Arłamów, Polska
15 marzec 2017 r.
▬ ▬ ▬
-Powiedziałem Ci, żebyś się oszczędzała. Ale ty jak zwykle masz to co mówię gdzieś. - lament Artura Jędrzejczyka wprawił w rozbawienie męską część kadrowej społeczności. Siedzący w holu Bartosz Kapustka, Arkadiusz Miliki i Karol Linetty z twarzami schowanymi za książkami, czy gazetami próbowali nie zanieść się śmiechem, który dla nich mógłby skończyć się dość niekolorowo. Odkąd Jędrzejczyk miał zostać ojcem stał się nie do wytrzymania, nie tylko wobec swojej przyszłej żony, ale i całej reszty znajomych, przyjaciół i rodziny. Katarzyna uśmiechnęła się do niego delikatnie, marszcząc brwi i bawiąc się materiałem bluzy ojca swojego dziecka. Artur jedynie westchnął. Odkąd Kasia zamieszkała z nim, znalazła wspólny język z jego rodzicami, on zaczął zupełnie inaczej na nią patrzeć. W zupełnie innym sensie, pod innym kontem. Pokochał ją, ale jej tego nie powiedział. Bał się, że go odrzuci i wyśmieje. W końcu nienawidzili się, a teraz wszystko miało się zmienić. Ale jak to mówią, od nienawiści to miłości, jeden krok i właśnie tej sentencji Jędrzejczyk miał zamiar się kurczowo trzymać.
-Nie przesadzaj. Przyjechałam tylko na jeden dzień. Rozmawiałam z Mariną, jak będzie wracała od dziadków, to po mnie jutro przyjedzie. - odpowiedziała, delikatnie muskając dłonią jego policzek. Musiała przyznać przed samą sobą, że nie poznawała Jędrzejczyka. Miała wrażenie, że po wieści o ciąży poznała zupełnie inną osobą, niż znała dotąd. Powoli się w nim zakochiwała i to było chyba we wszystkim najgorsze.
-Po co przyjechałaś tak w ogóle? - zapytał mrużąc oczy. Musiał przyznać, że odwiedziny Kasi nie były dla niego tak oczywiste. Zawsze szukał w tym drugiego dna i widząc jej minę doszedł do wniosku, że wcale się nie pomylił, a jego intuicja nadal była bardzo czujną.
-Dlaczego ty chcesz wiedzieć tak dużo? - zapytała unosząc ku górze brwi. On jedynie rzucił jej karcące spojrzenie, które zawsze działało na nią tak, jak powinno.
-Mam swoje powody. - powiedział, ale wbił swój wzrok na kanapę w holu hotelu, gdy usłyszał ciche parsknięcie. Dobrze wiedział, że jego młodsi koledzy mają z niego polewkę i tego nie mógł zdzierżyć. -Przywiozłam Lilkę. - zmarszczył brwi wbijając wzrok w blondynkę.
-Tę Lilkę? - zapytał zaciekawiony.
-Tak, tę Lilkę. Łatwo nie było, ale się udało. Liczę na jakąś nagrodę. - powiedziała opierając się o kremowy filar.
-Będziesz miała nagrodę, jak młoda rozniesie Arłamów. Wyniosą Cię na ołtarze, jako męczenniczkę. - odpowiedział jej, co spotkało się z pytającym i nieco zdziwionym wzrokiem blondynki.
-Co? - zapytała. Artur jedynie westchnął.
-Jest fanką Jagiellonii i poza Pazdkiem nie będzie tu miała przyjaciół, a co najwyżej zyska samych wrogów. - skomentował, co Woźnicka skomentowała jedynie uderzeniem go z całej siły w tył głowy.
•
Grzegorz Krychowiak, który od wielu długich tygodni rozważał zmianę swojego zawodowego życia, teraz leżał na łóżku w hotelowym pokoju wpatrując się w jasny sufit. Wielu jego przyjaciół namawiało go do rzucenia Francji i powrotu do Hiszpanii, do miejsca, w którym mógł błyszczeć, spełniać swoje zawodowe ambicje. On, sam już nie wiedział co powinien zrobić. Chciał spełnić swoje marzenia, miał nadzieję, że Francja będzie idealnym miejscem. Po woli dochodził do wniosku, że wszyscy mają rację i najlepiej będzie po prostu się poddać. Ciche pukanie do drewnianych drzwi pokoju sprawiły, że wyrwał się z zamyślenia. Uśmiechnął się, gdy w progu pokoju zobaczył Marysia z dwoma porcelanowymi kubkami. Musiał przyznać, że przez trzy miesiące, w których widywał ją jedynie sporadycznie zabrakło mu jej obecności. Zdał sobie wtedy sprawę, że siostra Fabiańskiego nie jest dla niego jedynie przyjaciółką, której może się wyżalić. Wiedział, że blondynka jest dla niego kimś zdecydowanie ważniejszym. Celia to jedynie w nim utwierdziła, w końcu francuska modelka znała go wiele lat.
-Mogę? - zapytała uśmiechając się do niego i wskazując na kubki trzymane w dłoniach. -Zosia przygotowała pyszną czekoladę, której udało mi się wyrwać jedynie dwa, ostatnie kubki. - usiadła obok niego, wręczając mu porcelanowy kubek wypełniony brązową, gorącą cieczą. Uśmiechnął się odbierając go do niej. Wiedział, że jeśli nie wyzna swoich uczuć, ktoś może mu ją zabrać, a tego on by po prostu nie zniósł. Zakochał się w niej i tego był już pewien.
-Grześ, co się dzieję? - zapytała. Podniósł na nią swój wzrok, marszcząc brwi. Zastanawiał się czego może spodziewać się z jej strony. Miał cichą, ale małą nadzieję, że i w niej gdzieś tli się uczucie do niego.
-Nic. Wszystko jest w porządku. - odpowiedział uśmiechając się do niej szeroko. Znała go jednak już na tyle żeby wiedzieć, że nie jest szczery. Uniosła jedynie jedną z brwi ku górze i rzuciła mu pełne wyrzutu spojrzenie. Zdążyła go poznać na tyle dobrze, żeby wiedzieć kiedy coś go trapi i nie jest to na pewno byle co.
-Dlaczego próbujesz mnie oszukać? - zapytała odkładając kubek na mały stolik stojący nieopodal łóżka, przy fotelu, pod ścianą. Krychowiak westchnął jedynie. Zawsze wiedział, że jej nie uda mu się oszukać, a mimo to próbował blefować.
-Nie próbuje, po prostu nie chcę Cię obarczać swoimi problemami. - odpowiedział delikatnie uśmiechając się do lekarki. Jego słowa sprawiły, że uśmiech nie pojawił się na jej twarzy. Sądziła, że są przyjaciółmi. Najlepszymi, znaczącymi dla siebie dużo, będącymi w stanie zrobić dużo dla siebie. Teraz, po jego słowach, zaczynała w to powątpiewać. Przyjaźń jest na zawsze i mimo wszystko.
-Myślałam, że jesteśmy przyjaciółmi Grzesiek, czyżbym się pomyliła? - podniosła się z łóżka i gdy chciała skierować się do drzwi jego pokoju, na jej nadgarstku zamknęła się jego dłoń. Nie chciał, żeby to tak zabrzmiało. Nie chciał jej zranić, a sądząc po jej reakcji właśnie to zrobił. Nie chciał jej stracić.
-Nie pomyliłaś się. - powiedział, cicho stając obok niej, nadal z dłonią zamkniętą na jej nadgarstku. Dostrzegł w jej oczach smutek, którego sprawcą był właśnie on. Nigdy nie chciał tego zrobić. Nigdy nie chciał jej ranić, sprawić by cierpiała. Zbyt dużo dla niego znaczyła.
-Jesteś moją przyjaciółką, zależy mi na Tobie, ale nie chcę, żebyś musiała ciągle rozwiązywać moje problemy, albo się nimi wciąż niepokoić. - delikatnie, opuszkami palców przejechał po jej zimnym policzku. Jej wzrok utkwił w jego spojrzeniu, tak bardzo hipnotyzującym, w który mogłaby spoglądać godzinami. Zrobiła kilka kroków w jego stronę, stając kilka centymetrów od niego. Delikatnie przeczesała jego włosy i bez słowa się do niego przytuliła. Brakowało jej go. Cieszyła się, że go ma i może na niego liczyć. Pocałował ją w czubek głowy. Miał nadzieję, że uda mu się ją w sobie rozkochać i być szczęśliwym wraz z nią.
•
-Arek dlaczego zapłaciłeś rachunki? - zapytała siadając obok niego na murawie przy ośrodkowego boiska. Piłkarz hiszpańskiego klubu spojrzał na nią z uśmiechem na twarzy. Wiedział, jakie jest zdanie szatynki na ten temat, dlatego postanowił jej o tym nie mówić mając nadzieję, że nic się nie wyda. Niestety pomylił się.
-Siedzę Ci na głowie, pasożytuje więc chciałem choć tak Ci odpłacić za Twoją cierpliwość do mnie. - odpowiedział uśmiechając się do niej słodko. Kowalczyk rzuciła mu pełne politowania spojrzenie, uderzając lekko w tył głowy. Milik jedynie jęknął pod nosem, po czym zaczął rozmasowywać bolące miejsce.
-Jesteś idiotą. - bąknęła, kolejny raz uderzając Milika, tym razem jednak zmieniając swój cel na jego ramię. Arkadiusz rzucił jej mroczne spojrzenie, ale dziewczyna nic sobie z tego nie zrobiła.
-A ty wredną małpą. - odbąknął z mrożącym spojrzeniem wbitym w przyjaciółkę.
-Kim jest ta dziewczyna? - zapytał w pewnym momencie Milik spoglądając na dziewczynę siedzącą na jednej z ławek nieopodal małego lasku, tuż za boiskiem. Julia uśmiechnęła się, gdy podążając za wzrokiem swojego najlepszego przyjaciela natrafiła na siedzącą na ławce szatynkę z nosem schowanym za czytaną przez nią powieścią. Miała już okazje poznać miłą, ale skrytą w sobie dziewczynę. Miała nadzieję, że uda jej się z nią zaprzyjaźnić.
-Co zakochałeś się? - zapytała śmiejąc się i machając mu przed nosem swoją lekturą przed nosem. Napastnik rzucił jej pełne politowania spojrzenie obejmując swoim ramieniem.
-A co zazdrosna jesteś? - uniósł zabawnie brwi, co spotkało się z jej kpiącą miną. Lubiła Arka, nawet bardzo, ale czasami jego zachowanie zdecydowanie przypominało te dziecięce, których to ona, w nim nienawidziła. Rzuciła mu pełne politowania spojrzenie, co ten skomentował jedynie szerszym uśmiechem na twarzy i mocniejszym objęciem dziewczyny.
-Strzała amora już we mnie trafiła. Moje serce jest zdobyte, kotku. - wyszczerzył się do Julii a jej mina mówiła, że nie chciałaby być tu gdzie znajdowała się w tej chwili.
-Debil. - rzuciła a on jedynie zaśmiał się głośnym śmiechem łapiąc szatynkę w pasie i przewracając na zieloną murawę. Ich śmiech wyrwał z zaczytania Lilianę która z uśmiechem na twarzy się im przyglądała.
-Ach te dzieci. - odwróciła głowę słysząc mocny, męski głos. Jakub Błaszczykowski uśmiechnął się do niej delikatnie, wyciągając w jej kierunku dłoń. -Kuba. - powiedział a ona delikatnie ścisnęła jego dłoń. Nie pewnie.
-Liliana - powiedziała uśmiechając się niepewnie. Błaszczykowski puścił jej oczko, a ona zaśmiała się nieco pewniej, niż wcześniej.
-Jesteś idiotą. - bąknęła, kolejny raz uderzając Milika, tym razem jednak zmieniając swój cel na jego ramię. Arkadiusz rzucił jej mroczne spojrzenie, ale dziewczyna nic sobie z tego nie zrobiła.
-A ty wredną małpą. - odbąknął z mrożącym spojrzeniem wbitym w przyjaciółkę.
-Kim jest ta dziewczyna? - zapytał w pewnym momencie Milik spoglądając na dziewczynę siedzącą na jednej z ławek nieopodal małego lasku, tuż za boiskiem. Julia uśmiechnęła się, gdy podążając za wzrokiem swojego najlepszego przyjaciela natrafiła na siedzącą na ławce szatynkę z nosem schowanym za czytaną przez nią powieścią. Miała już okazje poznać miłą, ale skrytą w sobie dziewczynę. Miała nadzieję, że uda jej się z nią zaprzyjaźnić.
-Co zakochałeś się? - zapytała śmiejąc się i machając mu przed nosem swoją lekturą przed nosem. Napastnik rzucił jej pełne politowania spojrzenie obejmując swoim ramieniem.
-A co zazdrosna jesteś? - uniósł zabawnie brwi, co spotkało się z jej kpiącą miną. Lubiła Arka, nawet bardzo, ale czasami jego zachowanie zdecydowanie przypominało te dziecięce, których to ona, w nim nienawidziła. Rzuciła mu pełne politowania spojrzenie, co ten skomentował jedynie szerszym uśmiechem na twarzy i mocniejszym objęciem dziewczyny.
-Strzała amora już we mnie trafiła. Moje serce jest zdobyte, kotku. - wyszczerzył się do Julii a jej mina mówiła, że nie chciałaby być tu gdzie znajdowała się w tej chwili.
-Debil. - rzuciła a on jedynie zaśmiał się głośnym śmiechem łapiąc szatynkę w pasie i przewracając na zieloną murawę. Ich śmiech wyrwał z zaczytania Lilianę która z uśmiechem na twarzy się im przyglądała.
-Ach te dzieci. - odwróciła głowę słysząc mocny, męski głos. Jakub Błaszczykowski uśmiechnął się do niej delikatnie, wyciągając w jej kierunku dłoń. -Kuba. - powiedział a ona delikatnie ścisnęła jego dłoń. Nie pewnie.
-Liliana - powiedziała uśmiechając się niepewnie. Błaszczykowski puścił jej oczko, a ona zaśmiała się nieco pewniej, niż wcześniej.
○○○
Udało mi się napisać i dodać wam nowy, już 31 rozdział tej mojej historii. Już jesteśmy bliżej końca niż jeszcze dwa miesiące temu, więc się nie martwcie, nie będę was dręczyć.
Pozdrawiam was bardzo gorąco, dziękuję serdecznie za wasze komentarze pod poprzednimi rozdziałami. Każdy bardzo motywuje mnie do dalszego pisania. Pamiętajcie, żeby o nich nie zapominać i jeśli tutaj zaglądacie to coś zostawcie po sobie, nawet najmniejszy ślad. To będzie dla mnie naprawdę bardzo motywujące.
Ślę wam całuski i życzę powodzenia w nowym, 2017 roku, który już niebawem. Mam nadzieję, że będzie jeszcze lepszy niż ten mijający 2016.
P.S Jeśli mi się uda, to kolejny rozdziały pojawiać będą się 2x w tygodniu, ale niczego wam nie obiecuję.
Pozdrawiam jeszcze raz. Buziaczki.
Pozdrawiam was bardzo gorąco, dziękuję serdecznie za wasze komentarze pod poprzednimi rozdziałami. Każdy bardzo motywuje mnie do dalszego pisania. Pamiętajcie, żeby o nich nie zapominać i jeśli tutaj zaglądacie to coś zostawcie po sobie, nawet najmniejszy ślad. To będzie dla mnie naprawdę bardzo motywujące.
Ślę wam całuski i życzę powodzenia w nowym, 2017 roku, który już niebawem. Mam nadzieję, że będzie jeszcze lepszy niż ten mijający 2016.
P.S Jeśli mi się uda, to kolejny rozdziały pojawiać będą się 2x w tygodniu, ale niczego wam nie obiecuję.
Pozdrawiam jeszcze raz. Buziaczki.
Evie.😏