Rozdział dwunasty ~ Dom Lewandowskiego, American Pie i wyznania.
♠
♠
La Baule, Francja
14 czerwiec 2016 r.
-Z wami się na coś umawiać. - westchnął Adam Nawałka opadając na sofę w hotelowym holu. Stojący na przeciwko niego Robert Lewandowski jedynie wzruszył ramionami a w jego ślady poszli stojący obok niego, Jakub Błaszczykowski, Łukasz Piszczek oraz Łukasz Fabiański. Nawałka pokręcił z rezygnacją głową spoglądając na swoją asystentkę wymownym wzrokiem.
-Trzeba było odciąć im dostęp do internetu i telewizji kablowej, to nie byłoby problemów. - powiedziała, rzucając Lewandowskiemu jego telefon komórkowy.
-Młoda uważaj, to nie tanie rzeczy. - mruknął, oglądając urządzenie, z każdej możliwej strony.
-I mówi to ten, który wydał na dom, więcej niż Piszczu, Kuba i Fabian razem wzięci. - Julia rzuciła mu pełne politowania spojrzenie co Lewandowski skomentował jedynie dziecięcym tupnięciem nogą.
-Dolicz jeszcze mnie, to Ci się wyrówna. - rzucił Nawałka, rozsiadając się wygodnie na sofie i obdarowując przy okazji kapitana wymownym spojrzeniem.
-Coście się wszyscy na mnie uwzięli? - spytał z wyrzutem. Błaszczykowski zaśmiał się cicho pod nosem, po czym poklepał kapitana reprezentacji po ramieniu.
-Ania dzwoniła? - zapytał z delikatnym uśmiechem na twarzy. Robert rzucił mu mordercze spojrzenie, które pomocnik reprezentacji Polski skomentował uniesieniem rąk do góry, w geście kapitulacji. -Nie było pytania. - dodał odsuwając się od zawodnika Bayern'u Monachium. Adam Nawałka jedynie zaśmiał się szczerze, po czym sięgnął na stolik, na którym leżała polskojęzyczna gazeta. Zaczął przerzucać kolejne kartki kolorowego czasopisma, gdy w holu zaczęli schodzić się kolejni kadrowicze. Z szerokimi uśmiechami na twarzach i znaną wszystkim piosenką na ustach. Lewandowski ich zachowanie skomentował jedynie przewróceniem oczami, na co Błaszczykowski parsknął śmiechem, jednak widząc minę swojego kolegi, spuścił głowę uważnie przyglądając się wyłożonym na podłodze płytką.
-Czy wy posiadacie zegarki, moi kochani? - Adam Nawałka zadał pytanie, po którym wszyscy jego podopieczni zamilkli i z przerażeniem w oczach spoglądali niepewnie na swojego trenera. Mając nadzieję, że mężczyzna nie wyciągnie konsekwencji z ich spóźnienia.
-Wie trener, komedia leciała w telewizji. - zaczął nie pewnie Artur Jędrzejczyk, co spotkało się z głośnym prychnięciem stojącej przy recepcyjnym kontuarze, Kasi. Nawałka z delikatnym uśmiechem na twarzy spojrzał kontem oka na Woźnicką.
-American Pie, na prawdę kunszt amerykańskiej kinematografii. - rzuciła z pogardą w głosie. Jędrzejczyk rzucił jej mordercze spojrzenie, jednak blondynka nic sobie z tego nie zrobiła, jedynie uśmiechnęła się szerzej. -Co wymuszona abstynencja się odzywa? - spytała, opierając się nonszalancko o drewniany kontuar, przy którym siostra Fabiańskiego próbowała pomóc młodej recepcjonistce dogadać się z będącym po drugiej stronie słuchawki Portugalczykiem. Marysia jedynie uśmiechnęła się pod nosem, słuchając przy okazji lamentu mężczyzny po drugiej stronie słuchawki. Julia siedząca obok Nawałki prychnęła, aby pod wpływem spojrzenia Artura zasłonić się gazetą, którą w jej kierunku wyciągnął Nawałka. Sam trener powstrzymywał się przed wybuchnięciem niekontrolowanym śmiechem, z resztą nie był jedyną osobą. Lewandowski z Błaszczykowskim, Piszczkiem i Fabiańskim odwrócili się do ściany aby bez presji obrońcy reprezentacji bezgłośnie się zaśmiać. Milik ze Stępińskim i Kapustką próbowali wstrzymać powietrze aby przy Jędrzejczyku, po prostu nie wybuchnąć. Prowokujący uśmiech na twarzy asystentki Bońka sprawiał, że krew w żyłach Jędrzejczyka zaczynała niebezpiecznie buzować, a ciśnienie tętnicze dobijało do niebezpiecznej granicy. Gdyby nie fakt, że znajdują się w środku holu hotelu z asystą całej reprezentacji, udusiłby blondynkę gołymi rękoma, tu i teraz.
-A co? Zazdrościsz mi tego, że mnie kobiety ubóstwiają, a na Ciebie faceci nie patrzą? - zapytał, zaciskając pięści. Blondynka zaśmiała się cicho, komentując tym samym słowa, a właściwie, pytanie jakie zadał jej Jędrzejczyk. Krychowiak dziwił się, że Katarzyna tak łatwo przyjmuje wszystkie uszczypliwości Artura.
-Jakoś nie widzę wokół Ciebie wianuszka kobiet. - wzruszyła ramionami, rozglądając się wokoło. Gdy Jędrzejczyk miał odpowiedzieć, na zarzut blondynki wszyscy usłyszeli jak druga z jasnowłosych krzyczy pewne słowa po francusku i po chwili rzuciła się w ramiona młodej recepcjonistki.
-Wszystko w porządku? - spytał Nawałka podnosząc się z sofy, obrzucając przy okazji blondynkę ojcowskim spojrzeniem. Lekarka uśmiechnęła się delikatnie, poprawiając czarne oprawki okularów korekcyjnych.
-Tak, wszystko w porządku. - odpowiedziała cicho, uśmiechając się nikło do młodej francuski, imieniem Jacqueline. Obie zaśmiały się nieznacznie pod nosem przypominając sobie rozmowę z gwiazdą portugalskiej piłki nożnej.
-Na pewno? - spytał, kolejny raz. Blondynka pokiwała kolejny raz z aprobatą głową. Fabiańska usiadła wraz z Jacqueline do drewnianego biurka, notując coś na kolorowej karteczce. Francuska podziękowała Polce delikatnym uśmiechem. -Dobra, na trening. - powiedział trener, na co wszyscy piłkarze jak jeden mąż skierowali się do autokaru, stojącego na hotelowym parkingu.
-Dolicz jeszcze mnie, to Ci się wyrówna. - rzucił Nawałka, rozsiadając się wygodnie na sofie i obdarowując przy okazji kapitana wymownym spojrzeniem.
-Coście się wszyscy na mnie uwzięli? - spytał z wyrzutem. Błaszczykowski zaśmiał się cicho pod nosem, po czym poklepał kapitana reprezentacji po ramieniu.
-Ania dzwoniła? - zapytał z delikatnym uśmiechem na twarzy. Robert rzucił mu mordercze spojrzenie, które pomocnik reprezentacji Polski skomentował uniesieniem rąk do góry, w geście kapitulacji. -Nie było pytania. - dodał odsuwając się od zawodnika Bayern'u Monachium. Adam Nawałka jedynie zaśmiał się szczerze, po czym sięgnął na stolik, na którym leżała polskojęzyczna gazeta. Zaczął przerzucać kolejne kartki kolorowego czasopisma, gdy w holu zaczęli schodzić się kolejni kadrowicze. Z szerokimi uśmiechami na twarzach i znaną wszystkim piosenką na ustach. Lewandowski ich zachowanie skomentował jedynie przewróceniem oczami, na co Błaszczykowski parsknął śmiechem, jednak widząc minę swojego kolegi, spuścił głowę uważnie przyglądając się wyłożonym na podłodze płytką.
-Czy wy posiadacie zegarki, moi kochani? - Adam Nawałka zadał pytanie, po którym wszyscy jego podopieczni zamilkli i z przerażeniem w oczach spoglądali niepewnie na swojego trenera. Mając nadzieję, że mężczyzna nie wyciągnie konsekwencji z ich spóźnienia.
-Wie trener, komedia leciała w telewizji. - zaczął nie pewnie Artur Jędrzejczyk, co spotkało się z głośnym prychnięciem stojącej przy recepcyjnym kontuarze, Kasi. Nawałka z delikatnym uśmiechem na twarzy spojrzał kontem oka na Woźnicką.
-American Pie, na prawdę kunszt amerykańskiej kinematografii. - rzuciła z pogardą w głosie. Jędrzejczyk rzucił jej mordercze spojrzenie, jednak blondynka nic sobie z tego nie zrobiła, jedynie uśmiechnęła się szerzej. -Co wymuszona abstynencja się odzywa? - spytała, opierając się nonszalancko o drewniany kontuar, przy którym siostra Fabiańskiego próbowała pomóc młodej recepcjonistce dogadać się z będącym po drugiej stronie słuchawki Portugalczykiem. Marysia jedynie uśmiechnęła się pod nosem, słuchając przy okazji lamentu mężczyzny po drugiej stronie słuchawki. Julia siedząca obok Nawałki prychnęła, aby pod wpływem spojrzenia Artura zasłonić się gazetą, którą w jej kierunku wyciągnął Nawałka. Sam trener powstrzymywał się przed wybuchnięciem niekontrolowanym śmiechem, z resztą nie był jedyną osobą. Lewandowski z Błaszczykowskim, Piszczkiem i Fabiańskim odwrócili się do ściany aby bez presji obrońcy reprezentacji bezgłośnie się zaśmiać. Milik ze Stępińskim i Kapustką próbowali wstrzymać powietrze aby przy Jędrzejczyku, po prostu nie wybuchnąć. Prowokujący uśmiech na twarzy asystentki Bońka sprawiał, że krew w żyłach Jędrzejczyka zaczynała niebezpiecznie buzować, a ciśnienie tętnicze dobijało do niebezpiecznej granicy. Gdyby nie fakt, że znajdują się w środku holu hotelu z asystą całej reprezentacji, udusiłby blondynkę gołymi rękoma, tu i teraz.
-A co? Zazdrościsz mi tego, że mnie kobiety ubóstwiają, a na Ciebie faceci nie patrzą? - zapytał, zaciskając pięści. Blondynka zaśmiała się cicho, komentując tym samym słowa, a właściwie, pytanie jakie zadał jej Jędrzejczyk. Krychowiak dziwił się, że Katarzyna tak łatwo przyjmuje wszystkie uszczypliwości Artura.
-Jakoś nie widzę wokół Ciebie wianuszka kobiet. - wzruszyła ramionami, rozglądając się wokoło. Gdy Jędrzejczyk miał odpowiedzieć, na zarzut blondynki wszyscy usłyszeli jak druga z jasnowłosych krzyczy pewne słowa po francusku i po chwili rzuciła się w ramiona młodej recepcjonistki.
-Wszystko w porządku? - spytał Nawałka podnosząc się z sofy, obrzucając przy okazji blondynkę ojcowskim spojrzeniem. Lekarka uśmiechnęła się delikatnie, poprawiając czarne oprawki okularów korekcyjnych.
-Tak, wszystko w porządku. - odpowiedziała cicho, uśmiechając się nikło do młodej francuski, imieniem Jacqueline. Obie zaśmiały się nieznacznie pod nosem przypominając sobie rozmowę z gwiazdą portugalskiej piłki nożnej.
-Na pewno? - spytał, kolejny raz. Blondynka pokiwała kolejny raz z aprobatą głową. Fabiańska usiadła wraz z Jacqueline do drewnianego biurka, notując coś na kolorowej karteczce. Francuska podziękowała Polce delikatnym uśmiechem. -Dobra, na trening. - powiedział trener, na co wszyscy piłkarze jak jeden mąż skierowali się do autokaru, stojącego na hotelowym parkingu.
○
Ciemne chmury spowiły francuskie La Baule, które dotąd swoim blaskiem opatulało tą uroczą, nadmorską miejscowość. Wszyscy piłkarze reprezentacji Polski zmęczeni po wyczerpującym treningu przed meczem z Niemcami i po tym wygranym z Irlandią, zamknęli się w swoich pokojach aby w spokoju i ciszy odpocząć przed kolacją, po której to mieli się udać na małą wycieczkę z prezesem Bońkiem, który miał do nich dołączyć tego wieczora. Marysia Fabiańska, która od trzech dni nie mogła narzekać na brak obowiązków i wiele papierkowej roboty, wyszła na duży taras od tylnej strony hotelu, skąd rozpościerał się piękny widok, za którego zobaczenie mogłaby oddać wszystko. Mogłaby oddać, każde pieniądze. Okryła się szczelnie, dużych rozmiarów szalikiem, który zakupiła dzień wcześniej w jednym z francuskich butików. Choć styczność z piłkarzami polskiej reprezentacji miała pierwszy raz, to już za pierwszym razem zrobili na niej wielkie wrażenie. Sądziła, że są przeciwieństwem jej brata, że to banda zapatrzonymi w siebie idiotów z wielkim ego i skokami w bok na swoim kącie. Pomyliła się, i to bardzo. Zgarnęła swoje długie włosy, spuszczając je po plecach. Zastanawiała się, co by było gdyby wbrew rodzicom i bratu, związała się z Włochem, co do którego wierności, nikt poza nią nie był szczególnie przekonany. Był piłkarzem, nie wiernym i może dlatego takową łatkę przyczepiła, każdemu kto zawodowo zajmuje się tą dyscypliną sportu. Wiedzieli, że jest osobą o naturze kobieciarza, jednak ona była w nim po prostu zakochana. Kochać przecież, to nie grzech. Teraz, patrząc na to z biegiem czasu, była wdzięczna swojej bratowej, która wraz z Kasią Woźnicką uknuły intrygę, która miała otworzyć oczy młodej internistce. Pomogło. Westchnęła wracając wspomnieniami do przeszłości. Spięła się słysząc otwierane drzwi i czyjeś kroki. Drgnęła, gdy do jej nozdrzy dostały się mocne męskie perfumy, bardzo charakterystyczne i za pewne bardzo drogie. Oparła dłonie o metalową poręcz niskiego tarasu, głośno wzdychając. Co nie uszło uwadze jej tajemniczego towarzysza. Czuła na sobie jego spojrzenie, więc odkręciła głowę w jego stronę. Grzegorz Krychowiak stojący z nią ramię w ramię, widząc, że odwraca wzrok w jego kierunku, wbił go w krajobraz rozciągający się przed ich oczami. Zaintrygował ją swoim zachowaniem, tak znacząco, że teraz to on mógł czuć jej przeszywające spojrzenie na sobie. Był zdecydowanie najlepszym dowodem na zaprzeczenie jej teorii, o zdradzających piłkarzach. Przecież to jego zdradzono a on żył w pięknej nieświadomości, zupełnie tak jak wiele lat temu ona. Miłość jest ślepa i owa dwójka była idealnym przykładem na potwierdzenie tej teorii. I choć Marysia w reprezentacji była już kilka dni, z nim nie miała przyjemności rozmawiać, ani razu. Uśmiechnął się nieznacznie pod nosem, tak aby blondynka tego nie zauważyła. Coś w niej, go zaintrygowała. Nie wiedział jednak, co to takiego mogło być.
-Pięknie tu. - stwierdziła, nabierając głośno powietrza do swoich nozdrzy. Krychowiak, idąc w ślady Fabiańskiej ułożył swoje dłonie na lodowatej, wręcz, poręczy. Poszerzył swój uśmiech, który pojawił się na jego twarzy, kilka chwil wcześniej.
-Bardzo. - zgodził się, delikatnie przymykając powieki. Nabrał powietrza, pozbywając się wszelkich, niepotrzebnych emocji. - Grzesiek. - wyciągnął w jej kierunku swoją dłoń. Uśmiechnął się do Marii ciepło, co dziewczyna odwzajemniła.
-Marysia - uścisnęła jego dłoń. Lekko a na jej twarzy pojawił się uśmiech, trochę niepewny ale, zdaniem Krychowiaka, bardzo uroczy.
-Pięknie tu. - stwierdziła, nabierając głośno powietrza do swoich nozdrzy. Krychowiak, idąc w ślady Fabiańskiej ułożył swoje dłonie na lodowatej, wręcz, poręczy. Poszerzył swój uśmiech, który pojawił się na jego twarzy, kilka chwil wcześniej.
-Bardzo. - zgodził się, delikatnie przymykając powieki. Nabrał powietrza, pozbywając się wszelkich, niepotrzebnych emocji. - Grzesiek. - wyciągnął w jej kierunku swoją dłoń. Uśmiechnął się do Marii ciepło, co dziewczyna odwzajemniła.
-Marysia - uścisnęła jego dłoń. Lekko a na jej twarzy pojawił się uśmiech, trochę niepewny ale, zdaniem Krychowiaka, bardzo uroczy.
○
-To mówisz, że poza byciem lekarzem, jesteś też fotografem? - Julia opadła na łóżko w pokoju Marysi z uśmiechem na twarzy i zaciekawieniem bijącym od jej tęczówek. Maria Fabiańska pokiwała dziewczynie z aprobatą głową obdarzając ją delikatnym aczkolwiek szczerym i sympatycznym uśmiechem.
-Według mojego brata, jestem lepszym fotografem niż lekarzem. - odpowiedziała jej siostra bramkarza, jednocześnie przewracając zabawnie oczami. Zawsze tak reagowała gdy przypominała sobie o docinkach swojego starszego brata. Był znany z tego, że jego miłość do Marysi jest tak wielka, że czasami aż niezdrowa. A docinki, tak jak w każdym rodzeństwie, były normą.
-Serio? Łukasz nie wygląda na taką osobę. - skomentowała Anna, która jakiś czas temu postanowiła odwiedzić swojego brata i najlepszą przyjaciółkę, przygotowujących się do meczu z reprezentantami Niemiec.
-Nie wygląda, ale jest. - Marysia zaśmiała się cicho, sięgając do swojej walizki po aparat, który był dla niej jedyną odskocznią od codzienności, która nie zawsze cieszyła a w większości razy, jedynie przytłaczała. Ania wraz z Julią zawtórowały blondynce, gdy drzwi jej pokoju otworzyły się z hukiem a w pomieszczeniu pojawiła się zdenerwowana i wręcz wkurzona Kasia. Woźnicka zacisnęła dłonie w pięści, łypiąc na wszystkie trzy groźnym spojrzeniem. Nie wiedziały co było powodem tak niebezpiecznego stanu Woźnickiej, jednak nie miały zamiaru narażać się kobiecie i po prostu nie zamierzały pytać a sama odpowiedz przybyła do nich bardzo szybko. Chwile po pojawieniu się w pokoju Kasi, w progu pokoju stanął uśmiechnięty od ucha do ucha Artur Jędrzejczyk, najwyraźniej będący przyczyną tego, nerwowego stanu asystentki Bońka.
-Zabije Cię! - warknęła odwracając się w jego kierunku. Szeroki uśmiech nie zniknął z twarzy obrońcy reprezentacji Polski i sądząc po wyrazie twarzy Jędrzejczyka nie miał zamiaru znikać.
-Śmiało. - odpowiedział, nonszalancko opierając się o framugę drzwi. - Nie ośmielisz się. - dodał, puszczając dziewczynie oczko.
-Chcesz się przekonać? - zapytała, hardo spoglądając mu w oczy. Artur jedynie zaśmiał się pod nosem. Lubił poddawać próbom wodze nerwów sympatycznej blondynki, która już na samym wstępie pałała do niego nienawiścią, którą dało się wyczuć z odległości dziesiątek kilometrów. On natomiast, nie uważał aby blondynka była jego wrogiem publicznym numer jeden.
-Nie muszę. - poklepał Woźnicką po ramieniu, kiwając delikatnie głową. -Nie zabijesz mnie. - dodał nadal ukazując przed dziewczyną rząd swoich zębów.
-Dlaczego jesteś tego, aż tak pewien? - zapytała z zaciekawieniem słyszalnym w głosie i wyrysowanym na twarzy.
-Znamy się nie od dziś, kochana. Nienawiść jaką mnie obdarzasz, to tylko gra. - odpowiedział, sprawiając, że blondynka zmarszczyła brwi a na jej twarzy pojawiło się wielkie zdziwienie.
-Co? - spytała, zbita z tropu.
-Ty mnie po prostu kochasz i za każdym razem, gdy mnie widzisz uświadamiasz sobie to coraz bardziej. Nie długo zaczniesz mnie wielbić. - objął ją ramieniem, odwracając się w kierunku trójki zdziwionym tą sceną dziewczyn. -Ty po prostu nie umiesz okazywać uczuć, skarbie. - pocałował ją w czoło, aby po chwili ukłonić się nisko przed jej przyjaciółkami i opuścić pokój Marysi, mijając się w progu ze Szczęsnym, Krychowiakiem, Milikiem i Stępińskim. Fabiańska, która jako pierwsza otrząsnęła się z tego swoistego letargu, uświadomiła sobie, że w jej aparacie włączony był tryb nagrywania i cała scena z Jędrzejczykiem i Woźnicką została utrwalona. Ania patrząc jej przez ramię dowiedziała się o tym jako druga, uśmiechając się przy tym delikatnie pod nosem. Julia natomiast, potrzebowała dłuższej chwili aby otrząsnąć się po tym co usłyszała przed chwilą. Najwięcej czasu, powrócenie na ziemie, zajęło Kasi, która nadal nie mogła uwierzyć w to, co miało miejsce parę chwil wcześniej.
-Nagrało się? - zapytała Julia wpatrując się w wyświetlacz aparatu, na którym widniała podobizna Kasi. Maria przełknęła głośno ślinę, unosząc wzrok i napotykając na przerażone spojrzenie Woźnickiej.
-Nagrało. - odpowiedziała najciszej jak tylko potrafiła. Na twarzy Kasi pojawiła się dziwna mina. Nadal nie mogła uwierzyć w to co usłyszała kilka chwil wcześniej. To było niedorzeczne i trudne do uwierzenia. Gdy czwórka piłkarzy miała wejść do pokoju lekarki kadry, przed nosem Szczęsnego zatrzasnęły się drewniane drzwi. Aby po chwili otworzyły się jeszcze raz, a w progu stanęła Marysia.
-Zejdźcie mi z oczu, bo inaczej utnę wam nogi przy samej dupie.! - warknęła z uśmiechem na twarzy, drugi raz zatrzaskując drzwi przed nosem piłkarzy. Szczęsny wziął głęboki oddech opierając się plecami o ścianę korytarza francuskiego hotelu.
-Co za kobieta. - westchnął z rozmarzonym wzrokiem. Krychowiak spojrzał na niego podejrzliwym spojrzeniem.
-Masz żonę. - odpowiedział po chwili Milik, co Szczęsny skomentował jedynie dziwnym spojrzeniem.
-Według mojego brata, jestem lepszym fotografem niż lekarzem. - odpowiedziała jej siostra bramkarza, jednocześnie przewracając zabawnie oczami. Zawsze tak reagowała gdy przypominała sobie o docinkach swojego starszego brata. Był znany z tego, że jego miłość do Marysi jest tak wielka, że czasami aż niezdrowa. A docinki, tak jak w każdym rodzeństwie, były normą.
-Serio? Łukasz nie wygląda na taką osobę. - skomentowała Anna, która jakiś czas temu postanowiła odwiedzić swojego brata i najlepszą przyjaciółkę, przygotowujących się do meczu z reprezentantami Niemiec.
-Nie wygląda, ale jest. - Marysia zaśmiała się cicho, sięgając do swojej walizki po aparat, który był dla niej jedyną odskocznią od codzienności, która nie zawsze cieszyła a w większości razy, jedynie przytłaczała. Ania wraz z Julią zawtórowały blondynce, gdy drzwi jej pokoju otworzyły się z hukiem a w pomieszczeniu pojawiła się zdenerwowana i wręcz wkurzona Kasia. Woźnicka zacisnęła dłonie w pięści, łypiąc na wszystkie trzy groźnym spojrzeniem. Nie wiedziały co było powodem tak niebezpiecznego stanu Woźnickiej, jednak nie miały zamiaru narażać się kobiecie i po prostu nie zamierzały pytać a sama odpowiedz przybyła do nich bardzo szybko. Chwile po pojawieniu się w pokoju Kasi, w progu pokoju stanął uśmiechnięty od ucha do ucha Artur Jędrzejczyk, najwyraźniej będący przyczyną tego, nerwowego stanu asystentki Bońka.
-Zabije Cię! - warknęła odwracając się w jego kierunku. Szeroki uśmiech nie zniknął z twarzy obrońcy reprezentacji Polski i sądząc po wyrazie twarzy Jędrzejczyka nie miał zamiaru znikać.
-Śmiało. - odpowiedział, nonszalancko opierając się o framugę drzwi. - Nie ośmielisz się. - dodał, puszczając dziewczynie oczko.
-Chcesz się przekonać? - zapytała, hardo spoglądając mu w oczy. Artur jedynie zaśmiał się pod nosem. Lubił poddawać próbom wodze nerwów sympatycznej blondynki, która już na samym wstępie pałała do niego nienawiścią, którą dało się wyczuć z odległości dziesiątek kilometrów. On natomiast, nie uważał aby blondynka była jego wrogiem publicznym numer jeden.
-Nie muszę. - poklepał Woźnicką po ramieniu, kiwając delikatnie głową. -Nie zabijesz mnie. - dodał nadal ukazując przed dziewczyną rząd swoich zębów.
-Dlaczego jesteś tego, aż tak pewien? - zapytała z zaciekawieniem słyszalnym w głosie i wyrysowanym na twarzy.
-Znamy się nie od dziś, kochana. Nienawiść jaką mnie obdarzasz, to tylko gra. - odpowiedział, sprawiając, że blondynka zmarszczyła brwi a na jej twarzy pojawiło się wielkie zdziwienie.
-Co? - spytała, zbita z tropu.
-Ty mnie po prostu kochasz i za każdym razem, gdy mnie widzisz uświadamiasz sobie to coraz bardziej. Nie długo zaczniesz mnie wielbić. - objął ją ramieniem, odwracając się w kierunku trójki zdziwionym tą sceną dziewczyn. -Ty po prostu nie umiesz okazywać uczuć, skarbie. - pocałował ją w czoło, aby po chwili ukłonić się nisko przed jej przyjaciółkami i opuścić pokój Marysi, mijając się w progu ze Szczęsnym, Krychowiakiem, Milikiem i Stępińskim. Fabiańska, która jako pierwsza otrząsnęła się z tego swoistego letargu, uświadomiła sobie, że w jej aparacie włączony był tryb nagrywania i cała scena z Jędrzejczykiem i Woźnicką została utrwalona. Ania patrząc jej przez ramię dowiedziała się o tym jako druga, uśmiechając się przy tym delikatnie pod nosem. Julia natomiast, potrzebowała dłuższej chwili aby otrząsnąć się po tym co usłyszała przed chwilą. Najwięcej czasu, powrócenie na ziemie, zajęło Kasi, która nadal nie mogła uwierzyć w to, co miało miejsce parę chwil wcześniej.
-Nagrało się? - zapytała Julia wpatrując się w wyświetlacz aparatu, na którym widniała podobizna Kasi. Maria przełknęła głośno ślinę, unosząc wzrok i napotykając na przerażone spojrzenie Woźnickiej.
-Nagrało. - odpowiedziała najciszej jak tylko potrafiła. Na twarzy Kasi pojawiła się dziwna mina. Nadal nie mogła uwierzyć w to co usłyszała kilka chwil wcześniej. To było niedorzeczne i trudne do uwierzenia. Gdy czwórka piłkarzy miała wejść do pokoju lekarki kadry, przed nosem Szczęsnego zatrzasnęły się drewniane drzwi. Aby po chwili otworzyły się jeszcze raz, a w progu stanęła Marysia.
-Zejdźcie mi z oczu, bo inaczej utnę wam nogi przy samej dupie.! - warknęła z uśmiechem na twarzy, drugi raz zatrzaskując drzwi przed nosem piłkarzy. Szczęsny wziął głęboki oddech opierając się plecami o ścianę korytarza francuskiego hotelu.
-Co za kobieta. - westchnął z rozmarzonym wzrokiem. Krychowiak spojrzał na niego podejrzliwym spojrzeniem.
-Masz żonę. - odpowiedział po chwili Milik, co Szczęsny skomentował jedynie dziwnym spojrzeniem.
○
-Nie możesz zostać na noc? - zapytała Julia, gdy Anna zbierała swoje rzeczy z jej łóżka. Kilka książek, które wymieniła na inne ze swoim kuzynem. Płyty z filmami i laptop, który jakiś czas temu pożyczyła swojej przyjaciółce.
-Mam pokój w innym hotelu, a poza tym obiecałam Ewie, że do niej zadzwonię. - Ania uśmiechnęła się delikatnie, wrzucając przy okazji swoje rzeczy do opasłej torby. -A poza tym, jutro wpadnę was odwiedzić. - dodała zapinając torbę sportową. -Wiesz, skoro mnie, trener ani prezes jeszcze nie wyrzucili stąd, to będę korzystać. - zaśmiała się wrzucając telefon do jednej z przegród torby.
-Oj, znam Cię i coś mi tu kręcisz. - Kowalczyk zaśmiała się pod nosem, podchodząc do swojej przyjaciółki. Ziółko zaśmiała się pod nosem, kiwając energicznie głową.
-Bratam się z obozem waszego wroga, więc lepiej żeby piłkarze nie wiedzieli. - zaśmiała się, zakładając wiszącą na drewnianym wieszaku bluzę, swojego klubu. Julia pokiwała jej porozumiewawczo głową, wskazując, że rozumie o czym mówi mieszkająca w Monachium dziewczyna.
-Pozdrów Manuel'a i powiedz, że jutro zadzwonię. - rzuciła Annie na odchodne. Obie dziewczyny wyszły z pokoju, po czym Ziółko zeszła po schodach na dół, natomiast Kowalczyk udała się na górę aby odwiedzić Marysię, która miała przygotować dla niej specyfiki medyczne na uciążliwe bóle głowy, jakie ostatnio ją nawiedzały. Gdy przechodziła obok pokoju Milika i Stępińskiego, usłyszał ich rozmowę poprzez delikatnie uchylone drzwi. Nie lubiła podsłuchiwać i nie byłą wścibską osobą, ale tych dwóch piłkarzy bardzo lubiła, więc coś ją tknęło. Oparła się o jasną ścianę, nasłuchując tego co wydobywa się z ust obu piłkarzy.
-Co z tym zrobisz? - Mariusz opadł na łóżko, obok swojego przyjaciela. Arek spuścił głowę, patrząc na swoje buty.
-Nie wiem. - odpowiedział mu Arkadiusz, głęboko oddychając. Julia natomiast zmarszczyła brwi, zastanawiając się, co mogło być tematem rozmowy przyjaciół.
♦♦♦
Witajcie, kochane!!!
Przybywam do was z kolejnym rozdziałem. Mam nadzieje, że nie będzie znacznie gorszy od poprzednich. Dziękuję za wszystkie wasze komentarze pod poprzednimi rozdziałami.
Pamiętajcie : Niedziela (4.09) godzina 18:00.
Widzimy się przed telewizorami i kibicujemy naszym, Orłom Nawałki !!!
Widzimy się w następny wtorek.
Pozdrawiam.
Ps. Wszystkim, którzy w czwartek rozpoczynają nowy rok szkolny, życzę wielu edukacyjnych sukcesów, spełnienia związanych ze szkołą marzeń. Dobrych ocen, czerwonego paska, zdanych egzaminów, matur. Spędzonego miło czasu, ciekawych wycieczek, z uśmiechem czytanych lektur ... i wielu innych.
Jeszcze raz serdecznie was pozdrawiam. ☺