♠
Warszawa,
Polska
6 czerwiec
2016 r.
-Kasiu,
mówię coś do Ciebie. - blondynka podskoczyła na krześle słysząc
nad swoim uchem głos swojego szefa. Zbigniew Boniek spojrzał na
swoją asystentkę z przymrużeniem oka. Od powrotu ze spotkania
biznesowego we Francji, była jakaś nieobecna i rzadko kiedy się do
kogoś odzywała. Miał złe przeczucia, jednak bał się zapytać o
cokolwiek znając jej porywczą naturę.
-Przepraszam,
zamyśliłam się. - Woźnicka uśmiechnęła się delikatnie do
swojego przełożonego odkładając na kartki notesu, ciemny
długopis, który od paru dobrych minut był mocno ściskany przez
jej dłonie.
-Pytałem,
czy znasz jakiegoś lekarza, który na cito mógłby dołączyć do
naszych chłopaków? - Boniek usiadł na jednym z dwóch krzeseł
stojących obok biurka w gabinecie Kasi Woźnickiej. Blondynka
zamyśliła się, szukając odpowiedzi na pytanie swojego szefa.
-Znam, ale
musiałby pan w tej sprawie skontaktować się z Łukaszem
Fabiańskim. - Boniek zdziwił się słysząc słowa swojej
podopiecznej. Blondynka widząc minę prezesa polskiego związku
piłki nożnej, wyciągnęła ze swojego notesu wizytówkę na
kredowym papierze. Były piłkarz, chwycił świstek papieru a na
jego twarzy pojawiła się zdziwiona mina.
-Nie
wiedziałem, że Łukasz ma siostrę. - stwierdził przewracając
kartkę w swojej dłoni. Katarzyna uśmiechnęła się delikatnie do
mężczyzny siedzącego na krześle, naprzeciwko niej.
-Traktuje ją
jak własną córkę, jest o nią cholernie zazdrosny i gdy nie ma
takiej potrzeby to nie wypuszcza jej z klatki, jaką jest ich dom. -
Zbigniew Boniek zaśmiał się szczerze, słysząc opowieść swojej
najlepszej współpracownicy.
-To zupełnie
tak jak w przypadku Kuby i Piszczka. - dodał po chwili zamyślenia.
-Na
szczęście Robert nie jest takim tatusiem jak oni. - mruknęła, nie
wiedząc, że to co powiedziało doszło do uszu Bońka.
-Co masz na
myśli? - spytał, chowając malutką kartkę papieru do kieszeni
swojej marynarki. Westchnęła, wiedząc, że w końcu będzie
musiała ujawnić prawdę.
-Jestem
kuzynką Lewandowskiego. To znaczy, nasze pokrewieństwo, w sumie to, nawet go nie ma. Robert to kuzyn męża, ciotki pierwszego męża mojej matki.- powiedziała. Boniek zaśmiał się pod
nosem, co zdziwiło Kasię.
-Wiedziałem.
- uśmiechnął się szeroko, po czym podniósł się z krzesła.
-Zadzwonię do Łukasza. - zaśmiał się, po czym opuścił gabinet swojej asystentki. Kasia jedynie prychnęła, po czym śmiejąc się, kręciła głową. Po pracy postanowiła spotkać się z Grzegorzem. Długo myślała nad tym, czy powiedzieć Krychowiakowi o swoim odkryciu. Byli przyjaciółmi i wiedziała, że gdyby ukryła przed nim ten fakt, ich przyjaźń runęłaby jak domek z kart, pod wpływem delikatnego podmuchu wiatru. Umówili się, w jednej ze swoim ulubionych kawiarni w centrum stolicy. Krychowiak zgodził się na to spotkanie bez wahania, za co była mu wdzięczna z całego swojego serca. Biegiem pojawiła się w swoim małym mieszkaniu nieopodal swojego miejsca pracy. Zmieniła służbowy ubiór, na luźną koszulę w kratę, zapiętą na przedostatni guzik, dopasowane, czarne spodnie jeansowe. Chwyciła kluczyki i dokumenty od swojego auta i już po chwili przemierzała ulice Warszawy, aby nie spóźnić się na umówione spotkanie. W małej ale bardzo przytulnej kawiarni pojawiła się kilka minut przed czasem. Zawodnik Sevilli już pochylał się nad porcelanowym, kolorowym kubkiem, znad którego unosiła się para wodna. Gdy zauważył swoją przyjaciółkę, na jego twarzy pojawił się szeroki uśmiech. Kasia miała nadzieję, że świat Grześka nie zawali się gdy, powie mu o zdradzie jego obecnej dziewczyny. Nie mogła zrozumieć dlaczego Celia, zachowała się tak, jak się zachowała. Ona sama zawsze wiedziała, że Krychowiak jest super facetem i wiedziała również, że kobieta, która pokocha go tak mocno jak on, pokocha ją, będzie najszczęśliwszą kobietą na świecie. Celia chyba po prostu nie była warta miłości jaką obdarował ją pomocnik reprezentacji Polski.
-Zadzwonię do Łukasza. - zaśmiał się, po czym opuścił gabinet swojej asystentki. Kasia jedynie prychnęła, po czym śmiejąc się, kręciła głową. Po pracy postanowiła spotkać się z Grzegorzem. Długo myślała nad tym, czy powiedzieć Krychowiakowi o swoim odkryciu. Byli przyjaciółmi i wiedziała, że gdyby ukryła przed nim ten fakt, ich przyjaźń runęłaby jak domek z kart, pod wpływem delikatnego podmuchu wiatru. Umówili się, w jednej ze swoim ulubionych kawiarni w centrum stolicy. Krychowiak zgodził się na to spotkanie bez wahania, za co była mu wdzięczna z całego swojego serca. Biegiem pojawiła się w swoim małym mieszkaniu nieopodal swojego miejsca pracy. Zmieniła służbowy ubiór, na luźną koszulę w kratę, zapiętą na przedostatni guzik, dopasowane, czarne spodnie jeansowe. Chwyciła kluczyki i dokumenty od swojego auta i już po chwili przemierzała ulice Warszawy, aby nie spóźnić się na umówione spotkanie. W małej ale bardzo przytulnej kawiarni pojawiła się kilka minut przed czasem. Zawodnik Sevilli już pochylał się nad porcelanowym, kolorowym kubkiem, znad którego unosiła się para wodna. Gdy zauważył swoją przyjaciółkę, na jego twarzy pojawił się szeroki uśmiech. Kasia miała nadzieję, że świat Grześka nie zawali się gdy, powie mu o zdradzie jego obecnej dziewczyny. Nie mogła zrozumieć dlaczego Celia, zachowała się tak, jak się zachowała. Ona sama zawsze wiedziała, że Krychowiak jest super facetem i wiedziała również, że kobieta, która pokocha go tak mocno jak on, pokocha ją, będzie najszczęśliwszą kobietą na świecie. Celia chyba po prostu nie była warta miłości jaką obdarował ją pomocnik reprezentacji Polski.
-Cześć. -
Krychowiak ucałował przyjaciółkę w policzek, uśmiechając się
do niej szczerze i szeroko. Chciał z kimś porozmawiać, wyżalić
się i po prostu zaufać.
-Hej. -
Kasia uśmiechnęła się, siadając na drewnianym krześle
naprzeciwko szatyna.
-Chciałaś
się spotkać. - przywołał dłonią młodego ale sympatycznego
kelnera, który przyniósł blondynce kawę, którą on zdążył
wcześniej dla niej zamówić. Blondynka objęła kubek dłońmi i
zaczęła głośno oddychać. Bała się reakcji Grzegorza, miała
również obawy związane z tym czy ich przyjaźń na tym nie
ucierpi. Dużo mu zawdzięczała i chciała aby był szczęśliwy.
Zasługiwał na kogoś kto pokocha go najmocniej na świecie.
-Celia ma
romans. - Krychowiak spojrzał na nią, zmrużonymi oczami.
Westchnął, po czym delikatnie się uśmiechnął.
-Wiem. -
odpowiedział a blondynka odetchnęła z ulgą.
-Wiedziałem od początku. - dodał po chwili i po cichu, tak jakby, sam do siebie.
-Żyć trzeba dalej, nie. - uśmiechnął się blado. Natomiast w głowie Kasi błysnęła myśl, w którym pewna osobowość zagra główną rolę u boku jej przyjaciela.
-Wiedziałem od początku. - dodał po chwili i po cichu, tak jakby, sam do siebie.
-Żyć trzeba dalej, nie. - uśmiechnął się blado. Natomiast w głowie Kasi błysnęła myśl, w którym pewna osobowość zagra główną rolę u boku jej przyjaciela.
○○○
Truskolasy,
Polska
6 czerwca
2016 r.
Szatynka
usiadła na kanapie z kubkiem gorącej, malinowej herbaty i w ciszy
myślała nad swoim życiem, zarówno tym prywatnym jak i tym
sportowym, które tak szybko się dla niej kiedyś zakończyło. Chciała być
taka jak Kuba, Łukasz Piszczek, Łukasz Fabiański i Robert
Lewandowski. Mogła być najlepszą z najlepszych. Podpisała
kontrakt z FC Barceloną, jednak musiała go zerwać przez błąd, którego być nie powinno. Nadal czekała na wyniki badań z niemieckiej kliniki. Miała nadzieję, że wyniki wyjdą negatywnie a ona będzie mogła wrócić do sportu, który jest jej pierwszą miłością. Dziękowała Kubie ale i
Dawidowi za to, co dla niej robili.Wspierali ją w tej, jej osobistej tragedii. Traktowali ją jak swoją
siostrzyczkę, choć nią nie była. W gruncie rzeczy, miała tylko
ich i ich babcie. Swojej rodziny i krewnych już nie posiadała.
Zostali jej, tylko oni. Zamyśliła się, nie zauważając jak mała
Oliwka schodzi po jasnych, drewnianych schodach. Dziewczynka
spojrzała na Julię, smutnym wzrokiem, po czym wbiegła po schodach
na piętro domu, do swojego małego pokoju. Oliwia kochała Julię
jak własną, starszą siostrę. Kowalczyk zajmowała się nią, tak często jak tylko mogła. Chodziła z nią na spacery, kupowała
jej prezenty, pocieszała, opowiadała bajki. Zarówno Jakub jak i
Agata byli jej za to wdzięczni. Żona Błaszczykowskiego często
łapała się na myślach, w których Julia była jej siostrą,
idealną, do której zaufanie nigdy nie przestanie istnieć. Mała
Oliwia po cichu zeszła z górnej części domu z pluszowym misiem
mocno przyciśniętym do klatki piersiowej. Cicho wdrapała się na
ciemną sofę, na której pogrążona w swoich myślach siedziała
Julia. Położyła szatynce pluszaka na kolana, czym wyrwała z
zamyślenia swoją przyszywaną ciocię. Kowalczyk uśmiechnęła się
delikatnie, przytulając do swojej piersi pluszaka Oliwii, co
dziewczynka skomentowała szerokim uśmiechem na twarzy.
-Ciociu, co
się stało? - spytała, przybliżając się do szatynki. Julia
uśmiechnęła się do dziewczynki szeroko, po czym posadziła ją
sobie na kolana i po chwili gładziła blondyneczkę po włosach.
-Nic,
skarbeńku. - uśmiechnęła się, całując dziewczynkę w czubek
głowy.
-Lenka śpi? - spytała, na co dziewczynka pokiwała jej z aprobatą głową. Wtuliła się mocno w Julię i po upływie kilkunastu minut usnęła słuchając cichej melodii jaka wydobywała się z ust młodej i byłej już piłkarki. Julia uśmiechnęła się delikatnie pod nosem, po czym postanowiła zanieść dziewczynkę do jej pokoju, tak aby ta mogła w spokoju i wygodnie krążyć po krainie Morfeusza. Przykryła ją puchatym kocykiem, kładąc przy jej boku pluszowego misia. Zamknęła drewniane drzwi jej pokoju, po czym skierowała się po schodach w dół domu. Weszła do kuchni, w której Jakub przygotowywał sobie gorącą, owocową herbatę. Uśmiechnął się delikatnie do wchodzącej do kuchni Julii. Dziewczyna podeszła do niego, zabierając z koszyka stojącego na blacie jedno z jabłek. Jednak, wyraz jej twarzy dał dużo do myślenia Jakubowi, który sięgając swoją pamięcią do przyszłości nie wróżył niczego dobrego. Miał nadzieję, że tym razem będzie to jedynie sztuczny alarm. Już raz, mógł ją stracić. Teraz mógłby sobie z tym nie poradzić.
-Lenka śpi? - spytała, na co dziewczynka pokiwała jej z aprobatą głową. Wtuliła się mocno w Julię i po upływie kilkunastu minut usnęła słuchając cichej melodii jaka wydobywała się z ust młodej i byłej już piłkarki. Julia uśmiechnęła się delikatnie pod nosem, po czym postanowiła zanieść dziewczynkę do jej pokoju, tak aby ta mogła w spokoju i wygodnie krążyć po krainie Morfeusza. Przykryła ją puchatym kocykiem, kładąc przy jej boku pluszowego misia. Zamknęła drewniane drzwi jej pokoju, po czym skierowała się po schodach w dół domu. Weszła do kuchni, w której Jakub przygotowywał sobie gorącą, owocową herbatę. Uśmiechnął się delikatnie do wchodzącej do kuchni Julii. Dziewczyna podeszła do niego, zabierając z koszyka stojącego na blacie jedno z jabłek. Jednak, wyraz jej twarzy dał dużo do myślenia Jakubowi, który sięgając swoją pamięcią do przyszłości nie wróżył niczego dobrego. Miał nadzieję, że tym razem będzie to jedynie sztuczny alarm. Już raz, mógł ją stracić. Teraz mógłby sobie z tym nie poradzić.
-Julia,
drugi raz nie poradzę sobie oglądając Cię przypiętą do tych
wszystkich urządzeń. - stanął obok niej, potrząsając jej
ramionami. Zdziwienie wkradło się na jej twarz. Nie sądziła, że
jeden błąd spowoduje, że Jakub, każde jej złe samopoczucie,
będzie wiązał z myślami samobójczymi.
-Kubuś,
wszystko jest w porządku. - uśmiechnęła się do niego,
przejeżdżając dłonią po jego policzku. Próbowała zapomnieć o
przeszłości, jednak wszystko obracało się przeciwko niej. Chciała
być silna, chciała przejść przez wszystko z uniesioną głową.
Blondyn uśmiechnął się delikatnie, przyciągając dziewczynę do
siebie. Nie podarowałby sobie, gdyby dziewczynie coś się stało.
Jest dla niego ważna, nawet bardzo ważna.
- Kubuś, obiecuję Ci, że więcej nie popełnię tamtych błędów. - szepnęła, gdy Błaszczykowski przytulał ją do siebie. W kącikach jej oczu zaszkliły się łzy. Nie wiedziała, że jest dla niego aż tak ważna. Pamiętała, każdy dzień, który miał być tym ostatnim. Na szczęście tak się nie stało.
- Kubuś, obiecuję Ci, że więcej nie popełnię tamtych błędów. - szepnęła, gdy Błaszczykowski przytulał ją do siebie. W kącikach jej oczu zaszkliły się łzy. Nie wiedziała, że jest dla niego aż tak ważna. Pamiętała, każdy dzień, który miał być tym ostatnim. Na szczęście tak się nie stało.
-Cii. -
Błaszczykowski delikatnie ułożył swój podbródek na czubku jej
głowy. Równie delikatnie gładził dłonią jej długie,
rozpuszczone włosy i plecy. Chciał aby wiedziała, że na niego
może liczyć zawsze i wszędzie.
-Kuba pojedziemy na cmentarz? - szepnęła, szlochając.
-Jasne. -
odpowiedział, całując Kowalczyk w czubek głowy.
- Jasne. - powtórzył wbijając wzrok w przerażoną tym widokiem Agatę, stojącą w progu kuchni. Za każdym razem gdy widziała takie sceny jak ta, bała się, że stało się coś złego. Błaszczykowski jedynie uśmiechnął się nieznacznie i pokiwał z dezaprobatą głową, dzięki czemu blondynka mogła odetchnąć z ulgą.
- Jasne. - powtórzył wbijając wzrok w przerażoną tym widokiem Agatę, stojącą w progu kuchni. Za każdym razem gdy widziała takie sceny jak ta, bała się, że stało się coś złego. Błaszczykowski jedynie uśmiechnął się nieznacznie i pokiwał z dezaprobatą głową, dzięki czemu blondynka mogła odetchnąć z ulgą.
Idąc
alejkami parafialnego cmentarza, w ciszy i w totalnym skupieniu,
każde pogrążało się w swoich myślach przywołując w nich całą swoją przeszłość. Nie wiedzieli dlaczego ich życiorysy są
do siebie aż tak podobne. Czasami Błaszczykowski łapał się na
myślach, że Julia jest do niego podobna tak łudząco, że gdyby
nie znał swojej biografii, pomyślałby, że jest jego siostrą.
Niestety, nie była. Zatrzymali się przed miejscem, w którym za
każdym razem Julia zostawiała wszystko. Grób jej babci, osoby,
którą znała najlepiej i kochała najmocniej na świecie. Matka? Za
to, co zrobiła jej choremu ojcu, po prostu jej nienawidziła. Choć
tak jak Kuba swojemu ojcu, ona przebaczyła matce. Jej ojciec,
człowiek, o którym w Truskolasach krążyła nieposzlakowana
opinia. Zawsze uśmiechnięty, pomocny, sympatyczny. Pewnego dnia
stał się ofiarą wypadku samochodowego a jego żona już po
tygodniu jego tragicznego wręcz stanu, dopuściła się perfidnej
zdrady z jego najlepszym przyjacielem. Wybaczyła jej, jednak urazę
zachowa w sobie do końca. O zmarłych nie mówi się źle i tego się
trzymała. Uśmiechnęła się delikatnie kładąc pojedynczą różę
na nagrobku swojej babci. Uśmiechnęła się, oglądając jej
zdjęcie. Uśmiechnięta, pełna radości z życia, taką ją
zapamięta na zawsze. Spojrzała na stojącą obok niej Agatę. Była
jej wdzięczna, za to co dla niej robiła. Zawsze mogła na nią
liczyć, przyjść z problemem i wiedziała, że żona Kuby zrobi
wszystko aby jej pomóc. Pewna nić stworzyła się między nimi od
pierwsze spotkania. Odruchowo spojrzała nieco w tył, gdzie
dostrzegła Jakuba pochylającego się nad pomnikiem swojej mamy.
Dobrze wiedziała ile dla niego znaczyła. Mieli podobne historie i
ich losy nadal się krzyżowały. Ona sama miała wrażenie, że nie
jest to czysty przypadek i że coś musi być na rzeczy.
○○○
Tychy,
Polska
6 czerwca
2016 r.
-Zostaniesz
z Kacperkiem? - Arkadiusz podniósł głowę znad sportowej gazety,
słysząc pytanie swojej rodzicielki. Uśmiechnął się delikatnie,
kiwając kobiecie na potwierdzenie z aprobatą głową. Lubił
swojego kuzyna i każde spędzenie z nim wolnego czasu było dla
niego frajdą. Ten mały skrzat, jak miewał go nazywać napastnik reprezentacji Polski, zawsze zadawał wiele różnych pytań, oczekując na wyczerpujące odpowiedzi. Ale, to Milik w nim lubił. Poza tym, mieli podobne zainteresowania. No i co najważniejsze, lubili się. A nie ukrywając, Arek kochał być w centrum uwagi, jakkolwiek miało to zabrzmieć.
-Widzisz
ciociu, mówiłam Ci, że Arek to świetny facet. - średniego
wzrostu brunetka pojawiła się obok pani Milik. Arek zmrużył oczy,
odpowiadając tym samym na komentarz swojej kuzynki. Kobieta jedynie
poszerzyła swój uśmiech. Była od niego dokładnie o siedem lat
starsza i droczenie się z gwiazdą polskiej piłki nożnej sprawiało
jej wielką radość. Zawsze w młodości, tacy byli i wszystko po dziś dzień w nich zostało.
-Ty młody nie rób takiej miny. Mówię to z ręką na sercu, że dziewczyna, która Cię pokocha będzie najszczęśliwszą na świecie. - brunetka jedynie wyszczerzyła się do Milika, co ten skomentował jedynie pokazaniem kobiecie języka. Pani Milik westchnęła głośno, kręcąc z politowaniem głową.
-Ty młody nie rób takiej miny. Mówię to z ręką na sercu, że dziewczyna, która Cię pokocha będzie najszczęśliwszą na świecie. - brunetka jedynie wyszczerzyła się do Milika, co ten skomentował jedynie pokazaniem kobiecie języka. Pani Milik westchnęła głośno, kręcąc z politowaniem głową.
-Jak dzieci.
Normalnie jak dzieci. - skwitowała, znikając w przedpokoju.
-Widzisz
Areczku, my nadal jesteśmy dziećmi. - powiedziała brunetka
siadając na sofie obok szatyna. Uśmiechnęła się do niego szczerze.
-Powiedz do
mnie Areczku jeszcze raz, to nie będziesz się więcej tak
uśmiechać. - szeroki uśmiech pojawił się na twarzy Milika, co
jego kuzynka skomentowała jedynie przewróceniem oczami.
-Dobra,
dobra. Tylko pamiętaj, że Kacper jest uczulony na orzechy. -
powiedziała podnosząc się z kanapy, na której siedziała.
-Spokojnie
kochana. Tobie to bym podał nawet trutkę na szczury. - rzuciła mu
mroczne spojrzenie, które miało być odpowiedzią na jego krótki
komentarz.
- Natomiast Twojemu synkowi nie dam zrobić krzywdy, nawet gdybym miał go osłonić własną piersią. - odpowiedział. Brunetka zmrużyła oczy i choć chciała coś dopowiedzieć ostatecznie skapitulowała. Pochyliła się nad Arkadiuszem, pocałowała go w policzek i delikatnie klepnęła go w ramię, podnosząc się z sofy i kierując swoje kroki do przedpokoju.
- Natomiast Twojemu synkowi nie dam zrobić krzywdy, nawet gdybym miał go osłonić własną piersią. - odpowiedział. Brunetka zmrużyła oczy i choć chciała coś dopowiedzieć ostatecznie skapitulowała. Pochyliła się nad Arkadiuszem, pocałowała go w policzek i delikatnie klepnęła go w ramię, podnosząc się z sofy i kierując swoje kroki do przedpokoju.
-Wierzymy w
Ciebie. - dodała, kładąc dłoń na mosiężnej klamce, co Arek
skomentował szerokim uśmiechem i radosnymi ognikami skaczącymi w
jego tęczówkach. Cieszył się, że może liczyć na rodzinę,
która mimo wszystko zawsze liczyła na niego. A on był ich cichym
bohaterem bez względu na wszystko.
-Wujek,
obejrzymy Smerfy? - pięcioletni Kacper wskoczył na kolana Arka
sprawiając, że piłkarz Ajax'u Amsterdam wylądował na stercie
poduszek ułożonej przy jednym z zagłówków mebla.
-Jasne, że
obejrzymy. - Milik uśmiechnął się do słodkiego bruneta.
-Super!!! -
Kacper klasnął w dłonie i pobiegł przynieść płytę ze swoją
ulubioną bajką.
○○○
Kostrzyn nad Odrą, Polska
7 czerwca
2016 r.
Delikatne
promienie popołudniowego słońca, poprzez delikatnie odsłonięte
żaluzje wdzierały się do małego, ale przestronnego pokoju na
szczycie jednorodzinnego domu rodziny Fabiańskich. Blondynka dotąd
pogrążona w krainie Morfeusza, otworzyła niechętnie zaspane oczy.
Lubiła swoją pracę ale długie i ciężkie dyżury dawały się
jej we znaki. I choć była już dość długi czas lekarką w
miejscowej przychodni, czasami po prostu potrzebowała snu, bardzo
długiego snu. Przewróciła się na drugi bok, jednak i tym razem
natarczywe promienie słońca, nie pozwoliły jej kolejny raz
przymknąć powiek, aby choć jeszcze przez chwilę poddać się
błogiej senności. Westchnęła głęboko, odrzucając leniwie
ciepłą, pachnącą kwiatami kołdrę. Założyła na bose stopy,
swoje ulubione, puchate kapcie będące prezentem od starszego brata.
Na ramiona zarzuciła wełniany sweter, po czym opuściła swój
pokój, zmierzając w dół krętych, drewnianych schodów, które
miały zaprowadzić ją na parter domu, gdzie znajdowały się salon,
jadalnia oraz kuchnia. Słysząc podniesione głosy dobiegające z
kuchni, skierowała się w tamtym kierunku. Przystanęła w progu,
bardzo dużej i bardzo przestronnej kuchni gdzie Łukasz zdenerwowany
szukał czegoś uparcie w dużej, dwu skrzydłowej lodówce. Anna
natomiast stała oparta o blat jednej z kuchennych szafek ze
skrzyżowanymi na piersi rękoma i pełnym politowania wzrokiem.
Zawsze tak reagowała, gdy jej mąż zachowywał się jak małe
dziecko błądzące we mgle.
-Cześć,
wam. - powiedziała w pewnym momencie Marysia, ziewając przeciągle.
Kątem oka spojrzała na zegar ścienny, którego wskazówki
wskazywały godzinę trzynastą.
-Widzisz, co
zrobiłeś? - spytała Anna spoglądając oskarżycielskim wzrokiem
na swojego męża.
-Swoimi litaniami do Matki Boskiej obudziłeś
Marysię. - rzuciła mu z wyrzutem co spotkało się jedynie z cichym
stęknięciem bramkarza reprezentacji Polski.
-Swoją drogą, ja nie wiem, żeby lamentować z powodu głupiej butelki wody, jakbyś jej w kranie nie miał. - dodała przewracając oczami, co jej mąż skomentował głośnym trzaśnięciem drzwiami lodówki.
-Swoją drogą, ja nie wiem, żeby lamentować z powodu głupiej butelki wody, jakbyś jej w kranie nie miał. - dodała przewracając oczami, co jej mąż skomentował głośnym trzaśnięciem drzwiami lodówki.
-Za godzinę
przyjadą po mnie chłopaki a ja jestem jeszcze w lesie. - warknął,
opuszczając kuchnię aby pojawić się w niej kilka sekund później.
-A ty co? - rzucił z wyrzutem pytanie w stronę swojej młodszej
siostry.
-Ja dojadę
dopiero za trzy dni. - odpowiedziała mu z delikatnym i słodkim
uśmiechem na twarzy.
-Wcześniej nie mogę, dyżury w przychodni mam. - dodała upijając łyk soku pomarańczowego z kryształowej, długiej szklanki.
-Wcześniej nie mogę, dyżury w przychodni mam. - dodała upijając łyk soku pomarańczowego z kryształowej, długiej szklanki.
-Aha. -
bąknął, opuszczając pomieszczenie z prędkością światła.
-Współczuję
Ci Mania, że będziesz musiała znosić zarówno jego, jak i resztę
tych fajtłap przez wiele długich dni. - mówiąc to Anna Fabiańska
westchnęła i poklepała ją po ramieniu. Blondynka jedynie
wzruszyła ramionami.
-E, sama nie
będę. Julia i Kasia będą musiały się z nimi użerać, ja mam
ich tylko leczyć. - odpowiedziała uśmiechając się szeroko do
swojej bratowej. -Im internista nie jest potrzebny. - mówiąc to Anna Fabiańska westchnęła. - Im to jedynie mógłby pomóc psychiatra, chociaż i w to wątpię. - dodała, powodując, że Marysia zaniosła się głośnym i niepohamowanym śmiechem.
-Słyszałem! - krzyknął Łukasz, a po chwili obie kobiety usłyszały huk spadającej po schodach walizki.
♦♦♦
Witajcie !!!
Mam nadzieję, że ten rozdział, tak jak i poprzedni przypadnie wam do gustu. Oba te rozdziały są swoistą odskocznią od piłkarskiej rzeczywistości, będąc jednocześnie wstępem do wielkiej i niezapomnianej przygody we Francji. Wierzę, że znajdziecie jakieś pozytywy w tym czymś powyżej. Mnie osobiście podoba się ostatnia akcja z państwem Fabiańskim w roli głównej.
W kolejnych rozdziałach będzie więcej Arka, Mariusza i Grzesia. Oczywiście nie zabraknie uroczych dam. Humor i piękne promienie francuskiego słońca, będą jednak motywem przewodnim.
Dziękuję wam z całego serca za wszystkie komentarze jakie pozostawiacie pod kolejnymi rozdziałami. To na prawdę cieszy.
Pozdrawiam was bardzo gorąco.
Cieszcie się wakacjami, które już pomału dobiegają końca.
Buziaczki ;)
Mi się bardzo podobają te rozdziały w formię odskoczni od piłko nożnej. Zarówno tamten jak i teraz ten, są moimi ulubionymi ;)
OdpowiedzUsuńZdecydowanie scena w domu Fabiańskich najbardziej mnie urzekła :D Żona Łukasz to kolejna spoko babka, która musi jakoś trzymać w ryzach swojego męża, bo ten bez niej jest jak dziecko we mgle :D Marysia też pozytywne pierwsze wrażenie. Coś czuję, że z Kasią i Julką stworzą komitywę i razem przetrwają pomiędzy piłkarzami .
Dobrze, że Kasia powiedziała wszystko Grześkowi, choć ten jakoś nie bardzo się tym przejął, a przynajmniej tak to wyglądało. Ciekawe co ona wymyśliła. Ah, no i to powiązanie z Lewandowskim xDDD
Milik przykładny wujek, a Kuba najlepszy przyjaciel, ach, jacy ci nasi chłopcy są niesamowici :D
Czekam na rozwój wydarzeń i pozdrawiam ;*
Uff ...
UsuńCieszy mnie fakt, że ostatnia scena z udziałem państwa Fabiańskich przypadła Ci do gustu.
Marysia ... cóż sama nie wiem jaka dokładnie będzie. Sądzę, że wyjdzie to w praniu.
Grzegorz po prostu pogodził się już z tym faktem, że został sam. Katarzyna ułożyła już w swojej głowie dokładny plan, względem pana Krychowiaka.
Nasi panowie są niesamowici z zasady.
Dziękuję za komentarz, bardzo gorąco.
Pozdrawiam, kochana.
Boże, kocham to opowiadanie!
OdpowiedzUsuńCieszę się!!!
UsuńDziękuję za komentarz.
Podoba mi się, że jest tu więcej prywatności i akcji poza boiskiem, bo ładnie obrazuje twoje kreacje bohaterów, a przy tym jest urozmaiceniem od tych wszystkich akcji kręcących się wokół treningów i w ogóle klimatu z piłką. Podoba mi się to.
OdpowiedzUsuńŻyczę weny! ;)
Cieszę się, że Ci się podoba.
UsuńDziękuję za komentarz.
o boziu, może jeszcze siostra Pazdana jest kucharką? XD ej nie, to fajne, haha. taki w sumie trochę krąg zamknięty z drugiej strony...XD
OdpowiedzUsuńwow, Grzesiu jaki spokojny z tą świadomością...
eh, Julka nie może się załamać. będzie dobrze!
Arek jako wujek >>> goal! haha
ok, kocham Anię Fabiańską XD chociaż Marysia i tak też będzie miała przekichane z nimi XD
czekam na kolejny i życzę dużo weny!
Nie, siostra Pazdana nie jest kucharką i nie wystąpi w tym opowiadaniu. Cztery bohaterki zdecydowanie starczą.
UsuńGrzesiu, po prostu zrozumiał, że trzeba pogodzić się z rzeczywistością.
Dziękuję gorąco za Twój komentarz.
Nareszcie nadrobiłam wszystko! :D Przepraszam za tak długą nieobecność :(
OdpowiedzUsuńRozdział taki przyjemny, rodzinny, bardzo fajnie się go czytało :)
Życzę dużo weny Kochana :* I nie mogę doczekać się kolejnego rozdziału! :)
Nic się nie stało. :)
UsuńMiło mi, że Ci się spodobał.
Dziękuję za komentarz i życzenia.
Pozdrawiam. :)
Takie rozdziały są bardzo dobre na odstresowanie! A ten bardzo mi się podobał! Co nieco o Arku, Kubie i Łukaszu!
OdpowiedzUsuńI faktycznie, czekam na większą dawkę Mariusza, bo tu mi go zabrało :D
Czekam na kolejny rozdział :D
Również sądzę, że takie rozdziały są dobrym lekarstwem na stres.
UsuńBędzie więcej Mariusza, obiecuję.
Dziękuję ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam gorąco.
Witam! Witam! Witam! :D
OdpowiedzUsuńRozdział jak zwykle bajeczny! Nic dodać nic ująć! ^^
Siostra Fabiańskiego lekarzem kadry? :D Ależ się porobiło! ^^ W sumie fajnie, czemu nie? Nowe doświadczenie, którym będzie się mogła poszczycić w swoim CV. :D I tak, masz rację. Ostatnia scena z Fabiańskimi jest świetna, mnie też się bardzo podoba. :))
Co do Arka... Chciałabym go widzieć, jak ogląda te smerfy! :D Widać, że na ojca to on zadatki ma dobre. :D I te uszczypliwości względem kuzynki... mega! :D
No i tutaj zaczynają się mniej przyjemne momenty...
To cudownie, że Julka ma taką podporę w Kubie, że może mu się zwierzyć, że wie, że przy nim będzie bezpieczna... Prawdziwy przyjaciel. Nawet pokusiłabym się o słowo: BRAT. ♥ To przykre, że mają podobne doświadczenia życiowe, ale zarazem to piękne. Nikt nie zrozumie ich tak jak oni siebie nawzajem. :) To, ze Julka miała próbę samobójczą... Wrr! Ciarki mi przeszły po całym ciele. :/ Mam nadzieję, że tak, jak obiecała Kubie, nigdy czegoś podobnego sobie nie zrobi. :) Co za paradoks, nieprawdaż? Pomaga innym ludziom, a sama sobie pomóc nie potrafiła. :( Mam nadzieję, że wszystko, co złe już za nią i że będzie już tylko i wyłącznie szczęśliwa. :) Z pewnością słabsze dni nastąpią, bo to jest nieuniknione, ale mam nadzieję, że nad tymi słabszymi zdecydowanie przeważać będą te dobre. :)
A Kryśka? Żal mi chłopaka. Wiedział, że jego ukochana go zdradza. :( To przykre, ale wydaje mi się jakoś... pogodzony z tym faktem. I dobrze, kobieta, która zdradza,nie zasługuje na to, by po niej płakać. ;) To samo oczywiście dotyczy mężczyzn. :P
Kochana, perełka! Powyższe dzieło to perełka! ^^
Z niecierpliwością czekam na następny. :*
Buziaki :*
Witaj!
UsuńCiepło robi się na sercu, jak czytam, że Ci się podoba.
Siostra Łukasza, będzie nie tylko lekarzem ale i trochę psychologiem.
Życie Julki skomplikuje się jeszcze nie raz, ale będą również te chwile, dla których warto będzie żyć. Kto wie, czy nie będzie ich więcej, niż tych złych?
Kryśka? Wiedział, że nie ma się co łudzić, z resztą dla kobiety, która zdradza, nie warto ronić łez.
Dziękuję bardzo za ten komentarz.
Nawet nie wiesz ile to dla mnie znaczy.
Pozdrawiam, kochana ☺
Odskocznie od piłkarskiego świata to dobry pomysł,bo w końcu nie samą piłką żyją chłopcy😄
OdpowiedzUsuńBardzo podoba mi się relacja Kuby i Julki,widac że im na sobie zależy i są dla siebie właśnie jak rodzina,brat i siostra. Dobrze,ze Julia ma w kimś takim jak Błaszczykowski oparcie.
Grzesiu,Grzesiu
Szkoda chłopaka,bo zdrada zawsze boli,ale dobrze,ze nie płacze po niej bo nie warto,a w dodatku ma taką świetna przyjaciółkę obok 😄
Jestem za to ciekawa nowej dziewczyny w kadrze,ale zobaczymy w dalszych częściach jaka tapani jest ddokładnie,a reszcie na pewno będzie raźniej w tej grupie facetów.
Pozdrawiam 😅