czwartek, 27 października 2016

Rozdział XX - 'Nigdy nie zrozumiem kobiet.'



Warszawa, Polska
29.08.2016 r.

       Piszczek obudził się chwilę po siódmej rano, gdy do jego oczu dotarły poranne promienie słońca przedzierające się przez nie do końca zaciągnięte, ciemne żaluzje. Źle czuł się z faktem, że Ania traktuje go jak zło konieczne. Gdy ich miłość zgasła, chciał aby nie zmienili swojego nastawienia do siebie. Chciał być blisko niej, mieć udział w jej życiu. A teraz? Wszystko się skomplikowało. Nie chciał, aby wszystko właśnie tak się potoczyło. Chciał mieć w Annie oparcie, a teraz czuł się samotny, bo poza Ewą rozumiała go jedynie Grygier. Postanowił, że będzie jej unikał, choć nie będzie to zbyt łatwe. 
       Wszedł do łazienki, biorąc ze sobą swój kadrowy dres. Obmył się i po upływie dziesięciu minut wrócił do pokoju w nieco lepszym nastroju. Pościelił łóżko, wziął telefon komórkowy wrzucając go do kieszeni swojej bluzy. Gdy miał wychodzić z pokoju, do jego drzwi rozległo się ciche pukanie. Pociągnął za klamkę i zdziwił się widząc, kto stanął w progu jego pokoju. Ania Grygier delikatnie uśmiechnęła się do Piszczka, wyciągając w jego kierunku butelkę najlepszego wina, jakie tylko udało jej się znaleźć w stolicy. Miała nadzieję, że uda jej się odzyskać przyjaźń Łukasza. Miała nadzieję, że wszystko będzie dobrze. 
-Teraz chcesz mnie otruć? - zapytał, patrząc na ciemnowłosą podejrzliwie. Uśmiech zniknął z jej twarzy, gdy usłyszała jego słowa. Długo rozmawiała ze swoim mężem i z żoną Piszczka. Doszła do wniosku, że ona i Piszczek mogą być tak zgraną parą przyjaciół jak jej mąż i Ewa. Ale ona tak po prostu nie potrafiła. Nie wiedziała dlaczego, ale nie potrafiła. Nie chodziło tu o zazdrość, bo z Ewą bardzo się przyjaźniły. To było coś innego, skomplikowanego. Spuściła głowę, odwróciła się a gdy miała odejść, na jej nadgarstku znalazła się dłoń Piszczka. 
-Poczekaj. - powiedział stając obok niej. -Wejdź. - dodał. 
      Usiadła na łóżku, wcześniej oddając Piszczkowi przyniesioną butelkę czerwonego wina. Schował ją do walizki i po chwili usiadł na łóżku obok niej. 
-Nie chciałam Cię wczoraj zdenerwować. Nie zrobiłabym nigdy nic, co sprawiłoby, że byś cierpiał przeze mnie. Zrozum, że jest mi ciężko się do tego wszystkiego przyzwyczaić. Niby jestem już z Łukaszem trzy, a nawet cztery lata, ale to mimo wszystko jest strasznie trudne. Nie chcę Cię stracić, bo wiem, że bez Ciebie nie będę tym kim jestem. - spuściła wzrok i wbiła go w swoje buty. Teraz, z biegiem czasu i zamkniętym etapem życia, jakim były czasy liceum, na wszystko próbowała patrzeć inaczej. To właśnie obrońca niemieckiego klubu nauczył ją życia i to jemu zawdzięczała to kim była. Kochała uczyć i uczyła, a będąc żoną Fabiańskiego udzielała się w mediach jak najmniej. Ona, Ewa i Agata miały zasadę taką, że w telewizji pojawia się jedynie Lewandowska, one robią to już wtedy gdy muszą to zrobić. Czyli bardzo rzadko. 
     Piszczek uśmiechnął się pod nosem. Anka zawsze była gadułą i to nigdy nie uległo zmianie. Za to ją lubił, a kiedyś to właśnie jej gadulstwo i cięty język sprawił, że zwrócił na nią swoją uwagę. To w niej pokochał i nadal gdzieś w ciemnych zakamarkach jego serca miała swoje miejsce. Gdy odwróciła wzrok zauważyła na jego twarzy uśmiech. 
-I z czego się cieszysz, co? - zapytała. 
-Chcesz wiedzieć? - tym razem to on, zadał pytanie. Anna jedynie pokiwała delikatnie głową. -Pamiętasz jak pierwszy raz umówiliśmy się na randkę? - zapytał po chwili milczenia. Szatynka uniosła wysoko brwi, wbijając w mężczyznę siedzącego obok niej pytające spojrzenie. -Spacer w świetle księżyca, kino i pocałunek na ganku u Twojej babci? - pokiwała mu jedynie z aprobatą głową, a na samo wspomnienie tego zdarzenia na jej twarzy pojawił się delikatny uśmiech. W identyczny sposób oświadczył się jej Fabiański i była wręcz pewna, że Piszczek maczał w tym swoje palce. Ale cóż, musiała przyznać, że obaj byli romantykami. -Albo nasze wspólne wakacje w górach? Studniówkę i świetną zabawę z Fabio i Ewą? Ja tego nigdy nie zapomnę i nic tego nie zmieni. Boli mnie jednak to, że traktujesz mnie jak zło konieczne. Boli mnie to, że uważasz mnie za swojego wroga. - mówiąc to zamknął jej dłoń w swojej i uważnie się jej przyglądał. Miał cichą nadzieję, że po ich rozmowie, choć w pewnym stopniu kobieta zmieni o nim swoje zdanie. Wiele ich łączyła i musiała mu w tym przyznać rację. Nie mogła w nieskończoność udawać, że go nie znosi, choć niejednokrotnie chciałaby w jego ramionach znaleźć dla siebie miejsce. Kochała Fabiańskiego, jednak do Piszczka nadal coś czuła. Co prawda nie było to miłością, jednak czymś trochę podobnym do tego uczucia. 
-Ja też tego nie zapomnę i obiecuję Ci, że już nigdy Cię nie zranię Łukasz. - uśmiechnęła się do niego, a on tak po prostu przytulił ją do siebie. Tego mu brakowało i przyznał się do tego otwarcie przed samym sobą. W końcu, jak by nie patrzeć, Anka Grygier była częścią jego życia.
     W tym samym czasie Łukasz Fabiański wraz z Arturem Jędrzejczykiem i Ewą Piszczek siedział w hotelowej restauracji. Cieszył się, że jego żona po długiej rozmowie z nim, i z Ewą postanowiła szczerze i otwarcie porozmawiać z Piszczkiem i wytłumaczyć sobie wszystkie niejasności jakie się między nimi zrodziły. Miał nadzieję, że ich stosunki ocieplą się i znów będą panować między nimi przyjacielskie stosunki. 
-Nad czym tak myślisz? - zagadnęła go w pewnym momencie Ewa, która dotąd w ciszy konsumowała kanapkę jaką oddał jej chwilę wcześniej Jędrzejczyk. Przyjechała rano do hotelu razem z Anią Grygier mając nadzieję, że jej przyjaciółka dogada się z jej mężem. Fabiański uśmiechnął się do niej lekko wzruszając ramionami. 
-W sumie sam nie wiem. - odpowiedział biorąc kęs trzymanej przez szatynkę kanapki. Zaśmiała się, po czym uderzyła bramkarza lekko w tył głowy. Cała trójka zaśmiała się głośno, co nie umknęło towarzystwu siedzącemu stolik dalej.
-Nie wiem jak wy, ale ja muszę się dowiedzieć o co tu chodzi. - w pewnym momencie Szczęsny odłożył kubek z herbatą na stół. Przejechał wzrokiem po towarzyszących mu piłkarzach, którzy tak jak on chcieliby dowiedzieć się o co tak właściwie chodzi w relacjach między Fabiańskimi i Piszczkami. 
-Sądzę, że to dobry pomysł. - niepewnie zabrał głos Wszołek, któremu wczorajsze słowa Piszczka nie dawały spokoju. Gdy Wojciech chciał coś odpowiedzieć drzwi restauracji otworzyły się a w pomieszczeniu stanął Łukasz Piszczek obejmujący żonę Fabiańskiego. Oboje śmiali się i żywiołowo na jakiś temat rozmawiali. Szczęsny nie wytrzymał, wstał z miejsca i skierował się w kierunku stołu, do którego zmierzali obrońca i żona bramkarza. 
-O co tu chodzi? - zapytał prosto z mostu, nie owijając w bawełnę.
Łukasz Fabiański rzucił Łukaszowi Piszczkowi porozumiewawcze spojrzenie, po czym obaj uśmiechnęli się do młodszego kolegi szeroko i szczerze. Wiedzieli, że prędzej czy później ich sekret wyjdzie na jaw. Woleli aby wszyscy dowiedzieli się prawdy od nich, niż plotek od osób postronnych. 
-Cóż, lepiej żebyście dowiedzieli się tego od nas, niż z gazet. - zaczął Piszczek. Jego słowa sprawiły, że obok ich stolika pojawiła się reszta piłkarzy ciekawych odpowiedzi na pytanie zadane przez Szczęsnego. 
-Macie romans? - zapytał Teodorczyk z dziwnym uśmiechem na twarzy. Szczęsny rzucił mu mordercze spojrzenie. Natomiast Fabiański z Piszczkiem posłali mu wypełnione politowaniem spojrzenia. 
-Nie. - odpowiedzieli równocześnie, a mina twarzy ich imiennika sprawiła, że Jędrzejczyk parsknął śmiechem. Jednak szybko się zrehabilitował czując na sobie spojrzenie Anny i Ewy. 
-Ja zanim ożeniłem się z Ewą, byłem chłopakiem Ani. - odpowiedział Piszczek, co Anna Grygier potwierdziła jedynie skinieniem głową. Na ich twarzach pojawiły się zdziwione miny. Chyba nie takiej odpowiedzi się spodziewali.
-Ja byłem chłopakiem Ewy, a ostatecznie zostałem mężem Ani. - odpowiedz Fabiańskiego sprawiła, że Szczęsny musiał przytrzymać się Krychowiaka stojącego obok niego. Wziął głęboki oddech, po czym potarł dłonią głowę. 
-Może jeszcze mi powiecie, że Błaszczykowski był z Lewandowską, a Lewandowski z Błaszczykowską? - miny na twarzach Fabiańskiego i Piszczka, oraz ich żon sprawiły, że serce Szczęsnego zaczęło niebezpiecznie bić. Zrobiło mu się gorąco i już po chwili leżał nieprzytomny na posadzce, ku zdziwieniu i przerażeniu jego kolegów.
-Ty, co mu się stało? - zapytał zaciekawiony Pazdan. Krychowiak jedynie machnął lekceważąco ręką, co zdziwiło niemal wszystkich. 
-Szok. Zwykły, normalny szok. - wytłumaczył piłkarz francuskiego klubu. -Nie może sobie darować, że nie wiedział jako pierwszy. - dodał po chwili przyglądania się swojemu przyjacielowi, leżącemu na posadzce hotelowej restauracji. 
-Może zadzwonić po pogotowie? - zapytał Milik. Grzegorz jedynie pokiwał przecząco głową. Ku zaciekawieniu piłkarzy podszedł do baru, uśmiechnął się słodko do barmanki i otrzymał od niej wyjęty z lodówki kubek z wodą. Wrócił do nich i stanął nad nieprzytomnym Szczęsnym. Uśmiechnął się nieznacznie, po czym przechylił wiadro umieszczając całą jego zawartość na twarzy najlepszego przyjaciela. Szczęsny nabrał powietrza i pod wpływem szoku podniósł się do pozycji siedzącej. Pełnym mordu wzrokiem odnalazł sylwetkę Krychowiaka stojącego nad nim z pustym już kubełkiem po lodowatej wodzie.
-Zabije Cię! - warknął, a po jego zapewnieniu Krychowiak wybiegł z restauracji, wręczając po drodze Błaszczykowskiemu kubełek po wodzie. Jakub odskoczył w bok, gdy zauważył rozpędzonego i mocno wkurzonego Szczęsnego pędzącego w jego kierunku. 
-A im co? - zapytał, gdy znalazł się w restauracji.
-Głupota. - skomentował Wawrzyniak siadając na drewnianym stole.
-Takie pytanie, może trochę głupie, ale wybaczcie. Kuba czy ty miałeś romans z żoną Roberta? - zapytał, trochę nie pewnie Paweł Wszołek. Jakub Błaszczykowski rzucił pełne politowania spojrzenie obu Łukaszom, którzy nagle zaczęli gwizdać pod nosem i wodzić wzrokiem wszędzie, byle by tylko nie napotkać jego wzroku. Westchnął, postanawiając odpowiedzieć na pytanie kolegi.
-Nie miałem romansu z Anią Lewandowską. - odpowiedział. - Ale jestem jej dobrym przyjacielem, a ona moją przyjaciółką. Tak samo Robert z Agatą. - dodał, a gdy przeniósł wzrok na obrońcę i bramkarza postanowił dorzucić jeszcze kilka słów. - Piszczu, a chwaliłeś się kolegom i żonie jak razem z Robertem próbowaliście w Dortmundzie uwieść studentkę? - zapytał uśmiechając się szeroko w kierunku Łukasza, który słysząc jego słowa zamarł, zrobił szerokie oczy i modlił się, żeby tylko jego żona nie patrzyła na niego morderczym wzrokiem.
-Słucham? - zapytała Ewa, wbijając w męża pytające i nieco mroczne spojrzenie.
-Ostatecznie jednak nic z tego nie było, bo powiedziała, że nie gustuje w idiotach. - dodał, znikając w kuchni. A Piszczka natomiast czekało piekło. 


kilka godzin później ...

-Czy możecie mi powiedzieć co właśnie robicie? 
Arkadiusz Milik, Piotr Zieliński i Bartosz Salamon odskoczyli od drzwi pokoju Bartka Kapustki upadając z hukiem na podłogę korytarza. Cała trójka rzuciła mordercze spojrzenia w kierunku Julii, co spotkało się z ignorancją dziewczyny. Oparła się o ścianę, po czym skrzyżowała ręce na klatce piersiowej. 
-Słonko dlaczego ty zawsze pojawiasz się w najmniej oczekiwanym momencie? - zapytał Arek podnosząc się z podłogi. Kowalczyk zaśmiała się głośno, komentując tym samym zachowanie trójki piłkarzy polskiej reprezentacji. 
-Mam alarm, który się włącza, gdy zachowujecie się zaskakująco dziwnie. Kobieca intuicja. - odpowiedziała mu uśmiechając się do niego słodko. Zieliński jedynie rzucił dziewczynie pełne wyrzutu spojrzenie. 
-Chyba babska wścibskość. - rzucił cicho, jednak nie umknęło to dziewczynie. Postanowiła tego nie komentować. 
-Słońce nasze najjaśniejsze, o przyjaciela się martwimy. Chcemy mu pomóc, ale on nie chcę z nami rozmawiać. - mówi łagodnie Salamon, co spotyka się z delikatnym uśmiechem na twarzy Julii. 
-Ja na jego miejscu też bym wam nie otworzyła. - powiedziała, unosząc ku górze jeden z kącików ust. Cała trójka rzuciła jej pełne wyrzutu spojrzenie. -Bo niby jak miałabym to zrobić, nie będąc w pokoju? - Milik, Zieliński i Salamon zmarszczyli brwi, słysząc zadane przez dziewczynę pytanie.
 -Kapustka jest na dole z Maryśką, pomaga jej uzupełnić dokumenty a mnie przysłał po wodę do swojego pokoju. - dodała, powalając piłkarzy swoim uśmiechem. Wyciągnęła z kieszeni swetra kartę do pokoju Bartosza Kapustki i jak gdyby nigdy nic weszła do pomieszczenia, aby po chwili wrócić z butelką wody mineralnej, którą zabrała z drewnianego stolika pokoju hotelowego. Kartę schowała do kieszeni swojego swetra i po chwili zmierzała już schodami w dół. A gdy myślała, że pozbyła się męskich matek Teres, na schodach obok niej pojawili się Arek Milik, Bartosz Salamon i Piotr Zieliński. Kowalczyk jedynie przewróciła oczami. 
-Chcemy mu pomóc zapomnieć, a on nie chcę naszej pomocy. - Milik przeskoczył kilka stopni i zagrodził drogę szatynce. Dziewczyna zatrzymała się w pół kroku. Uniosła oczy ku górze i głośno nabrała powietrza. 
-Dajcie mu czas. Jest wam wdzięczny, za to że jesteście, ale musicie go zrozumieć. Kochał ją. - uśmiechnęła się do Arkadiusza delikatnie, po czym lekko przejechała dłonią po jego policzku. Minęła go i zniknęła w korytarzu. 
-Ona ma rację. - odparł w pewnym momencie Salamon wpatrując się w dół schodów. Wiedział, że Julia miała rację i Kapustka potrzebował chwili spokoju i możliwości zapomnienia o dziewczynie, która go zraniła. Gdy mieli wejść z powrotem na piętro, na schodach pojawiła się Julia.
-Chodźcie chłopaki, pomożecie nam. - pokiwali jej z aprobatą głową, po czym poszli za nią przed hotel. 
     Kowalczyk z uśmiechem na twarzy podbiegła do ciemnego, terenowego auta, które pojawiło się chwilę wcześniej na hotelowym parkingu. Cieszyła się, że kolejna kobieta zasili szeregi sztabu szkoleniowego reprezentacyjnej kadry. Miała nadzieję, że znajdą ze sobą wspólny język i wraz z Marysią stworzą zgrany team. Było jej tylko szkoda tego, że Kasia zrezygnowała z pracy w kadrze. Jednak na jej miejscu sama by tak zrobiła. Kilkadziesiąt sekund później, obok niej pojawili się Arek, Bartek i Piotrek, których zawołała, gdy dowiedziała się o przyjeździe siostry kadrowego fizjoterapeuty. Drzwi samochodu otworzyły się a z miejsca kierowcy wysiadła średniego wzrostu brunetka, z okularami przeciwsłonecznymi na nosie. Uśmiechnęła się do Kowalczyk, po czym przeniosła wzrok na trójkę piłkarzy. Milik uśmiechnął się do niej, lekko kiwając jej na powitanie głową. Salamon pomachał jej energicznie dłonią, natomiast Zieliński zajęty swoim telefonem na początku nie zwrócił na nią uwagi. Dopiero gdy Milik lekko uderzył go w ramię, ten oderwał wzrok od ekranu telefonu komórkowego i zamarł widząc kilka metrów od siebie dobrze znaną brunetkę. Przełknął głośno ślinę, co zaciekawiło stojących obok niego Salamona i Milika. Kowalczyk również zauważyła dziwne zachowanie zarówno Piotrka i Gabrysi. Miała dziwne wrażenie, że coś jest na rzeczy. 
-Przypomniało mi się coś. - bąknął Zieliński i już po chwili wbiegł do hotelu, tarasując w wejściu Fabiańskiego i Lewandowskiego. Obaj rzucili mu zdziwione spojrzenie, jednak ten nawet na nich nie spojrzał.
-Zwariował? - zapytał napastnik niemieckiego klubu. Bramkarz Swansea jedynie wzruszył ramionami.
-W tym hotelu wszyscy głupieją. - bąknął pod nosem, na co Lewandowski jedynie wzruszył ramionami. 
     
tego samego dnia wieczorem ... 

-To może zjesz chociaż kanapkę, taką malutką? - Artur Jędrzejczyk swoim zachowaniem rozśmieszył zarówno Julię jak i Gabrysię siedzącą razem z nim przy stole. Katarzyna, która przyjechała do nich w odwiedziny, nie podzielała entuzjazmu swoich koleżanek. Obrońca reprezentacji traktował ją jak małe dziecko, co w żadnym wypadku jej się nie podobało. 
-Artur, jeśli chcesz dożyć meczu w Astanie to mnie nie denerwuj. - warknęła, ciosając w niego morderczymi spojrzeniami. Kowalczyk i Spałek wymieniły się porozumiewawczymi spojrzeniami, po czym szatynka bez słowa wstała z krzesła i zniknęła za drewnianymi drzwiami prowadzącymi do kuchni. Jędrzejczyk wiedząc, że nie wygra z blondynką postanowił ostatecznie skapitulować. Odłożył kanapkę z powrotem na talerz, po czym zaczął bawić się łyżeczką znajdującą się w kubku z jego ulubioną herbatą. 
-Proszę. - lekko podskoczył na krześle gdy przed jego nosem pojawił się puchar lodów waniliowych. Odwrócił wzrok i zauważył ogniki w oczach swojej narzeczonej. Nigdy nie zrozumiem kobiet, pomyślał.
-Kocham Cię, Julka. - Woźnicka klasnęła w dłonie zupełnie tak jak dziecko, które dostało właśnie swój ukochany prezent. Jędrzejczyk jedynie pokiwał z politowaniem głową i westchnął głośno. 
-Jesteście szurnięte. - mruknął. 
-Widzieliście może Marysię? - zapytał Fabiański podchodząc do ich stolika. Wszyscy jak jeden mąż pokiwali przecząco głową. Łukasz jedynie spuścił głowę. Bał się o siostrę, miała spotkać się z nim w restauracji i od pół godziny się w niej nie pojawiła. 
-Dziwne, bo miała iść z nami na miasto za kwadrans i jeszcze nie przyszła na kolację. - powiedziała mu Julia rozglądając się po restauracji. Fabiański miał złe przeczucia. 
     W tym samym czasie Grzegorz Krychowiak i Arkadiusz Milik z uśmiechami na twarzach wracali z siłowni i mieli zamiar zjeść porządną kolację w hotelowej restauracji. Po wizycie w swoich pokojach hotelowych, odświeżeniu się i zmienieniu ubrań schodzili na parter, na którym znajdowała się restauracja hotelowa. Przechodzą obok pokoju Fabiańskiej usłyszeli niepokojące dźwięki. Wymienili się porozumiewawczymi spojrzeniami, po czym zapukali cicho do drzwi, gdy nie usłyszeli odpowiedzi postanowili wejść do środka. To co zobaczyli w środku nieco ich przestraszyło. Marysia siedziała na podłodze z głową schowaną w dłoniach. Obaj piłkarze słyszeli jej cichy szloch, przestraszyli się nie na żarty. Usiedli po jej obu stronach. Milik delikatnie położył na jej ramieniu swoją dłoń, natomiast Krychowiak delikatnie objął ją dodając jej tym samym otuchy. Chcieli jej pomóc, dowiedzieć się, co jest przyczyną tak złego samopoczucia ich przyjaciółki. 
-On tu był. - powiedziała cicho i drżącym głosem. Zarówno Milik jak i Krychowiak domyślili się o kim mówi blondynka. Ufała im i już jakiś czas temu opowiedziała historię swojego życia. 
-Arek powiedz Łukaszowi, że poszedłem z Marysią na spacer. - napastnik reprezentacji Polski pokiwał mu z aprobatą głową, po czym podniósł się z podłogi i zniknął z pokoju blondynki.
-Chodź, pobłąkamy się po centrum. - uśmiechnął się delikatnie do dziewczyny, podniósł się z podłogi, po czym podał jej swoją dłoń, tak aby ta mogła podnieść się przy jego pomocy. Sięgnęła drżącymi dłońmi, po wełniany sweter wiszący na oparciu fotela. Krychowiak natomiast zapiął swoją szarą bluzę i gdy blondynka była już gotowa na wyjście, oboje opuścili jej pokój i po chwili również hotel. 
    Kolejne uliczki w centrum Warszawy mijali w zupełnej ciszy. Grzegorz wiedział, że musi jej pomóc. Wiedział również, że za bardzo angażuje się w jej życie. Znajdował się zawsze wtedy kiedy go potrzebowała, próbował robić wszystko aby ich przyjaźń nie zepsuła się. Traktował ją w pewnym sensie jak kogoś bliższego niż przyjaciółkę. Gdy przechodzili obok niewielkiego stoiska z kwiatami, które sprzedawała starsza pani, powiedział jej, że ją dogoni, a ona powolnym krokiem skierowała się wzdłuż głównej ulicy. Piłkarz uśmiechnął się miło do starszej pani, która już chwilę wcześniej zwróciła na nich swoją uwagę. 
-Coś podać, kochanieńki? - zapytała, gdy ten skierował swoje spojrzenie na blondynkę idącą wolnym krokiem i wpatrującą się w chodnik, po którym szła. 
-Różę, chciałbym.
-Dla tej dziewczyny, to tylko czerwona. - powiedziała, gdy wyciągnęła z wody duży, piękny kwiat czerwonej róży. Najpiękniejszy jaki tylko udało jej się znaleźć, wśród tych, które miała. 
-Dziękuje pani. - odpowiedział, odbierając kwiat róży i podając kobiecie odpowiednią sumę pieniędzy. Uśmiechnęła się do niego, zupełnie tak jak robi to jego babcia. 
-Niech pan uważa, żeby panu nie uciekła. - powiedziała po chwili, gdy Krychowiak schował swój portfel do kieszeni jasnych spodni. Tak jak ona powędrował wzrokiem za kobietą, która od kilku chwil przyglądała się uważnie blondynce. Wiedziała oczywiście, że mężczyzna stojący na przeciwko niej jest piłkarzem i znała jego historię. Sądziła, że jest jednym z porządniejszych piłkarzy i życzyła mu jak najlepiej. 
-Co ma pani na myśli? - zapytał obracając w dłoni zieloną łodygę kwiatu. Kwiaciarka spojrzała na niego uroczym wzrokiem. 
-Niech mi pan uwierzy, znam się na ludziach. Tylko dzięki niej będzie pan szczęśliwy. - odpowiedziała, po czym bez słowa schowała się w swojej malutkiej budce, w której zawsze chowała się przed zimnym wiatrem. Jej słowa odbiły się głośnym echem w jego głowie. Dała mu tym samym bardzo do myślenia. Przeczesał włosy, po czym trzymając kwiat za plecami skierował się w kierunku blondynki przyglądającej się grupce przyjaciół siedzących na murku przed Pałacem Kultury i Nauki. Zazdrościła dziewczynom tego, że miały kogoś kto je przytula i całuje i szepcze miłe słówka do ucha. Grzegorz stanął obok niej wbijając wzrok w miejsce, w którym stacjonował jej. Uśmiechnął się pod nosem. Wyciągnął rękę i już po chwili blondynka ze zmarszczonymi brwiami przyglądała się kwiatowi czerwonej róży, trzymanym przez piłkarza. Zdziwiła się. Odwróciła wzrok, patrząc na piłkarza pytającym spojrzeniem. Ten jedynie uśmiechnął się do niej delikatnie, wręczając jej kwiat. 
-Z jakiej to okazji? - zapytała zdziwiona jego gestem, który nie ukrywając bardzo jej się spodobał. Nie pamiętała już kiedy dostała tak piękny okaz, jej ulubionego rodzaju kwiatu. 
-Bo zasługujesz na kogoś lepszego niż Simon. - szepnął, muskając swoimi ustami jej policzek. Na moment przymknęła powieki. Nie spodziewała się takich słów po Krychowiaku. 



♦♦♦

Znalezione obrazy dla zapytania grzegorz krychowiak wojciech szczęsny gif


Witajcie serdecznie.
Melduję się z rozdziałem numer dwadzieścia. Nie wiem sama co o nim napisać, więc może nie będę pisać nic? 
Ocenę w zupełności pozostawię wam. 
Z góry przepraszam was za wszelkie błędy, miałam urwanie głowy i nie byłam w stanie wszystkiego wyłapać. Mam jednak nadzieję, że mi to wybaczycie.
Numer dwadzieścia jeden, w czwartek (03.11).
Pozdrawiam kochane gorąco.
Dziękuję również za wszystkie komentarze jakie zostawiłyście pod poprzednimi rozdziałami.

Buziaczki ;)

15 komentarzy:

  1. Dziękują kochana. Pozdrawiam Cię również i obiecuję wpaść do Ciebie.

    OdpowiedzUsuń
  2. I znowu odpowiednia doza Piszczka <3
    Bardzo dobrze, że się pogodził z Anią, choć przez moment miałam takie wrażenie, że żona Fabiańskiego tak mu docinała... bo go najzwyczajniej w świecie wciąż kocha i nie potrafi sobie radzić w jego towarzystwie.
    Szczęsny wygrał rozdział xDDD Widać nawet dla niego taki news to zbyt dużo :D
    I Jędza, awwww <3 Taki troskliwy przyszły tatuś ;)
    No i Zieliński! Czuję kolejną pikantną historyjkę :D
    Czekam na kolejny kochana i pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Piszczek jeszcze będzie przypominał o swoim istnieniu nie raz. Obiecuję.
      Co do Ani, to może coś jeszcze wisi w powietrzu.
      Wojciech ma słabe serce i musi wiedzieć wszystko jako pierwszy.
      Arturek to dobry mężczyzna i tata o czym wszyscy się przekonają.
      Piotruś zaciekawi w kolejnych rozdziałach.
      Pozdrawiam gorąco, Evie.

      Usuń
  3. Super rozdział!!! ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Kochana... Wybacz mi, proszę. :(
    Chciałam szybciej, ale nie dałam rady... :'(
    W końcu się zjawiam, nadrabiam wszystko i nawet nie wiesz jak bardzo czuję, że brakowało mi tej historii... ♥
    Wszystko nadrobiłam, nie mogę powiedzieć, że mało się działo, bo działo się naprawdę dużo. ♥ I jest mi przez to jeszcze bardziej przykro, że nie mogłam być na bieżąco... :(
    Jak zawsze powyższe cudeńko jest nieskazitelne i mega ciekawe. ^^
    Tych naszych chłopców to dzisiaj nieźle wykreowałaś. :D Piszczu, Fabio, Szczęsny, Jędza... Ach. ♥
    Kochana, wybacz, że krótko i bezsensownie, ale nadrabiam kolosalne zaległości i chcę to zrobić jak najszybciej... :)
    Czekam na kolejny. ♥
    Buziam :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tobie wszystko wybaczę i mam nadzieję, że to wiesz ;)
      Cieszy mnie fakt, że mój pomysł na to opowiadanie tak bardzo przypadł Ci do gustu, że poczułaś jej brak.
      Mogę zagwarantować, że nudno tutaj nie będzie aż do ostatniego rozdziału, który swoją drogą już bliżej niż dalej.
      Dziękuję, za tą tak bardzo pozytywną opinię.
      Leć nadrabiać, dziękuję za komentarz.
      Pozdrawiam ciepło ;)

      Usuń
  5. Jestem!
    Jak dla mnie to rozdział jest naprawdę bardzo fajny, możesz być z niego zadowolona :)
    Kurczę, strasznie mi się podoba taki przebieg akcji i to, jak wykreowałaś naszych chłopaków. Aż ciężko ich nie lubić, są świetni! :D
    Weny, buziaki :**

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję i bardzo mi miło.
      Cieszę się, że się podoba.
      Dziękuję za komentarz, kochana.
      Pozdrawiam.

      Usuń
  6. W KOŃCU NADROBIŁAM WSZYSTKO
    hahahah, nie wierzę, co za sekrety w tej kadrze... i ten mój Teo się pojawił nawet! <3
    oho, chyba Pieter miał bliższe kontakty z naszą Gabi...
    ale jak to ex Marysi się pojawił? :| jeny, jak dobrze, że ma Grzesia obok... i ta pani, o której kupił różę ma rację - oni są dla siebie stworzeni :>
    czekam na kolejny!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że znalazłaś czas dla tej historii.
      Miło mi czytać, tak przychylny komentarz.
      Dziękuję kochana.
      Pozdrawiam.

      Usuń
  7. Pierwsza część całkowicie mnie powaliła xd W szczególności o skrzyżowanie Lewandowskich z Błaszczykowskimi xd Ale fakt, faktem i Piszczki i Fabiańscy to niezła mieszanka!
    Czekam na kolejny!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję i cieszę się, że mój pomysł przypadł Ci do gustu.
      Pozdrawiam kochana.

      Usuń
  8. Się rozkręciłaś z tym opowiadaniem i wydaje mi się, że naprawdę trafnie wykreowałaś chłopaków, bo to się genialnie czyta. :D Cały czas mnie bawi ta "wymiana" partnerkami XD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się. Miło mi słyszeć to, że opowiadanie się podoba.
      Pozdrawiam, gorąco i dziękuję za komentarz.

      Usuń