiwnęła głową i wróciła do swojego wcześniejszego zajęcia rozmyślając na temat, o który chwilę wcześniej zahaczyła. Sama pewnie na miejscu Kasi powiedziałaby Arturowi o ciąży. Nie była jednak na jej miejscu i nie miała prawa oceniać jej zachowania. Choć miała nadzieję, że Woźnicka nie zrobi błędu, który zaważy na jej życiu. 
-Dziewczyny gdzie macie pampersy? - obie oderwały się od wykonywanych czynności, gdy usłyszały pytanie. Spojrzały na zaglądającego do kuchni Krychowiaka, delikatnie uśmiechającego się do obu kobiet. Maria rzuciła Julii, tylko im znane spojrzenie, którego nie potrafił rozszyfrować stojący w progu Grzegorz. 
-W przedpokoju, w dużej, niebieskiej torbie w głównej przegrodzie. - wyrecytowała Marysia, po czym odwróciła się z powrotem do blatu i wróciła do przygotowywania swojej ulubionej zupy. Krychowiak pokiwał głową, po czym zniknął z pola widzenia obu kobiet. 
-Faceci. - bąknęła pod nosem Fabiańska a Julia parsknęła śmiechem. 
     Po obiedzie jaki przygotowały Julia i Marysia do domu w Truskolasach wrócili Artur i Kasia. Piłkarz przywitał się z dziewczynami delikatnym spojrzeniem, po czym zniknął na drewnianych schodach a Woźnicka powoli zdjęła swój ulubiony sweter, który założyła, gdy wychodzili rano gdyż na dworze temperatura nie była zbyt wysoka. Usiadła na sofie obok małej Oliwii, która skupiona na kolorowej książeczce nie zwróciła nawet na nią najmniejszej uwagi. Zarówno Marysia jak i Kasia spojrzały na nią wyczekując relacji na temat rozmowy z Jędrzejczykiem, która patrząc na zegarek, trwała bardzo długo. Woźnicka spuściła głowę, po czym przejechała dłonią po swoich długich, blond włosach. 
-Chcę żebym z nim zamieszkała i wzięła ślub, tak żeby dziecko miało prawdziwą rodzinę. - obie dziewczyny zamurowały słowa, jakie wypowiedziała Woźnicka. Znały Jędrzejczyka i nie pomyślałyby, że mężczyzna skieruje w jej stronę taką propozycję. Owszem obie sądziły, że dobrze postąpił, bały się jednak, że prędzej czy później, któreś z nich może być w tym związku nieszczęśliwe. 
-Moim zdaniem zachowała się honorowo. - rzuciła Marysia podnosząc się z podłogi, na której wraz z małą Lenką siedziała. Nalała do szklanki wody mineralnej, choć chciała w niej umieścić zdecydowanie coś innego. Niestety w stanie Woźnickiej alkohol nie wchodził w grę. Kasia uśmiechnęła się do niej delikatnie, odbierając naczynie. 
-Wiem.
-To dlaczego jesteś taka przybita? - Julia przysiadła się bliżej niej, wbijając w jej osobę pytające spojrzenie. 
-Nie chcę, żeby był nieszczęśliwy mając ze mną dziecko. Nienawidził mnie, a tu proszę, bum i jest dziecko. Przecież on do mnie nawet nic nie czuje, więc co to za związek? - Fabiańska kucnęła przed Woźnicką, delikatnie przykładając swoją dłoń do jej płaskiego brzucha. Czuła, tak jak i Julia, że owa dwójka nie jest sobie obojętna i boi się tego przed samymi sobą przyznać. Miała nadzieję, że dziecko zmieni relacje między nimi i pokaże im, że nie są dla siebie obojętni. Żadna z kobiet nie wiedziała, że Jędrzejczyk nie poszedł na piętro, tylko stał na schodach przysłuchując się rozmowie między nimi. 
      Arkadiusz Milik wyszedł na taras domu swojego kolegi z reprezentacji, chcąc poprzyglądać się krajobrazowi jaki rozpościerał się nieopodal. Oparł dłonie o mosiężną poręcz, głośno wdychając świeżego powietrza. Chciał na osobności porozmawiać z Julią i wytłumaczyć wszystko co zaszło między nimi. Niestety albo nie miał odwagi, albo po prostu bał się owej rozmowy. Wyrwał się ze swoich rozmyśleń, gdy usłyszał głośne śmiechy dochodzące gdzieś z okolic domu. Zaciekawił się wyglądając właścicieli tych głosów. Uśmiechnął się pod nosem gdy w jego polu widzenia pojawiła się Julia goniąca pięcioletnią Oliwię. Gdy natrafiła na wzrok Milika, szepnęła coś do ucha dziewczynki, która pomachała Milikowi i już po chwili wbiegła po schodach do domu. Milik odprowadził dziewczynkę wzrokiem a na jego twarzy pojawił się szeroki uśmiech. Lubił dzieci, a córka Błaszczykowskich była wyjątkowym dzieckiem. Gdy usłyszał skrzypnięcie drewnianej deski tarasowej przeniósł wzrok na szatynkę, która stanęła niedaleko niego i wpatrywała się uważnie w obraz znajdujący się przed nią. Wiedział, że teraz albo nigdy.
-Nie chcę aby ten pocałunek wpłynął na naszą przyjaźń. - odwrócił się w jej kierunku, mając nadzieję, że w jej oczach znajdzie coś czego szukał w oczach, każdej z kobiet. Uśmiechnęła się do niego delikatnie, kiwając delikatnie głową.
-Nie wpłynie. - odpowiedziała, delikatnie uderzając go w ramię. Zaśmiał się pod nosem. Spojrzał w oczy, w spojrzenie, którego zawsze szukał.



Truskolasy, Polska
19 lipiec 2016 r.

    Zaciekawione zachowaniem Krychowiaka Julia i Marysia oparły swoje dłonie o jasny parapet i wyglądały przez kuchenne okno, obserwując dziwne zachowanie piłkarza. Rzuciły sobie porozumiewawcze spojrzenia, jednak żadna z nich nie skomentowała jego zachowania. Obie nieco zmartwiły się takim obrotem spraw. Odkąd przyjechał do Truskolasów wraz z Arturem i Arkiem był zupełnie inny niż podczas Euro. Coś im tam nie grało, coś było po prostu nie tak. Obie uważały, że jest bardzo wartościowym człowiekiem a Maria zdążyła przekonać się o tym na własnej skórze, mając w pamięci incydent sprzed tygodnia. Westchnęła sięgając po długi,wełniany i rozpinany sweter, po czym zarzuciła go na swoje ramiona. Uśmiechnęła się delikatnie do przyjaciółki, po czym chwyciła dwa kubki gorącej herbaty, jakie szatynka chwilę wcześniej przygotowała. 
-Porozmawiam z nim. - Kowalczyk pokiwała jej delikatnie głową, a gdy blondynka zniknęła z kuchni a ona usłyszała dźwięk zamykanych drzwi wróciła do obserwacji Grzegorza chodzącego w kółko po ogrodzie Agaty. Gdy wczoraj wieczorem zapytała co go trapi, zbył ją, że odczuwa jeszcze skutki libacji alkoholowej. Nie uwierzyła. Wiedziała, że żaden z nich nie pije aż tyle, żeby nie nadawać się do życia. Znała ich tak dobrze jak siebie samą, w końcu wychowywała się z Błaszczykowskim. Gdy ziewnęła obok niej pojawił się Arek Milik, nieco zaspany w jasnym podkoszulku i szortach robiących za jego piżamę. Przywitał szatynkę delikatnym i zarazem bardzo uroczym uśmiechem. Odpowiedziała tym samym i kolejny raz wbiła wzrok w rozciągający się za oknem ogród, w którym obok Krychowiaka pojawiła się Marysia z dwoma kubkami gorącego napoju. Zauważyła jak na twarz pomocnika reprezentacji wkradł się delikatny uśmiech. Podziękował jej skinieniem głowy, upił łyk brązowej cieczy, po czym kolejny raz utkwił wzrok w przejeżdżające drogą samochody. Blondynka uważnie się mu przyjrzała. Był dla niej zagadką, tajemnicą, którą chciałaby rozwiązać i odkryć. Zadziwiał ją, na każdym kroku. 
-Coś się stało? - zapytała cicho. Uśmiechnął się pod nosem, po czym delikatnie przekręcił głowę i wbił w nią jedno ze swoich spojrzeń. Zastanawiał się wiele razy, dlaczego ktoś taki jak siostra Fabiańskiego nadal była osobą stanu wolnego. Nie mógł tego pojąć, choć bardzo mocno chciał. 
-Zazdroszczę Twojemu bratu. - rzucił, kolejny raz umaczając swoje wargi w ciepłym naparze z herbaty. Zdziwiła się słowami jakie usłyszała, które padły z jego ust. Nigdy nie sądziła, że ktokolwiek może zazdrościć jej bratu, czegokolwiek. Widział to w jej oczach, nad którymi pojawiły się delikatne marszczenia. Wiedział, że swoją wypowiedzią ją zaciekawił. Sam często zaciekawiał samego siebie. 
-Czego mu zazdrościsz? - zapytała mocniej ściskając w dłoni swój kolorowy, porcelanowy kubek, w którym znajdowała się malinowa herbata, jej ulubiona. 
-Może to śmieszne, ale tak po prostu, rodziny. - odpowiedział jej wzrokiem, w którym zauważyła coś nietypowego, wyjątkowego i na swój sposób uroczego. Nie sądziła, że ktoś taki jak on byłby w stanie tak otwarcie przyznać się do takiej rzeczy. Kolejny raz sama przed sobą musiała przyznać, że poprzez Krychowiaka mężczyźni stają się dla niej tajemnicami nie do odkrycia. Myśląc tak dalej doszła do wniosku, że ona również zazdrości swojemu bratu, kochającej żony i słodkiego synka. Teraz rozumiała przybicie Krychowiaka. Często zaszywała się w swoim pokoju, rozmyślając nad swoim życiem, które niestety nie było takie jakim chciała aby się stało. 
-Ja też zazdroszczę mu rodziny. - szepnęła unosząc nieznacznie jeden z kącików ust.
      Arek i Julia uważnie obserwowali, każdy ruch Krychowiaka i Fabiańskiej. Lubili ich bardzo, traktowali jak własną rodzinę. Chcieli aby ta dwójka znalazła swoje szczęście, bo zasługiwali na nie jak nikt inny. Mieli nadzieję, że wszystko w ich przypadku zakończy się happy endem. 
-Herbaty się napijesz? - zapytała w pewnym momencie, ocierając policzek skrawkiem ciemnej bluzy. Jednak Arkadiusz nie był głupi i wyczuł, że coś jest na rzeczy. Znał Julię na tyle dobrze, żeby wiedzieć, że coś jest na rzeczy. Obejrzał się na nią, marszcząc brwi. Podszedł do niej powolnym krokiem. Stanął obok niej, uważnie ją obserwując. Zauważył łzę na jej policzku i otarł ją swoją zimną dłonią. Zadrżała pod wpływem jego dotyku. Odwróciła głowę i przecięła jego pełne troski spojrzenie. 
-Co się dzieje, mała? - zapytał cicho wręcz szeptem, cały czas delikatnie gładząc jej policzek swoją dłonią. Patrząc w jego oczy, znajdowała w nich coś czego potrzebowała. Otuchy i troski. Tego potrzebowała najbardziej. 
-Zazdroszczę Kubie. - szepnęła odkładając na blat kuchenny saszetkę herbaty, którą miała przygotować Arkadiuszowi. Kolejny raz zmarszczył brwi uważnie obserwując szatynkę. Nie rozumiał jej, choć coś mu świtało gdzieś z tyłu głowy. -Zazdroszczę mu tego, że znalazł prawdziwą miłość. - powiedziała cicho, wtulając się w Milika. On jedynie pocałował ją w czubek głowy, wiedząc, że dziewczyna potrzebuje takiej chwili, która ją po prostu oczyści. 
       Grzesiek przysiadł na drewnianej ławce, która znajdowała swoje miejsce w zielonej altance. W jego ślady poszła towarzysząca mu blondynka, z kubkiem herbaty w dłoniach. W swoim towarzystwie czuli się wyjątkowo dobrze, jednak żadne z nich nie było w stanie się do tego przyznać. Dużo ich łączyło, mniej rzeczy było rzeczami, które ich dzieliły.
-Mój brat jest po prostu szczęściarzem. - zaśmiała się cicho podciągając nogi pod brodę. Szatyn kolejny raz uważnie się jej przyznał. Intrygowała go, na każdym kroku. Zaciekawiała go wszystkim co robiła. Była uczciwa, miła, sympatyczna i pełna marzeń, które jego zdaniem były bardziej realne niż te, które miał właśnie on. 
-Ja nim nie jestem. - mruknął pod nosem, zwracając na siebie jej uwagę. Odłożyła kubek na drewniany, średnich rozmiarów stół i już po chwili siedziała zwrócona twarzą do piłkarza. Delikatnie położyła swoją dłoń na jego dłoni, o wiele cieplejszej niż ta należąca do niej. Podniósł głowę i uważnie się jej przyjrzał. Była tak bardzo różna od dziewczyn, które znał i z którymi się spotykał. Była w jego wieku, na zewnątrz była twardą kobietą, w środku dziewczynką, którą tak bardzo łatwo można byłoby skruszyć jednym, nieco mocniejszym dotknięciem. 
-Zobaczysz, że kiedyś znajdziesz kobietę, która będzie dla Ciebie tak dobra jak Anka dla Łukasza. - uśmiechnęła się do niego przyjaźnie mówiąc te słowa. Zaśmiał się cicho, komentując to co powiedziała. -A w związku z tym, że znasz Kubę, Piszczka i Lewego, to możesz znaleźć ją szybciej niż byś się mógł tego spodziewać. - dodała z uśmiechem na twarzy. Krychowiak zdziwił się jej stwierdzeniem, nie bardzo rozumiał to, co chciała mu przekazać. - Już Ci tłumaczę. Gdyby nie determinacja Kuby, Piszczka i Lewego to Ania, nie byłaby panią Fabiańską. To samo było w przypadku Roberta, gdyby nie Kuba i Piszczu,Ania nie byłaby teraz panią Lewandowską. Ewa Piszczek również nie byłaby żoną Łukasza gdyby nie Kuba i Robert. A gdyby nie Robert i obaj Łukasze, Agata nie miałaby teraz tak cudownego męża, dzieci i domu. - zaśmiała się kończąc swój wywód. Zdziwiła tym stwierdzeniem Krychowiaka. Nie znał tej historii, zawsze sądził, że było zupełnie inaczej. 
-Zaczynam się bać. - mruknął, głośno przełykając ślinę. 
-Na Twoim miejscu już bym się bała. - pokiwała mu kilkakrotnie głową uśmiechając się przy tym promiennie i przyjacielsko. 
-Chciałabyś pojechać do Hiszpanii? - zapytał w pewnym momencie i po chwili dostrzegł w jej tęczówkach ogniki. Zawsze chciała wrócić do Hiszpanii. Chciała zakochać się w tamtym kraju kolejny raz. Chciała kolejny raz odpocząć, dać ponieść się iberyjskim rytmom, w których zakochała się wiele lat temu. 
-Jest wiele rzeczy, które chciałaby mieć. - westchnęła obejmując swoje kolana dłońmi. Tym razem to on położył dłoń na jej dłoni. Miał nadzieję, że przyjmie jego propozycję i pojedzie z nim do słonecznej Hiszpanii. 
-Zaproszono mnie na ślub za dwa tygodnie. Może pojechałabyś ze mną? - zapytał uśmiechając się do niej delikatnie. 
-Przecież wiszę Ci przysługę, nie. - odpowiedziała uderzając go delikatnie w ramie. 




♦♦♦


Znalezione obrazy dla zapytania arek milik gif

Ahoj!!!

Witajcie w ten deszczowy dzień. Siedemnastka nieco krótka, ale chyba treściwa. Mam nadzieję, że za treść tego rozdziału mnie nie zabijecie, ale sądzę, że pokomplikować losy naszych bohaterów to idealne wyjście z sytuacji. Mogę obiecać, że już w kolejnych rozdziałach powróci wszech obecny humor i nasza kochana kadra w całości oraz nowe bohaterki. Dokładnie dwie, młode dziewczyny, które dużo namącą w życiu dwóch z piłkarzy. Oczywiście nie zabraknie Julii i Marysi. 

Pozdrawiam was bardzo gorąco kochane. 
I do zobaczenia za tydzień.

PS. Rozdział u Piszczka pojawi się jeszcze dziś. Obiecuję. 

Jeszcze raz pozdrawiam. 

14 komentarzy:

  1. Sytuacja Kaśki i Artura wymaga szczęśliwego zakończenia, takiego by oboje byli zadowoleni. Przecież tu idzie o dziecko i w ogóle o nich samych też. Ja im sprzyjam.
    Poza tym cieszę się, że Krycha zaprosił siostrę Fabiańskiego. Fajna sprawa.
    Ogólnie rozdział mi się podobał i wszystkie rozmowy, bo to pokazuje jakie stosunki są między ludźmi.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję kochana za komentarz.
      Mam nadzieję, że dalszy przebieg wydarzeń sprosta Twoim oczekiwaniom.
      Cieszę się, że Ci się spodobał.
      Pozdrawiam i dziękuję Ci jeszcze raz.

      Usuń
  2. Świetny rozdział. Bardzo mi się spodobał.

    OdpowiedzUsuń
  3. Melduję się!
    Wszystko powoli nadrabiam, jeszcze trochę mi zostało, ale stwierdziłam, że wpadnę :)
    Bardzo fajny rozdział, podoba mi się, wszystko naprawdę dobrze się czyta, jak poprzednie zresztą.
    Mam nadzieję, że między naszymi bohaterami jakoś to się wszystko jak najprędzej poukłada.
    Czekam, weny!
    Buziaki :**
    PS. Zapraszam do siebie, jeśli masz ochotę :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję kochana, że wpadłaś.
      Miło mi czytać tak pozytywną opinię. Między bohaterami na pewno wszystko się jakoś ułoży.
      Pozdrawiam.

      Usuń
  4. Z góry przepraszam, że dopiero teraz ale uczelnia dosłownie pochłania cały mój wolny czas, a jak już go mam, to chce się wyluzować w towarzystwie znajomych, anyway...
    Kasia j Jędza?! To moje ulubiona para zaraz po Czterech Muszkieterach :D
    Nie wiem czemu, ale po tamtym rozdziale jak wydało się, że Kasia jest w ciąży, nawet nie pomyślałam o Jędzy, a tu proszę :D
    Bardzo podoba mi się ich wątek ;) Ciekawe co zrobi Artur, po usłyszeniu rozmowy dziewczyn. Już pokazał, że wiek jak zachować sie odpowiedzialnie, więc w sumie się jakoś o niego nie obawiam ;)
    Krychowiak mnie zadziwia z rozdziału na rozdział. Odkąd włączył mu się ten instynkt tacierzyński jest nie do poznania. Ale żeby nie było, to oczywiście wygląda jak zmiana na lepsze ;)
    W ogóle śmieszna był ta sytuacja, gdy Marysia tłumaczyła jak to moja ukochana czwórka wzajemnie sobie żony znajdowała xDDD
    Wcale bym nie pogardziła jakbyś zrobiła taki spin off do opowiadania, w którym cofnęła byś się do właśnie tamtych czasów (takie tam przypadkowe marzenie xD)
    No, no. Skoro Krycha już zaprosił Fabiańską na ślub, to wyczuwam, że i między nimi coś może być ;)
    Fajnie, że i Julka z Arkiem się dogadali.
    Bardzo pocieszny był ten rozdział. Wszystko się układa i oby zostało tak do samego końca ;)
    Życzę weny i ściskam ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nic się nie stało w pełni Cię rozumiem.
      Cieszę się, że wbilam się w twoje gusta. Mam nadzieję,że podolam i nie rozwale tego opowiadanie.
      Dziękuję za komentarz kochana.
      Pozdrawiam gorąco.

      Usuń
  5. Julka i Arek <3 uwielbiam ich ;D już się nie mogę doczekać kolejnego ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję. Miło mi, że ta para zyskała Twoją sympatię ;)
      Pozdrawiam gorąco.

      Usuń
  6. Supcio rozdział :-)

    OdpowiedzUsuń
  7. okej, jestem, zaczynam nadrabianie!
    wow, Artur zachował się jak na faceta przystało...:) ciekawe, czy te obawy Kaśki się sprawdzą
    jejciu, Grzesiu... każdy zazdrości drugiemu takiej rodzinki...

    OdpowiedzUsuń